Atak w Monachium. MSZ o obywatelach polskich
W centrum Monachium w czwartek samochód wjechał w grupę demonstrantów. Jak przekazał rzecznik MSZ Paweł Wroński, na razie nie ma informacji o poszkodowanych w tym zdarzeniu polskich obywatelach. Polski konsulat pozostaje w kontakcie z niemieckimi służbami.
Po zdarzeniu, do którego doszło w centrum Monachium, gdzie samochód wjechał w czwartek w grupę demonstrantów, rannych został około 30 osób, w tym dzieci. Premier Bawarii Markus Soeder ocenił, że prawdopodobnie doszło do zamachu.
Według policji kierowca to 24-letni Afgańczyk, który wnioskował o azyl w Niemczech. Motywy jego ataku są na razie nieznane. Mężczyzna został ujęty, a podczas aresztowania policja oddała strzały. Obecnie nie stanowi on już zagrożenia - przekazał rzecznik policji. Nic nie wskazuje na to, by w zdarzeniu brały udział inne osoby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorąca dyskusja w studiu WP. Poseł PiS przyznał się do błędu ws. TK
Policja podaje, że co najmniej 28 osób zostało rannych, z czego niektóre poważnie. Życie kilku osób jest zagrożone. Burmistrz Monachium Dieter Reiter (SPD) potwierdził, że wśród poszkodowanych są dzieci.
Rzecznik MSZ: Trwa akcja ratunkowa
- Cały czas trwa akcja ratunkowa, policja jeszcze nie ustaliła personaliów poszkodowanych. Konsulat jest w kontakcie z niemieckimi służbami - podkreślił rzecznik MSZ Paweł Wroński, zaznaczając, że na razie nie ma informacji o obywatelach polskich rannych w tym zdarzeniu.
Władze Bawarii na razie nie zakładają, że atak miał związek z Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa, która rozpocznie się w piątek. W wydarzeniu weźmie udział wielu wysokich rangą polityków. Konferencja odbędzie się w hotelu Bayerischer Hof, oddalonym o zaledwie dwa kilometry od miejsca ataku.
Czytaj też: