Atak w Belgii. Podano tożsamość napastnika, który zaatakował maczetą dwie policjantki
• Atak maczetą w Belgii - ranne są dwie policjantki
• Według wstępnych ustaleń wygląda to na "akt terroryzmu"
• Funkcjonariuszki zaatakował Algierczyk - 33-letni Chalid Babburi
• Sprawca był objęty nakazem wydalenia z kraju
• Napastnik, który krzyczał "Allah akbar" został postrzelony i zmarł
• Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie
06.08.2016 | aktual.: 08.08.2016 11:38
Państwo Islamskie stało za atakiem w Belgii - twierdzi kojarzona z tym ugrupowaniem agencja Amaq. Zamieszczono tam tekst, w którym stwierdza się, że ataku dokonał "żołnierz islamistów".
Jak się okazało, napastnik - 33-letni Chalid Babburi, Algierczyk mieszkający nielegalnie w Belgii od 2012 r. - był objęty nakazem wydalenia z kraju. Mężczyzna był notowany za przestępstwa pospolite, ale nie pozostawał w kręgu zainteresowań służb specjalnych. Gabinet sekretarza stanu ds. polityki azylowej i imigracji Theo Franckena poinformował, że nakaz opuszczenia Belgii był wobec niego wydany dwukrotnie. Nie został jednak wykonany z braku odpowiedniego dwustronnego porozumienia między Belgią a Algierią. "Le Soir" pisze, że w grudniu ub. roku belgijska delegacja udała się do Algieru, by rozmawiać o przełamaniu impasu ws. przyjmowania wydalanych obywateli, ale nie doszło wtedy do porozumienia. Gabinet Theo Franckena odniósł się również do pytań, dlaczego Algierczyk nie był zamknięty w ośrodku dla nielegalnych imigrantów w Belgii. Tłumaczy, że brakuje w nich miejsc, a władze w pierwszej kolejności umieszczają tam osoby skazane za przestępstwa poważniejsze niż w przypadku napastnika z Charleroi.
Sprawca w sobotę po południu przyszedł przed główny posterunek policji w Charleroi, mieście położonym w Walonii, około 60 km na południe od Brukseli. Według publicznego nadawcy VRT sprawca sięgnął po maczetę, gdy funkcjonariuszki chciały go przeszukać w punkcie kontrolnym utworzonym przed głównym miejskim komisariatem w ramach środków ostrożności po atakach w Belgii i Francji w minionych miesiącach.
- Pierwsze ustalenia bardzo wyraźnie prowadzą w kierunku terroryzmu - powiedział Michel nadawcy RTL.
- Natychmiast wyciągnął maczetę ze sportowej torby i, krzycząc "Allah akbar", zadał gwałtowne ciosy w twarz dwóch policjantkom, które pełniły służbę przed posterunkiem - powiedział rzecznik policji David Quinaux.
Ogień do napastnika otworzyła trzecia policjantka. Sprawca zmarł później w szpitalu od odniesionych obrażeń.
Według policji jedna z zaatakowanych policjantek "ma poważne rany na wysokości twarzy", druga odniosła lekkie obrażenia.
- Naszym koleżankom nic już nie zagraża - poinformowali policjanci na Twitterze.
Według pierwszych doniesień mężczyzna, który zaatakował dwie policjantki, miał zostać obezwładniony, potem policja poinformowała, że został on postrzelony przez trzeciego funkcjonariusza i wkrótce potem zmarł.
Premier potępił zamach i napisał na Twitterze: "Nasze myśli zwracają się ku ofiarom, bliskim i policjantom. Śledzimy sytuację". W związku z sytuacją szef rządu przerwał urlop na południu Francji i wraca do kraju na nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w niedzielę.
Służby bezpieczeństwa Belgii utrzymywane są w stanie podwyższonej gotowości. 22 marca doszło do zamachów na lotnisku Zaventem i w brukselskim metrze, w których zginęło 35 osób, w tym trzej zamachowcy samobójcy. Do dokonania zamachów przyznało się Państwo Islamskie.
Premier ostrzegł wówczas, że jest przekonany, iż w Europie, w tym także w Belgii, dojdzie do nowych zamachów i że nie można mówić o czymś takim, jak "zerowe ryzyko".
Po marcowym zamachu alert terrorystyczny podniesiono do najwyższego, czwartego stopnia, a następnie obniżono o jeden stopień i alert ten nadal obowiązuje.
Minister spraw wewnętrznych Belgii Jan Jambon nazwał sobotni zamach "tchórzliwym atakiem" i poinformował, że niezależna od rządu instytucja bada obecnie, czy trzeci poziom alertu jest adekwatny do skali zagrożenia w kraju.
Agencja AFP przypomina, że zamach, do którego doszło w Paryżu w listopadzie ubiegłego roku, był zorganizowany przez belgijską komórkę terrorystyczną, a w ostatnich miesiącach policja zatrzymała w Belgii cztery osoby podejrzane o przygotowywanie zamachów. Ministerstwo spraw wewnętrznych podaje, że 457 Belgów wyjechało z kraju, by walczyć u boku dżihadystów w Syrii lub Iraku.