Jasny sygnał dla Putina. Dyktator przegrał? Szybka reakcja Kremla
Według doniesień w ostatecznym tekście deklaracji szczytu droga Ukrainy do NATO zostanie nazwana "nieodwracalną". Co to znaczy? - NATO wysłało komunikat: jeżeli poradzicie sobie z naszą pomocą teraz, to będziecie w NATO, a wtedy atak na Ukrainę będzie dla Rosji śmiertelnie ryzykowny - mówi Jerzy Marek Nowakowski w rozmowie z WP.
10.07.2024 | aktual.: 10.07.2024 21:22
W ocenie dyplomaty ruch Sojuszu Północnoatlantyckiego znajduje się "w strefie stanów średnich". - Zaoferowanie Ukrainie członkostwa w NATO wciągnęłoby Sojusz w wojnę, a jednocześnie trzeba było wzmocnić przekaz, że droga Ukrainy do NATO nie jest uzależniona od dobrej czy złej woli Rosji i to zostało powiedziane - ocenia w rozmowie z WP Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i Armenii.
W ostatecznym tekście deklaracji szczytu NATO w Waszyngtonie droga Ukrainy do NATO zostanie nazwana "nieodwracalną" - podaje agencja DPA. Jednocześnie Reuters pisze, że w projekcie komunikatu stwierdzono także gotowość NATO do utrzymania kanałów komunikacji z Rosją, "aby zapobiec eskalacji wojny w Ukrainie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Te kanały komunikacji były. One istniały. Chodzi o to, żeby nie doszło do eskalacji atomowej - ocenia były ambasador.
Czy decyzja Sojuszu wpłynie na morale Ukraińców? - Oni się tego spodziewali. Jasno zostało powiedziane, że Ukraina musi w jakiś sposób rozstrzygnąć ten konflikt na swoją korzyść, żeby weszła do NATO. Żołnierze zdają sobie sprawę, że biją się o to, żeby nie bić się w przyszłości. NATO wysłało komunikat: jeżeli poradzicie sobie z naszą pomocą teraz, to będziecie w NATO i wtedy atak na Ukrainę będzie dla Rosji śmiertelnie ryzykowny - komentuje Nowakowski.
Zmasowany atak, chińskie wojska i indyjski premier w Rosji
Tuż przed szczytem byliśmy świadkami m.in. jednego z najkrwawszych w ostatnim czasie ataków Rosji na Ukrainę. W zmasowanym ostrzale m.in. Kijowa, Krzywego Rogu czy Pokrowska zginęły dziesiątki osób. Tylko w stolicy Ukrainy życie straciły 34 osoby, w tym pięcioro dzieci, a ponad 120 odniosło obrażenia.
Rosyjski pocisk spadł m.in. na największy w kraju szpital dziecięcy Ochmatdyt. W poniedziałek Rosjanie wystrzelili na Ukrainę 44 rakiety różnego typu.
Białoruś - bliski sojusznik reżimu Putina - rozpoczęła z kolei wspólne ćwiczenia wojskowe z Chinami w pobliżu granic Ukrainy i Polski. Na poligonie w Brześciu trwają manewry pod kryptonimem "Atak Sokoła".
Putin chciał także pokazać, że po jego stronie stoją Indie. Rosję odwiedził premier Indii Narendry Modi. We wtorek premier Indii, przemawiając w hindi w towarzystwie Putina, powiedział, że śmierć niewinnych dzieci w wyniku wojny, konfliktu lub ataku terrorystycznego jest "bardzo bolesna".
- Kiedy mordowane są niewinne dzieci, widzimy ich śmierć, serce boli i ten ból jest nie do zniesienia - stwierdził Modi. Indyjski polityk zwrócił się do Putina, mówiąc, że rozwiązanie wojny w Ukrainie "nie zostanie znalezione na polu bitwy, (dlatego) musimy znaleźć pokój na drodze rozmów". Jednocześnie podkreślił, że "pokój jest sprawą najwyższej wagi", a "wojna nie rozwiązuje problemów".
- Jako przyjaciel chciałem powiedzieć również, że dla lepszej przyszłości kolejnego pokolenia, pokój jest sprawą najwyższej wagi - dodał.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostro skrytykował tę wizytę. "To ogromne rozczarowanie i druzgocący cios dla wysiłków pokojowych widzieć, jak przywódca największej demokracji na świecie ściska się w Moskwie z najbardziej krwawym zbrodniarzem świata" - napisał we wtorek Zełenski na kanale X.
Ambasador Nowakowski ocenia, że wizyta premiera Modiego "nie była dla Rosji wielkim sukcesem".
- Modi przyjechał, ale jednak odniósł się krytycznie do działań wojennych. Wcześniej okazało się, że stworzenie wspólnego frontu południa przeciwko Zachodowi jest niemożliwe, bo Modi zbojkotował szczyt w Astanie ze względu na złe relacje indyjsko-chińskie. Rosjanie nie odnieśli wielkich sukcesów politycznych. Największym była wyprawa Orbana, która wywołała w Europie irytację. Dla Rosji jest to porażka w tym sensie, że otrzymali jasny komunikat: oni nie będą mieli prawa weta ws. rozszerzania NATO - komentuje ekspert.
F-16 "w drodze do Ukrainy"
Ukraińcy usłyszeli jednak coś, na co czekali od miesięcy. Sekretarz stanu USA Antony Blinken oświadczył w środę na marginesie szczytu NATO w Waszyngtonie, że holenderskie i duńskie myśliwce F-16 "są już w drodze do Ukrainy". Dodał, że jeszcze tego lata będą "latać na ukraińskim niebie".
Według norweskich mediów Ukraina będzie posiadać łącznie 79 samolotów F-16. (6 z Norwegii, 19 z Danii, 24 z Holandii oraz 30 z Belgii).
Gen. Jan Rajchel, były rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, komentując tę decyzję, zaznacza, że "nie należy zbyt wiele oczekiwać od pojawienia się kilku lub kilkunastu samolotów".
- Przypuszczam, że zostaną one wykorzystane w pierwszej kolejności do wzmocnienia obrony powietrznej, jako najbardziej mobilny środek zwalczania rakiet. Będzie to wzmocnienie obecnego ukraińskiego systemu obrony powietrznej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Rajchel.
- Należy liczyć się z tym, że Rosjanie będą chcieli koniecznie je unieszkodliwić. Najłatwiej jest na ziemi. Myśliwce prawdopodobnie będą stacjonowały w głębi kraju i zmuszone będą do częstego zmieniania miejsca bazowania. Rosjanie będą robili wszystko, co możliwe, by te samoloty zniszczyć, zablokować i uniemożliwić ich skuteczne działanie. Cała sztuka to uniknięcie tego ataku, czyli zabezpieczenie lotnisk i wykorzystanie samolotów w głębi terytorium w ramach obrony powietrznej - zaznacza ekspert.
Histeryczna reakcja Kremla
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski tak skomentował informacje o przekazaniu Ukrainie myśliwców F-16: "Jest to wyraźny sygnał, że zdolność Rosji do terroryzowania narodu, miast i społeczności Ukrainy będzie w dalszym ciągu maleć. F-16 zostaną także wykorzystane do wzmocnienia obrony powietrznej Ukrainy" - napisał na portalu X.
Kreml - w swoim stylu - błyskawicznie ustami rzeczniczki ministerstwa spraw zagranicznych Marii Zacharowej ogłosił, że "przekazanie Ukrainie myśliwców F-16 to dowód na to, że Waszyngton przewodzi gangowi wojennemu".
Wcześniej szef Komitetu Obrony Dumy Państwowej gen. Andriej Kartapołow powiedział, że myśliwce "nie zmienią przebiegu operacji specjalnej". - Rosja jest na to gotowa - zadeklarował.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski