Rosjanie wyrwani z łóżek. Stan nadzwyczajny po ataku na Petersburg
"Nieznany dron wywołał zamieszanie w Petersburgu" - piszą niezależne rosyjskie media. Bezzałogowiec nad ranem uderzył w blok, doprowadzając do ogromnych zniszczeń. Nikt nie zginał, ale rannych zostało sześć osób. W sieci pojawiło się nagranie z momentu ataku, a władze wprowadziły stan nadzwyczajny.
Mieszkańcy widzieli "drona przelatującego nad ich głowami", który "zdmuchnął połowę domu". W sieci pojawiły się nagrania z miejsca wybuchu.
Według kanału Mash i Ukraińskiej Prawdy celem drona mógł być oddalony o zaledwie kilometr skład ropy, położony we wschodniej części miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tym nagraniu widać dokładnie moment uderzenia drona, po których dochodzi o eksplozji. Jeśli przypatrzymy się w lewy górny róg wyraźnie widać ogon drona, który następnie wbija się w blok.
Władze wprowadziły stan nadzwyczajny. W wybuchu rannych zostało sześć osób. Nikt nie zginął. Co istotne władze w Moskwie nie oskarżyły o atak Kijowa. Twierdzą natomiast, że doszło do "sytuacji nadzwyczajnej".
Władze: doszło do sytuacji nadzwyczajnej
Aleksander Beglow, gubernator Petersburga cytowany przez RIA Novosti podał, że wybuch jest wynikiem "sytuacji nadzwyczajnej". "W rezultacie częściowo uszkodzone zostało oszklenie budynków" - przekazał.
Również w kolejnych materiałach na temat wybuchu kremlowska RIA Novosti nie oskarża o incydent Kijowa.
Również kremlowska agencja TASS pisze jedynie o "incydencie" w Petersburgu.
Przeczytaj także: