Atak niedźwiedzia na żołnierza armii USA. Mundurowy z Alaski nie miał szans
Koszmarny wypadek podczas ćwiczeń żołnierzy amerykańskiej armii na Alasce. Jednego z mundurowych zaatakował niedźwiedź. Mundurowy z USA zginął w tragiczny sposób.
Żołnierz, którego nazwiska armia USA nie podała, ćwiczył z małą grupą ze swojej jednostki na terenie w pobliżu komunalnego składowiska odpadów w Anchorage. To wtedy miało dojść do ataku niedźwiedzia.
Służby prasowe bazy wojskowej Elmendorf-Richardson przekazały, że mundurowy zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Koszmarna śmierć żołnierza. Tropią niedźwiedzia
Niedźwiedzia, który zabił wojskowego, starają się odnaleźć funkcjonariusze z Alaska Wildlife Troopers - informuje newsweek.com. Portal amerykańskiego tygodnika dodaje, że do czasu namierzenia zwierzęcia okoliczny teren został zamknięty dla mieszkańców i turystów.
Zobacz też: Rekordowo wysokie ceny nad morzem? Ekspert o "specyficznym roku"
Szacuje się, że na Alasce żyje 40 tys. niedźwiedzi grizzly i 100 tys. niedźwiedzi czarnych. Nie jest jeszcze jasne, jakiego gatunku był niedźwiedź odpowiedzialny za atak pod Anchorage.
W ciągu 17 lat na Alasce doszło do ośmiu śmiertelnych ataków niedźwiedzi, a 68 osób zostało rannych. To oznacza, że co trzeci przypadek zabicia człowieka w całych USA dotyczy właśnie tego północnego stanu.
Dwie trzecie zgłoszonych ataków dotyczyło niedźwiedzi grizzly.
Atak na żołnierza. Ostrzeżenie dla turystów
Grizzly nie są gatunkiem chronionym na Alasce, bo zdaniem ekspertów ich populacja nie jest zagrożona. Okresowo władze ogłaszają odstrzał tych ssaków w celu redukcji ich liczebności na terenach gęsto zaludnionych.
Przyrodnicy z amerykańskiego National Park Service zauważają, że ataki niedźwiedzi są rzadkie. Jednak zachowanie tych drapieżniów jest nieprzewidywalne i podczas pobytu na ich terenach trzeba cały czas zachować ostrożność.
Źródło: newsweek.com