PolskaSpotkanie z niedźwiedziem w Tatrach. Zachowali zimną krew

Spotkanie z niedźwiedziem w Tatrach. Zachowali zimną krew

Turyści, którzy wybrali się na szlak w Tatrach Niżnych najedli się strachu, gdy na swojej trasie napotkali młodego niedźwiedzia. Niedźwiedź w pewnym momencie zaczął gonić przebywające w grupie małe dzieci. Na szczęście całej sytuacji przyglądali się narciarze, którzy wiedzieli, jak postępować ze zwierzęciem.

Turyści w Tatrach natknęli się na niedźwiedzia [zdj. ilustracyjne]
Turyści w Tatrach natknęli się na niedźwiedzia [zdj. ilustracyjne]
Źródło zdjęć: © Pixabay

22.04.2022 | aktual.: 22.04.2022 10:13

Jak podaje dziennik "Fakt", Dziumbier (2 043 m n.p.m.), najwyższy szczyt w Tatrach Niżnych na Słowacji to popularny cel wędrówek turystów, ale i niedźwiedzi, które często odwiedzają okolice szczytu.

Tatry Niżne. Spotkanie z niedźwiedziem

16 kwietnia narciarz skitourowy Alberta Kristofa spotkał na swojej drodze młodego niedźwiedzia. Potrafił zachować zimną krew. Na nagraniu opublikowanym w sieci widać, jak narciarz macha na drapieżnika kijami i próbuje go zawrócić - czytamy w gazecie.

Chwilę potem na szlak weszła grupa turystów, prawdopodobnie rodzina z dziećmi. Gdy zobaczyli niedźwiedzia, zaczęli w popłochu uciekać a niedźwiedź zaczął ich gonić. Na nagraniu słychać krzyki i piski. Jedno z dzieci potknęło się i przewróciło. Złapał je mężczyzna, który zaczął szybko uciekać.

Bliskie spotkanie z niedźwiedziem - Tatry Niżne

- Wiele osób, które chodzą na wycieczki na Dziumbier lub do Chaty M. R. Štefánia, wie o tym niedźwiedziu, bo często tam przebywa i nie tylko my go spotkaliśmy. Większość z Was pisze, że by się po.....a ze strachu. Myślę, że to błąd - mówi "Faktowi" autor nagrania.

Podkreśla, że każde spotkanie z niedźwiedziem jest zupełnie inne, a czynników jest wiele. Dodaje, że w tym wypadku wszyscy mieli szczęście, że trafili na młodego ciekawskiego niedźwiadka, który nie był agresywny. Jego zdaniem zwrot akcji nastąpił, gdy turyści zaczęli uciekać, a niedźwiedź ich gonił.

- Kiedy ja od niego odchodziłem na kawałek, też zaczynał biec za mną. Potraktowałem go z szacunkiem, ale nie dałem mu powodu do strachu. Może ktoś powie, że graliśmy "dużych facetów", ale to nie tak. W tym czasie jeździło tam wielu turystów z dziećmi, których ostrzegaliśmy i póki co "zabawiliśmy" zwierzę, żeby mogli przejść w spokoju. Narty są dość szybkie, ale bieg dzieci na pewno nie – opowiada dziennikowi Kristofa.

Źródło: Fakt

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)