Atak na szkołę w Niemczech, napastnik nie żyje, 27 rannych
Z zemsty za rzekome niepowodzenia życiowe 18-
letni Niemiec napadł na swoją byłą szkołę w
Emsdetten w Nadrenii Północnej-Westfalii, raniąc z broni palnej
pięć osób. Okrążony w budynku szkoły przez policję zamachowiec
popełnił samobójstwo.
20.11.2006 | aktual.: 20.11.2006 21:16
37 osób doznało podczas napadu obrażeń. Czworo uczniów - trzech chłopców i dziewczynka - ma rany postrzałowe. Najciężej ranny szkolny woźny, postrzelony przez zamachowca w brzuch, przeszedł operację. Życie żadnej z poszkodowanych osób nie jest zagrożone, jednak część ran postrzałowych jest poważna - powiedział prokurator Wolfgang Schweer. Większość poszkodowanych to osoby w szoku lub z objawami zatrucia dymem. Wśród tych ostatnich jest 16 policjantów.
Okrążony przez policjantów napastnik popełnił samobójstwo. Jak zapewnił kierujący akcją Hans Volkmann, podczas szturmu budynku żaden z komandosów nie oddał strzału. Nie wiadomo, czy sprawca sam się zastrzelił, czy też wysadził się w powietrze. Dopiero wieczorem saperom udało się rozbroić trzy bomby przymocowane do ciała zamachowca. Na szkolnym korytarzu oraz w jego samochodzie ukrytych było dziesięć dalszych ładunków wybuchowych gotowych do eksplozji.
Zamaskowany i uzbrojony po zęby chłopak wtargnął krótko po godz. 9.30 na dziedziniec szkoły, strzelając na oślep. Miał przy sobie cztery karabiny ze spiłowanymi lufami, nóż oraz pas z ładunkami wybuchowymi. Jak powiedziała dyrektorka szkoły Carola Keller, budynkiem szkolnym wstrząsnęło kilka eksplozji.
Gdy pojawiła się policja, napastnik uciekł na pierwsze piętro budynku i zabarykadował się. Przeciwko policjantom użył bomb dymnych. 16 funkcjonariuszy zatruło się, gdy nie czekając na ustąpienie dymu rozpoczęli akcję.
Prokurator Schweer powiedział, że zamachowiec działał na własną rękę, nie utrzymywał kontaktów z organizacjami prawicowo- ekstremistycznymi. Przesłuchanie rodziców sprawcy było dotychczas niemożliwe, gdyż oboje są w szoku i znajdują się pod opieką lekarzy.
W liście pożegnalnym opublikowanym w internecie mężczyzna podał jako motyw czynu "ogólne niepowodzenia życiowe". "Nienawidzę ludzi" - napisał, dodając, że jego życie na ma żadnego sensu. Krwawy zamach zapowiadał już w lecie 2004 r. W internecie dostępne były jego zdjęcia w wojskowym uniformie, z bronią, oraz film wideo, w którym występował jako ofiara egzekucji. W najbliższy wtorek miał stanąć przed sądem za nielegalne posiadanie broni.
Jeden z nauczycieli opisał sprawcę jako ucznia zamkniętego, z którym trudno było nawiązać kontakt. Ubierał się na czarno - powiedział Gerd Endemann. Uczniowie także określili go mianem odludka chodzącego własnymi drogami.
Materiały wybuchowe znaleziono też w garażu domu, w którym mężczyzna mieszkał wraz z rodzicami.
Zbrodnia popełniona przez 18-latka wywołała ponowną dyskusję o wpływie gier komputerowych na agresywne zachowanie młodzieży. Deputowany SPD Dieter Wiefelspuetz opowiedział się za zakazem takich gier. Natomiast minister oświaty Nadrenii Północnej- Westfalii Barbara Sommer uważa, że ważniejsze od zakazów jest stworzenie takiej atmosfery w szkołach, by nikt nie czuł się wykluczony.
Jacek Lepiarz