Kreml zdezorientowany. Ukraina ogłasza "początek"
Ukraińscy urzędnicy przedstawiają atak na rosyjskie lotnisko wojskowe na Krymie jako początek kontrofensywy na południu. Dodatkowo pogłębiają dezorientację Kremla co do zdolności sił ukraińskich do ataków na dużą odległość - ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
11.08.2022 | aktual.: 11.08.2022 12:41
Władze Rosji wciąż są zdezorientowane z powodu ataku na lotnisko Saki na anektowanym Krymie, ponad 225 km za linią frontu. W ataku z 9 sierpnia zniszczonych zostało co najmniej osiem samolotów wojskowych i wiele budynków.
"ISW nie jest w stanie niezależnie określić przyczyn wybuchu, a na zdjęciach satelitarnych widać zniszczenia i kratery, które mogły być skutkiem wielu rzeczy: działania sił specjalnych, partyzantów, rakiet, ataku miejscowego lub z odległości" - napisano w raporcie.
Wkrótce zacięte walki
Urzędnicy Kijowa sugerują, że atak na Krymie jest początkiem kontrofensywy sił ukraińskich na południu kraju, a ukraińscy eksperci spodziewają się w sierpniu i wrześniu zaciętych walk, które przesądzą o losach kolejnej fazy wojny. Jeden z urzędników, pytany przez portal Politico, czy atak jest początkiem kontrofensywy, odparł: - Można tak powiedzieć.
Prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył natomiast, że wojna "zaczęła się od Krymu i na Krymie musi się zakończyć, jego wyzwoleniem".
Ukraińcy wykorzystują również dezorientację Kremla i wysyłają sygnały wprowadzające dodatkową niepewność co do zdolności wojsk Ukrainy do ataków na dużą odległość. Anonimowy ukraiński urzędnik powiedział dziennikowi "New York Times", że atak przeprowadzono z pomocą partyzantów, a inny przekazał dziennikowi "Washington Post", że stały za nim siły specjalne. Jeszcze inni wspominali o ataku nie wprost, bez przypisywania Ukrainie odpowiedzialności za niego.
ISW zaznacza, że ukraińskie wojsko wzięło na siebie odpowiedzialność za dwa inne ataki z dużej odległości - na rosyjski skład amunicji i sztab rosyjskiego wojska w okupowanym obwodzie chersońskim, na północ od Krymu. "Te cele znajdowały się - odpowiednio - 100 i 170 km od linii frontu. Ataki ukazały ukraińskie zdolności do uderzania z dużej odległości, choć nie tak dużej, jaka potrzebna byłaby do ostrzelania lotniska Saki na Krymie" - podkreśla amerykański think tank.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Siły ukraińskie mają różne systemy, które mogą zostać użyte lub zmodyfikowane, by uderzać w rosyjską infrastrukturę wojskową na Krymie lub w południowej części obwodu chersońskiego" - podkreśla ISW.
Referendum na okupowanych ziemiach
Tymczasem rosyjskie władze na okupowanych obszarach Ukrainy będą najprawdopodobniej próbowały przesunąć datę tzw. referendów w sprawie aneksji tych ziem do Rosji na wcześniejszy termin. Wcześniej ISW oceniał, że fałszywe referenda mogą się odbyć 11 września, ale według ukraińskich źródeł przestano mówić o tej dacie, a nowy termin nie jest znany. "Przedstawienie związane z aneksją nie zmieni jednak rzeczywistości wytworzonej przez brutalną rosyjską okupację, która jest bardziej niszczycielska dla Ukrainy niż tzw. referenda" - napisano w raporcie.
"Na froncie wojska rosyjskie kontynuowały ataki lądowe na zachód od Iziumu oraz ograniczone ataki lądowe w okolicach Bachmutu, gdzie prawdopodobnie osiągnęły pewne postępy, podobnie jak w okolicach Doniecka. Nieskuteczne były natomiast ich działania ofensywne w pobliżu Charkowa, a także działania zwiadowcze na północnym zachodzie obwodu chersońskiego" - dodano.
Czytaj też: