Atak na dziennikarzy i na tajemnicę zawodową
Nie potrafię zrozumieć tego, co się dzieje,
ale na pewno dzieje się ostatnio coś niedobrego. W tej chwili
istnieje duży atak na dziennikarzy i na tajemnicę zawodową
dziennikarzy - powiedziała szefowa Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska.
23.10.2003 | aktual.: 23.10.2003 21:21
Zareagowała tak na wiadomość o zarzucie, jaki Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła dziennikarce "Życia Warszawy". Mokrosińska zaznaczyła przy tym, że nie zna szczegółów tej konkretnej sprawy, lecz chodzi jej o szersze zjawisko.
W czwartek prokuratura postawiła Patrycji Koteckiej z "ŻW" formalny zarzut podżegania pracownika operatora do ujawnienia w zamian za pieniądze tajemnicy służbowej, czyli billingów rozmów Lwa Rywina. Za taki czyn grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub do 2 lat więzienia. Dziennikarka odpiera zarzuty prokuratury.
"Wydaje mi się, że użycie w tej sprawie artykułu 266 Kodeksu Karnego jest nowym, bardzo niebezpiecznym zagraniem prokuratury. Wynika z tego, że każdy, kto poweźmie wiadomość, która dla kogoś innego z racji ustawy jest tajemnicą, jest tak samo zobowiązany do nieujawniania jej. W ten sposób można sparaliżować działalność wszystkich dziennikarzy śledczych i można doprowadzić do tego, że zostanie zanegowana fundamentalna rola prasy w wykrywaniu nieprawidłowości" - uważa dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Andrzej Krajewski.
"Wydaje się również, że prokuratorzy, którzy posługują się taką konstrukcją, zapominają o podstawowym dla prawa karnego artykule 1, który głosi, że czyn zabroniony nie jest przestępstwem, o ile jego szkodliwość społeczna jest znikoma" - dodał.
Zdaniem Krajewskiego, należy rozważyć, jaka jest szkodliwość społeczna czynu Koteckiej, i tego, co robią inni dziennikarze śledczy. "W większości wypadków jest to szkodliwość znikoma, dlatego że dzięki nim społeczeństwo dowiaduje się o rzeczach, o których inaczej nigdy by się nie dowiedziało. Bardzo często są to początki poważnych spraw, wytaczanych potem przed sądami tym, którzy popełnili przestępstwa" - zaznaczył dyrektor Centrum.