Armia wzywa, czyli jak dziś wyglądają kwalifikacje wojskowe
• Obowiązkowego poboru nie ma, ale młodzi Polacy są wzywani na kwalifikację wojskową
• Prowadzące je osoby przyznają, że dla wielu ważne jest dziś dostanie kategorii A
• WKU: przydaje się przy staraniu o pracę w służbach mundurowych. Ale nie tylko
• Zgłaszają się nawet osoby, które kilkanaście lat temu dostały "D" i chcą to zmienić
• Wiele osób pyta też o możliwość służby w wojsku
• Armia może kusić pewnym dochodem i stabilnym zatrudnieniem - pisze "Polska Zbrojna"
18.03.2016 | aktual.: 25.05.2018 15:06
- Jeszcze nie wiem, co będę robił w życiu. Do matury mam rok, więc jest czas na zastanowienie, ale służbę w armii też biorę pod uwagę - mówi Dawid Dmochowski, uczeń trzeciej klasy w Zespole Szkół Zawodowych nr 1 w Ostrołęce. Dawid jest jednym z ponad 240 tys. dziewiętnastolatków, którzy w tym roku dostali wezwanie na kwalifikację wojskową. W ciągu trzech miesięcy przed około 400 powiatowymi komisjami lekarskimi muszą się zjawić głównie mężczyźni urodzeni w 1997 roku, czyli ci, którzy w minionym roku weszli w dorosłość.
Predyspozycja do służby
- Nasza wojskowa komenda uzupełnień swoim zasięgiem obejmuje trzy powiaty, a kwalifikacje na tym terenie przeprowadzają cztery powiatowe komisje lekarskie - mówi ppłk Krzysztof Gemza, wojskowy komendant uzupełnień w Ostrołęce. Wezwanie do stawienia się przed komisją dostali w pierwszej kolejności młodzi mężczyźni z Ostrołęki. Następni będą panowie z powiatów: przasnyskiego, ostrołęckiego i makowskiego. - W sumie wezwanych zostało 1600 osób z głównego rocznika - wylicza mjr Sławomir Kośnica, szef wydziału rekrutacji WKU. Po tej liczbie widać, że w Polsce nastąpił spadek demograficzny. - Jeszcze 13 lat temu na pobór zgłaszało się z naszego rejonu około 2400 chłopaków - dodaje major.
Do stawienia się na wezwanie komisji zobowiązuje ustawa o powszechnym obowiązku obrony. Za jego niedopełnienie grozi grzywna lub kara ograniczenia wolności, a w skrajnych wypadkach można zostać przymusowo doprowadzonym przez policję. - W zeszłym roku zjawiło się u nas 94 proc. wezwanych osób, pozostali wyjechali do pracy za granicę albo zmienili adres zameldowania - wyjaśnia ppłk Gemza. Jak dodaje, każdy przypadek nieobecności jest sprawdzany i wyjaśniany. - W ostatnim czasie nie było jednak sytuacji, aby trzeba było wobec kogoś wdrożyć czynności karne - mówi wojskowy.
Jest dziewiąta rano. W świetlicy w siedzibie ostrołęckiego WKU czeka blisko 30 młodych ludzi. Zjawili się już godzinę temu i wysłuchali informacji dotyczących służby wojskowej i kwalifikacji. - Niestety w szkołach podczas lekcji z edukacji dla bezpieczeństwa uczniowie niewiele dowiadują się o wojsku - narzeka mjr Kośnica. Dlatego oficer tłumaczył, że w 2009 roku wraz z zawieszeniem obowiązkowej służby wojskowej kwalifikacja zastąpiła pobór. Jej celem jest zebranie informacji o stanie zdrowia młodych ludzi pod kątem ich predyspozycji do służby w wojsku. - Przeprowadzana jest przez wojewodów przy współudziale szefów wojewódzkich sztabów wojskowych oraz starostów, wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast - mówił oficer. Jak dodał, kwalifikacja kończy się orzeczeniem o kategorii zdolności do czynnej służby wojskowej.
A czy D?
Kategoria A oznacza, że młody człowiek jest zdolny do takiej służby w czasie pokoju i wojny, B - że jest czasowo niezdolny z powodu stanu zdrowia i musi przystąpić ponownie do kwalifikacji. Natomiast kategorię D wydaje się przy niezdolności do czynnej służby w czasie pokoju, a E oznacza trwałą i całkowitą niezdolność do służby, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. - Każdy, kogo komisja lekarska uzna za zdolnego do czynnej służby, dostanie książeczkę wojskową i po 14 dniach zostanie przeniesiony do rezerwy - wyjaśnia mjr Kośnica.
Komisja w Ostrołęce pracuje pełną parą. Pierwszym etapem, przez który przechodzą młodzi ludzie, jest wpisanie ich do ewidencji wojskowej. - Chłopcy podają mi swoje dane osobowe, zostawiają część przyniesionych dokumentów, w tym dowód osobisty, aktualną fotografię oraz dokumenty potwierdzające wykształcenie albo zaświadczenie o kontynuacji nauki - wyjaśnia Ewelina Kudybar. Na tej podstawie jest dla nich szykowana książeczka wojskowa, są też wpisywani do bazy danych.
Kolejnym, chyba najważniejszym punktem kwalifikacji jest badanie lekarskie. - Sprawdzam wagę, mierzę obwód w klatce piersiowej, badam wzrok i ciśnienie krwi - wylicza Maria Baczewska, pielęgniarka, która w komisji lekarskiej zasiada od wielu lat. Lek. med. Janusz Skibniewski przeprowadza krótki wywiad medyczny, pytając o przebyte choroby i operacje, bada ogólną sylwetkę, sprawność ruchową, osłuchuje serce i płuca, sprawdza stan uzębienia oraz pyta o problemy ze słuchem. Okazuje się, że młodzi ludzie najczęściej mają kłopot ze wzrokiem. - Jeśli mam wątpliwości, kieruję ich do specjalisty na dodatkowe badania - mówi dr Skibniewski.
Z takiej dodatkowej konsultacji u okulisty wraca właśnie Łukasz Białobrzewski, maturzysta I Liceum Ogólnokształcącego w Ostrołęce. - Mogę służyć w wojsku z kategorią A, ale w szeregi armii się nie wybieram - mówi licealista. Jak dodaje, marzy o prawie na uniwersytecie w Warszawie, Wrocławiu lub Gdańsku. - Zobaczę, gdzie uda mi się dostać - dodaje.
Lekarzowi badani przedstawiają też ewentualną dokumentację medyczną dotyczącą chorób czy przebytych operacji. - Kilkanaście lat temu, gdy służba w armii była obowiązkowa, zdarzało się, że chcący uniknąć powołania młodzi ludzie przychodzili do nas, przynosząc plecaki pełne rozmaitych zaświadczeń i wychodzili dumni, gdy udało się im dostać kategorię D - opowiada Baczewska. Zresztą sposobów uniknięcia służby było więcej: udowadniali, że od wczoraj prowadzą gospodarstwo rolne, firmę lub też dostali się właśnie do szkoły. - Były nawet uczelnie, które przyjmowały chętnych w lutym, kiedy startował pobór - podaje mjr Kośnica.
Dzisiaj jest odwrotnie - zdarza się, że młody człowiek celowo ukrywa swoje problemy ze zdrowiem, byle otrzymać kategorię A. - Przydaje się ona przy staraniu się o pracę w służbach mundurowych, czasem też pytają o nią prywatni pracodawcy - tłumaczą w WKU. Poza tym, jak dodaje jeden z młodych ludzi, kategoria A w pewien sposób nobilituje. Ppłk Gemza opowiada, że zdarza się, iż do WKU przychodzą panowie, którzy kilkanaście lat temu otrzymali kategorię D, i teraz pytają, jak ją zmienić na A, bo wyzdrowieli i czeka na nich dobra praca w policji. - Niestety mamy dla nich złą wiadomość, po 14 dniach od uprawomocnienia się postanowienia komisji kategorii nie da się już zmienić - wyjaśnia pułkownik.
Dla Emila Filipowicza, maturzysty III LO, kwalifikacja ma podłoże bardziej ideologiczne niż praktyczne. - O wojsku nie myślę, chcę zdawać na reżyserię dźwięku na Politechnikę Wrocławską - opowiada. Mimo to cieszy go, że dostał kategorię A. - W razie potrzeby będę mógł bronić kraju - stwierdza z dumą. I dodaje, że nie po to tylu ludzi zginęło, walcząc za Polskę, aby teraz w razie napaści na nasz kraj uciekać, zamiast bronić ojczyzny.
Stabilna praca
Z przyznaną kategorią młodzi ludzie trafiają do Małgorzaty Maryniak, przedstawicielki WKU. - Pytam ich, czy są zainteresowani służbą w armii. Wielu nie wyklucza, że zawodową karierę zwiążą z mundurem i pytają m.in. o możliwości studiowania w szkołach wojskowych - mówi. Małgorzata Maryniak informuje ich, że warto odwiedzić 14 marca organizowane w Ostrołęce targi szkolnictwa wojskowego, aby dowiedzieć się szczegółów od przedstawicieli uczelni. - Zawsze też można przyjść do nas po dodatkowe informacje - wyjaśnia.
Chętnych do wojska armia kusi pewnym dochodem i stabilnym zatrudnieniem. - Na początek szeregowy zawodowy może liczyć na 2,4 tys. zł pensji na rękę, do tego dochodzi dodatek mieszkaniowy. Zależnie od miejsca zamieszkania dostanie w sumie np. w Przasnyszu 3 tys. zł na rękę, a w Warszawie ok. 3,5 tys. zł - podaje mjr Kośnica. Po pozytywnym przejściu kwalifikacji chętni trafią na czteromiesięczną służbą przygotowawczą. Kolejnym etapem są Narodowe Siły Rezerwowe, po których można ubiegać się o służbę zawodową. - W zeszłym roku powołaliśmy 50 szeregowych zawodowych, do uczelni wojskowych zdawało 34 chętnych, ale dostały się tylko cztery osoby - mówi wojskowy.
O możliwość służby w siłach zbrojnych pytają szczególnie absolwenci klas wojskowych i mundurowych. - Takie klasy istnieją w Ostrołęce w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 i II Społecznym LO im. Tony’ego Halika, a także w szkołach w Kadzidle, Przasnyszu i Makowie - wylicza ppłk Gemza. Jednym z "mundurowych" uczniów jest Tomasz Dubaj z trzeciej klasy Technikum Mechanicznego w ZS nr 2. - Chcę iść do wojska, myślę o Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu - deklaruje. Jak opowiada, podobają mu się zajęcia wojskowe i ćwiczenia na poligonach. - Mam kategorię A, i po maturze wrócę tutaj złożyć papiery - obiecuje.
Ostatnim etapem kwalifikacji jest odebranie z rąk Eweliny Kudybar książeczki wojskowej. - Poszło szybko i bez stresu - cieszy się Łukasz Rozwadowski. Choć ma już 23 lata, dopiero teraz zjawił się przed komisją. - Pracowałem za granicą i znów tam wracam - wyjaśnia. Obowiązek stawienia się do kwalifikacji mają bowiem także osoby, które nie ukończyły 24 lat, a do tej pory, np. z powodów zdrowotnych czy wyjazdu, nie przechodziły kwalifikacji. Wzywane są też panie urodzone w latach 1992-1997, które mają umiejętności przydatne do czynnej służby wojskowej, oraz tegoroczne absolwentki szkół i uczelni medycznych, weterynaryjnych i kierunków psychologicznych. Jak wyjaśniają pracownicy WKU, dziewczęta zapraszane są osobno, zwykle w przedostatni dzień pracy komisji, aby nie krępowały się obecnością chłopców. - W tym roku stawi się ponad 30 pań, wśród nich jedna ochotniczka z klasy wojskowej, która chce się zgłosić do pełnienia służby - podaje major.
Jest wczesne popołudnie, kiedy komisja kończy na dziś pracę. Jutro rano spotkają się w tym samym składzie. - W tym roku na naszym terenie kwalifikacja potrwa do 8 kwietnia - informuje ppłk Gemza.
Anna Dąbrowska, "Polska Zbrojna"