Armia jak z klocków lego. Czym jest "wojna mozaikowa"?
"Wojna hybrydowa" odchodzi do lamusa. Teraz w Pentagonie karierę robi nowa filozofia prowadzenia walki: wojna mozaikowa. Chodzi o budowanie takiej armii ze wszechstronnych i pasujących do siebie elementów - tak, by można było je układać jak mozaikę albo klocki lego.
Czy wojska USA byłyby w stanie przebić się przez "bańkę" stworzoną przez rosyjskie systemy przeciwlotnicze i skutecznie zainterweniować w przypadku agresji Rosji na jednego ze swoich sąsiadów? Gry wojenne i symulacje przeprowadzane przez ekspertów w Waszyngtonie podawały to w wątpliwość. Jeszcze gorzej symulacje te wyglądały w konfrontacji z Chinami np. na Morzu Południowochińskim.
- W naszych grach, kiedy walczymy z Chinami i Rosją, drużyna niebieska (USA) zawsze dostaje w d... - stwierdził analityk ośrodka RAND, cytowany w magazynie Air Force.
O co chodzi w mozaice
Odpowiedzią na te bolączki miałoby być nowe podejście do wojny: tzw. "wojna mozaikowa" (mosaic warfare). Na czym to polega?
Termin został ukuty przez DARPA, wojskową agencję zajmującą się badaniem i rozwojem najnowszych technologii (to m.in. niej zawdzięczamy internet). Według agencji, mozaikowe podejście do wojny oznacza "szybką i kreatywną kombinację małych, tanich i elastycznych systemów". Chodzi o to, by z systemy walki różnych rodzajów - od dronów, przez nowoczesne myśliwce po systemy rakietowe - można było łatwo z nich złożyć grupę uderzeniową - jak mozaikę, albo klocki lego.
- Wydawałoby się, że to powinno być bardzo łatwo wykonalne. Ale w tej chwili tak nie jest. Interfejsy nie są produkowane tak, by mogły łatwo przesyłać sobie informacje - powiedział Tom Burns, były dyrektor DARPA. - Są bardziej jak części puzzli, niż płytki mozaiki. Są specjalnie stworzone, by dopasować się do pewnej części obrazu, ale tylko tej jednej części. Nie da się jej włożyć w inną część - tłumaczył obrazowo wojskowy.
Wszystko ma pasować
W podanym przez niego przykładzie, "mozaika" mogłaby być złożona np. z dronów lub autonomicznych pojazdów, które kolekcjonowałyby informacje o pozycjach wroga i automatycznie przekazywały współrzędne np. do systemów rakietowych.
- Pomysł polega na tym, by wysłać przeciwko wrogowi tak dużo systemów walki i sensorów, że jego siły i systemy będą obezwładnione - wyjaśnił Burns. W ten sposób Ameryka miałaby szanse na przebicie się przez rosyjskie i chińskie tzw. bańki antydostępowe, utrudniające przeciwnikowi na wkroczenie na pole walki.
Choć pierwsze wzmianki o "mozaice" pojawiały się już w 2017 roku, to do głównego nurtu myśli wojskowej koncepcja trafiła niedawno. W Polsce koncepcja nie jest szeroko znana. Nie współgra z nią także praktyka. Przykładem może być zakup systemu artylerii rakietowej HIMARS, który według pierwotnej wizji miał być zintegrowany z polskim systemem kierowania ogniem, ale ostatecznie będzie miał osobny.
- To nie jest zupełnie nowe podejście. Pewien rodzaj takiego myślenia - "joint operations" - stosowaliśmy już w Iraku, gdzie wysyłano nie całe jednostki, ale grupy złożone z różnych "komponentów", sił lądowych, wojsk specjalnych itd. - mówi dr Maciej Milczanowski, weteran misji w Iraku. - Ale z pojęciem "mosaic warfare" spotykam się pierwszy raz - przyznaje.
Przeczytaj również: Wojna hybrydowa na Ukrainie. UE szuka sposobów na Rosję
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl