Armia izraelska wkroczyła do Strefy Gazy
(AFP)
Armia izraelska wkroczyła w niedzielę do autonomicznych ziem palestyńskich w północnej części Strefy Gazy - podały źródła palestyńskie. Czołgi, buldożery i wojskowe samochody transportowe zajęły pozycje w pobliżu jednego z tamtejszych obozów uchodźców ok. kilometra od granicy z terytorium izraelskim.
Po wkroczeniu armii izraelskiej Palestyńczycy oskarżyli Izrael o chęć stworzenia wokół autonomicznych ziem Gazy strefy buforowej.
Wcześniej izraelskie myśliwce F-16 i helikoptery Apacz zaatakowały palestyńskie cele w mieście Nablus na Zachodnim Brzegu. Źródła palestyńskie informują, że celami ataków rakietowych stały się obiekty palestyńskiej policji, biura administracji Autonomii Palestyńskiej i kancelaria Jasera Arafata. Wszystkie obiekty zostały poważnie uszkodzone. W wyniku ataku ranne zostało dziecko.
Izraelskie działania są odwetem za przeprowadzony w sobotę palestyński zamach bombowy w żydowskim osiedlu Karnei Szomron na Zachodnim Brzegu Jordanu. Zginęło wówczas dwóch Izraelczyków, a ponad 40 zostało rannych. Na miejscu zginął także palestyński zamachowiec-samobójca. Do organizacji zamachu przyznał się Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny.
Premier Izraela Ariel Szaron zwołał na niedzielę spotkanie w Jerozolimie wąskiego gabinetu bezpieczeństwa. Ma on dokonać oceny sytuacji i zdecydować o działaniach izraelskich w reakcji na palestyńskie akcje zbrojne i zamachy.
Premier Szaron zapowiedział w dzienniku Ha'arez, że Izrael zwycięży w trwającej wojnie, a żaden zamach nie zniszczy nadziei na rozwiązanie konfliktu, porozumienie i pokój.
Tymczasem w sobotę wieczorem odbyła się w Tel Awiwie masowa demonstracja przeciwko izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich, zorganizowana przez ruch "Teraz pokój". Wzięło w niej udział 15 tys. osób. Do zgromadzonych przemawiał lider izraelskiej opozycji Josif Sarid oraz palestyński minister do spraw Jerozolimy Sari Nuseibeh.
Była to największa antyrządowa demonstracja Izraelczyków od wybuchu palestyńskiej intifady siedemnaście miesięcy temu.
Podczas demonstracji rektor arabskiego uniwersytetu Al-Kuds we wschodniej Jerozolimie podkreślił konieczność powrotu palestyńskich uchodźców do Palestyny oraz przesiedlenia żydowskich osadników z powrotem na teren Izraela.
Ruch "Szalom Achszaw" oraz tzw. Koalicja na Rzecz Pokoju, która skupia szereg prominentnych izraelskich i palestyńskich polityków, zapowiadają na nadchodzące tygodnie kolejne akcje demonstracyjne . (PAP/IAR, mag)