Armia birmańska strzela na postrach nad głowami tłumu
Żołnierze birmańscy strzelają w Rangunie na
postrach nad głowami tłumu, który liczy już 70 tys. osób -
informuje agencja Associated Press. Wcześniej armia birmańska nakazała przez megafony mieszkańcom Rangunu powrót do domów, ostrzegając iż ci,
którzy pozostaną na ulicach, mogą zostać postrzeleni - podawała
agencja Reutera.
27.09.2007 | aktual.: 28.09.2007 00:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )
Protest mnichów w Birmie
Część demonstrantów, znajdujących się na ulicy prowadzącej ku jednej z głównych buddyjskich świątyń w mieście - pagodzie Sule - zaczęła się rozchodzić, gdy w szerokiej alei pojawił się oddział około 200 żołnierzy w bojowym rynsztunku.
Na miejscu - podaje z kolei agencja AFP - aresztowano ponad stu ludzi. Wcześniej demonstranci obrzucili siły bezpieczeństwa kamieniami i butelkami z wodą - funkcjonariusze zareagowali serią strzałów ostrzegawczych i gazem łzawiącym.
Od samego rana rosła liczba birmańskich demonstrantów, zbierających się pod jedną z głównych buddyjskich świątyń w centrum Rangunu - pagodą Sule.
Według różnych szacunków, na ulicy prowadzącej w kierunku pagody zgromadziło się od tysiąca do dziesięciu tysięcy ludzi.
Wokół mnichów, którzy siadali na środku jezdni odmawiając modlitwy, gromadzili się ludzie, powtarzając za nimi słowa mantry. Przed samą świątynią żołnierze i policjanci wznieśli zasieki z drutu kolczastego.
Od wtorku w Birmie obowiązuje zakaz zgromadzeń. W środę na ulicach Rangunu po raz pierwszy od rozpoczęcia pokojowych manifestacji mnichów polała się krew. Zginęło, według różnych danych, od jednej do pięciu osób.