Argentyna: widmo finansowego krachu
Rząd Argentyny, usiłujący rozpaczliwie podtrzymać kurs peso i uniknąć zapaści finansowej, zapowiedział w poniedziałek przykręcenie śruby podatkowej, aby uzyskać poparcie MFW i uchronić kraj przed bankructwem.
10.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Jednak wielu inwestorów i ekonomistów wątpi, czy najnowszy plan zwiększenia podatków, zapowiedziany przez ministra gospodarki Domingo Cavallo, uzyska niezbędne poparcie polityczne. Rząd prezydenta Fernando de la Rui nie ma większości w parlamencie, a w sondażach popularności osiągnął rekordowo niskie notowania.
Tymczasem ogarnięci paniką Argentyńczycy nadal tłoczą się przed bankami, aby wydostać ze swych kont tyle pieniędzy, na ile pozwalają wprowadzone przez Cavallo obostrzenia, czyli maksimum 250 dolarów tygodniowo.
Według niektórych ocen, ograniczenie wypłat z rachunków oszczędnościowych sprawiło, że w zeszłym tygodniu obroty handlu detalicznego spadły o 80%.
Argentyna, której zadłużenie publiczne wynosi 132 mld USD, jest bliska bankructwa: gospodarka od 42 miesięcy znajduje się w recesji i wpływy podatkowe są znacznie mniejsze od oczekiwanych.
Do piątku rząd musi spłacić kolejną ratę długu w wysokości około 900 mln USD. Na czwartek argentyńskie związki zawodowe, niezadowolone z obcięcia płac i emerytur w sektorze publicznym o 13%, zapowiedziały strajk powszechny.
Analitycy mówią, że Argentyna, trzecia największa gospodarka w Ameryce Łacińskiej, będzie zapewne musiała zdewaluować peso, co doprowadzi do wielu bankructw i może wpłynąć na inne rynki wschodzące, od Brazylii po Turcję. (ajg)