Apelacja lustracji Moczulskiego w połowie grudnia
Trzech świadków, wśród nich b. wiceminister
obrony Romuald Szeremietiew, będzie zeznawać w apelacyjnym
procesie lustracyjnym Leszka Moczulskiego na rozprawie
zaplanowanej na połowę grudnia. Sąd wystąpi też o materiały z
Instytutu Pamięci Narodowej dotyczące sprawy.
Sąd Lustracyjny II instancji przychylił się do zgłoszonych w apelacji wniosków obrońcy Moczulskiego mec. Piotra Andrzejewskiego o powołanie tych świadków.
W kwietniu sąd I instancji uznał byłego lidera Konfederacji Polski Niepodległej za kłamcę lustracyjnego. Był to już drugi wyrok sądu I instancji w tej sprawie. W pierwszym, który został uchylony ze względów formalnych, sąd lustracyjny orzekł, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe.
W wyroku, od którego odwołuje się Moczulski, sąd uznał, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" z SB. Według sądu I instancji, lider KPN jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica", a za przekazywane informacje był wynagradzany. Sąd orzekł też, że w 1977 r. Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji". Sąd odrzucił tezę lustrowanego, że jego akta SB sfałszowało w 1984 r., by go skompromitować.
Lustracja Moczulskiego odbywała się na jego wniosek. Lider KPN był pierwszą osobą pomówioną o związki ze służbami specjalnymi PRL, która wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację. Moczulski wniósł o nią w marcu 1999 r., ponieważ chciał się oczyścić z podejrzeń, jakie rzuciła nań tzw. lista Macierewicza - w 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB.