Antyszczepionkowcy sięgają po przemoc. Eksperci doradzają radykalne kroki
Głoszą swoje racje w sieci, krytyka ich jednoczy, a poza internetem bywają agresywni. Tak działają antyszczepionkowcy. Eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczą, jak dogadać się z koronasceptykami i czy jest to w ogóle możliwe.
Dr Michał Wróblewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu bada, jak zmieniało się postrzeganie przez Polaków COVID-19 na różnych etapach pandemii. Jednym z problemów jest spadające zainteresowanie szczepieniami wraz z powolnym wyczerpywaniem się puli osób, która chciała przyjąć preparat przeciw COVID-19.
Nie bez znaczenia jednak jest też coraz głośniejszy głos antyszczepionkowców, którzy swoje teorie głoszą głównie w mediach społecznościowych. - W sieci większość informacji na temat szczepionek to fake newsy, bądź antyszczepionkowa propaganda. Jak wynika z analiz Centrum Badań nad Uprzedzeniami osoby, które częściej korzystają z mediów społecznościowych, są bardziej skłonne do sceptycyzmu wobec szczepień - powiedział WP dr Wróblewski.
Ekspert zwraca też uwagę, że próby przekonywania tych grup do szczepień za pomocą tradycyjnych mediów są błędnym podejściem, bo ich głównym, a często jedynym źródłem informacji o koronawirusie są treści zamieszczane w social mediach. Niestety wiele osób w żaden sposób nie weryfikuje znalezionych tam informacji.
Zobacz też: czwarta fala z lockdownem dla niezaszczepionych? "Można wyobrazić sobie taką sytuację"
Fenomen antyszczepionkowców w internecie. Winne algorytmy?
Skąd taka popularność tych środowisk w sieci? Dr Jan Zając, psycholog i założyciel platformy Sotrender, służącej do analityki komunikacji w mediach społecznościowych, zwraca uwagę na specyfikę social mediów.
- Ze względu na konstrukcję platform społecznościowych, szczególnie niosą się w nich treści, które budzą mocne emocje, czasem także negatywne. Naszą uwagę często przykuwa coś, co czasem jest głupie i szkodliwe, ale nas denerwuje, emocjonuje - powiedział.
To z kolei skłania nas do wchodzenia w internecie w interakcje. Wpływa to na algorytmy, które rozpoznają w ten sposób zawartość przyciągającą uwagę i wyświetlają ją coraz większemu gronu internautów.
- Niedawno zostało udowodnione, że Rosja przy pomocy specjalnie do tego założonej agencji PR-owej, próbowała rozpropagować treści antyszczepionkowe w różnych krajach - dodał dr Zając.
Syndrom oblężonej twierdzy
Psycholog społeczny prof. Henryk Pietrzak zwraca też uwagę, że coraz większa presja na szczepienia powoduje, że osoby niechcące się temu poddać, jeszcze bardziej się radykalizują.
- To jest klasyczny przykład grupy, która w momencie gdy jest krytykowana z zewnątrz, zamiast odpowiadać na tę krytykę, będzie się integrować wokół z góry założonej tezy czy przejawianych poglądów. Im bardziej te osoby będą krytykowane, tym bardziej będą się skupiać wokół swoich poglądów, nie dopuszczając żadnej racjonalnej argumentacji - powiedział.
Dodał, że wywołana w ten sposób frustracja w tych środowiskach najpierw przeradza się w agresję werbalną, a następie fizyczną. Sytuacji nie poprawiają zapowiedzi wprowadzenia restrykcji, które miałyby objąć tylko niezaszczepionych.
Zdaniem profesora jedyną szansą na przełamanie tej sytuacji jest cierpliwe podejmowanie dialogu z grupami antyszczepionkowymi w małych grupach. Może to - jak dodał - doprowadzić do skonfrontowania ich z własnymi poglądami.
- Gdy ktoś zadeklaruje chęć rozmowy z nimi, to oni będą się wtedy zastanawiać nad swoimi argumentami. Być może jest to metoda zniwelowania eskalacji agresji - zaznaczył ekspert.
Według prof. Pietrzaka chęć angażowania się w działalność środowisk antyszczepionkowych niekoniecznie musi wynikać z poczucia lęku przed szczepionkami. Często może chodzić też o chęć poczucia przynależności. - W ten sposób są w pewnej wspólnocie, która ich integruje, jednocześnie daje im poczucie znaczenia, poczucie siły - podkreślił.
Prof. Pietrzak przestrzegł też przed zgubnymi skutkami działalności takich grup. - Dobrze nagłośniona mniejszość, może spowodować wyciszenie opinii większości - ocenił.
Jednocześnie - jak dodał - w zamkniętych środowiskach często dochodzi do odrzucania poglądów sprzecznych z tymi, które przyjęliśmy za własne. - Zawsze jest trudniej naukowcom oddziaływać, bo w momencie konfrontacji z facetem z pałą i pięścią, będą po prostu przegrywać - oświadczył prof. Pietrzak.
W ocenie profesora władze w zły sposób komunikują konieczność szczepień. Jak mówił, nie dzieje się to "na zasadzie pokazywanie korzyści, tylko zagrożeń czy ograniczeń".
Jak poradzić sobie z antyszczepionkowcami? Radykalne kroki
Co zatem robić? Zdaniem dr. Wróblewskiego na obecnym etapie walki z pandemią, władze powinny podjąć zdecydowane kroki wobec antyszczpionkowców. - Obecne działania powinny zmierzać do ograniczenia wpływu grup antyszczepionkowych w przestrzeni medialnej. Uważam, że trzeba zastosować narzędzia z zakresu cyberbezpieczeństwa, to znaczy monitorować na bieżąco źródła internetowe odpowiedzialne za szerzenie fake newsów dotyczących szczepień i w razie potrzeby je kasować – podkreślił.
Z kolei media głównego nurtu - jak dodał - nie powinny zapraszać do swoich programów przedstawicieli tych środowisk.
Podobnego zdania jest prof. Pietrzak. - Media popełniają błąd związany z sensacyjnością, a więc umożliwieniem artykułowania tych szkodliwych de facto poglądów, które nie przynoszą żadnych pozytywnych sutków dla społeczeństwa, ale bardzo korzystnie oddziaływają na samoocenę i obronę ego tych osób, które zaliczają się do grupy antyszczepionkowców - oświadczył.
Z kolei lekarz prof. Krzysztof Simon ocenił, że osoby uciekające się do przemocy, powinny być karane, a próby ich przekonywania "to marnowanie czasu".
- Oni opowiadają jakieś niestworzone bzdury i uniemożliwiają innym ratowanie własnego zdrowia i życia, a to już jest zbrodnia, przestępstwo karalne - powiedział.
Według niego dyskusja z tymi środowiskami byłaby możliwa tylko wtedy, gdyby przedstawiły one racjonalne argumenty na obronne głoszonych tez. - Dla mnie ich argumenty są niezrozumiałe. Trudno dyskutować z niezrozumiałymi rzeczami - zakończył profesor.