Atak antyszczepionkowców w Grodzisku. Padły słowa o dzieleniu Polaków
Burza wokół zachowania antyszczepionkowców w Grodzisku Mazowieckim. Przedstawiciele organizacji "Polskie Żółte Kamizelki", którzy uczestniczyli w proteście, twierdzą w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie są przeciwni szczepieniom, ale segregacji i dzieleniu polskiego społeczeństwa. Ich działania w mocnych słowach skrytykował minister zdrowia Adam Niedzielski.
"Zjednoczeni do walki, zmęczeni systemem. Wolni ludzie podejmują inicjatywę stawiającą opór bezprawiu rządu i policji. W nas siła i moc. Bez podziałów, bezpartyjni. Idziemy po wolność. Dołącz do nas!" – tak reklamują się na Facebooku przedstawiciele "Polskich Żółtych Kamizelek". Ponad 3600 polubień i blisko 7 tysięcy obserwujących osób. Numer telefonu podany na stronie prowadzi do jednego z przedstawicieli ruchu.
- Jesteśmy organizacją protestującą przeciw lockdownowi i przymusowi szczepień. Nasz protest zaczął się bardzo pokojowo, nie chcieliśmy wszczynać burd. Jestem zdania, że każdy powinien mieć swój wybór. Mam w swojej rodzinie osoby zaszczepione i nie mam nic do tego. Powodem, dla którego pojawiliśmy się w Grodzisku Mazowieckim, był piknik dla ludzi zaszczepionych. W nagrodę za zaszczepienie bez kolejki dzieci miały skorzystać z atrakcji. Chcieliśmy więc uzyskać odpowiedź: dlaczego jest taka segregacja? - mówi Wirtualnej Polsce Sebastian Podsiadły z "Polskich Żółtych Kamizelek".
Organizacja powstała w styczniu br. Nieoficjalnie należy do niej kilkaset osób, wśród nich są przedsiębiorcy, pracownicy budżetówki. Ale także rodzice, którzy nie chcą szczepić swoich dzieci. Również uczniowie szkół i studenci.
- W naszej grupie nie ma żadnej osoby, która jest zaszczepiona na COVID-19. Ale protestujemy nie przeciwko samej idei szczepień, ale przeciw segregacji sanitarnej. Dlaczego osoba niezaszczepiona nie jest w Polsce traktowana na równi z osobami, które przyjęły dawki szczepionki? Nawet rządowi specjaliści mówią, że osoba zaszczepiona jest nadal narażona na zarażenie koronawirusem. Nie jest tak, że jesteśmy przeciwni szczepionkom i będziemy chodzić i zarażać. Nie chcemy być po prostu dyskryminowani i należeć do gorszej kategorii osób - dodaje Podsiadły.
Organizacja zajmuje się teraz głównie przeprowadzaniem akcji antyszczepionkowych, w tym "antypikników wyszczepialnych", wspiera również działania mieszkańców europejskich państw, którzy wychodzą demonstrować przeciwko wprowadzaniu restrykcji dla niezaszczepionych.
Grodzisk Mazowiecki. Szarpanina z policją
Przypomnijmy, na nagraniach opublikowanych w niedzielne popołudnie widać grupę osób, które próbują dostać się do wnętrza punktu szczepień. Dostępu bronią jego pracownicy. Na filmie słychać wulgarne krzyki i szarpaninę. Jedna z kobiet ruchu odepchnięta przewraca się na chodnik. Zdarzenie miało miejsce w niedzielę w punkcie szczepień przy ul. 3 maja w Grodzisku Mazowieckim. Konieczna była interwencja policji oraz straży miejskiej.
Zatrzymano dwie osoby. Jedną ze względu na naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, a drugą za znieważenie i kierowanie gróźb karalnych wobec policjantów.
"Zatrzymajmy eksperymenty na dzieciach. Ratujmy nasze dzieci" – tak zaczyna się ulotka, którą kolportowali antyszczepionkowcy w niedzielne popołudnie.
Ich zachowanie budzi skrajne emocje. W komentarzach sporo osób krytykuje ich, nie kryjąc oburzenia za szarpaninę pod punktem szczepień. Ale są również głosy wsparcia.
Grupa na profilu w mediach społecznościowych publikuje m.in. informacje zniechęcające do szczepień przeciw COVID-19. Przed protestem w Grodzisku Mazowieckim przedstawiciele ruchu protestowali w Lubinie na Dolnym Śląsku. Z kolei w połowie lipca demonstrowali w centrum Warszawy.
Skąd nazwa organizacji "Polskie Żółte Kamizelki"? Nawiązuje ona do społecznego ruchu żółtych kamizelek, który powstał we Francji w czasie protestów przeciw podwyżce podatków w 2018 r. Zainicjowany trzy lata temu francuski ruch społeczny sprzeciwiał się również m.in. wysokim kosztom życia oraz elitom politycznym we Francji. Swoją nazwę przyjął od odblaskowych kamizelek drogowych.
Mocne słowa ministra zdrowia
"Wolność na sztandarach, usta pełne wulgaryzmów i pięści przeciw drugiemu człowiekowi. Tak dziś wygląda ruch antyszczepionkowy?" - zapytał w niedzielę na Twitterze minister zdrowia. Zdaniem Niedzielskiego, to nie są to ludzie, z którymi należy dyskutować. Jednoznacznie wskazał, że tego typu zachowania należy piętnować.
W podobnym tonie wypowiada się dr med. Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii, pracownik Zakładu Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
"Ruchy antyszczepionkowe stanowią swoistą koalicję różnych grup, w tym są to zwolennicy tak zwanej medycyny alternatywnej, osób czerpiących zyski z procesów o odszkodowania z powodu niepożądanych odczynów poszczepiennych, producentów leków i specyfików konkurencyjnych wobec szczepionek, rodziców dzieci dotkniętych chorobą rzekomo związaną ze szczepieniem, osób przekonanych o spisku firm farmaceutycznych dążących do zysku bez liczenia się z kosztami zdrowotnymi szczepień oraz przeciwników szczepień ze względów religijnych. Mogę powiedzieć, że jedno, co łączy wszystkie grupy, to nieznajomość metod epidemiologicznych i wnioskowań przyczynowych w epidemiologii" - napisała na rządowych stronach specjalistka.
Jeszcze bardziej emocjonalnie niedzielne zajścia ocenił dr Paweł Grzesiowski.
"Jestem kompletnie rozbity. Antyszczepionkowcy od słów przeszli do czynów. Agresja wobec osób wykonujących szczepienia to atak na funkcjonariuszy publicznych. Oczekujemy surowych konsekwencji wobec agresorów i wzmocnienia ochrony przez służby patrolujące okolicę punktów szczepień" - napisał na Twitterze dr Paweł Grzesiowski.