Antyamerykańska demonstracja w Kopenhadze
Tysiące ludzi gromadzą się od rana przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Kopenhadze, by wziąć udział w antyamerykańskiej demonstracji, mającej odbyć się tu w ciągu dnia.
Organizatorzy manifestacji, związanej z wizytą w Danii prezydenta
USA George'a W. Busha, zapowiadali, że w proteście weźmie udział
około 20 tysięcy ludzi.
Mimo policyjnego kordonu bezpieczeństwa, już we wtorek, na kilka godzin przed przylotem Busha do Kopenhagi, przed ambasadą USA doszło do gwałtownych antyamerykańskich wystąpień. Kilkuset ubranych na czarno młodych ludzi, maszerujących w strugach ulewnego deszczu, spaliło pod amerykańską ambasadą flagi USA i Danii, wznosząc okrzyki: "Śmierć Bushowi, śmierć imperializmowi".
Policja zatrzymała dwu najbardziej agresywnych demonstrantów. Jak powiedział rzecznik kopenhaskiej policji Flemming Steen Munch, nie doszło do aktów przemocy.
Bush przybył do Danii we wtorek wieczorem w drodze na rozpoczynający się w środę w szkockim Gleneagles szczyt G-8, czyli siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata i Rosji. W Kopenhadze amerykański prezydent ma świętować swe 59. urodziny. Bush weźmie udział w obiedzie wydanym na jego cześć przez królową duńską Małgorzatę II. Spotka się też z premierem Danii, Andersem Foghem Rasmussenem.
W czasie pobytu w Danii amerykańska para prezydencka rezyduje w XVIII-wiecznym pałacu Fredensborg, 35 km na północ od Kopenhagi. Wokół pałacu rozmieszczono ponad dwa tysiące policjantów, mających czuwać nad bezpieczeństwem amerykańskich gości.