Antoniego żal, ale prezes ma zawsze rację. To o rekonstrukcji mówili na miesięcznicy
Antoni Macierewicz stracił stanowisko dzień przed kolejną miesięcznicą smoleńską - wydarzeniem, na którym zbierają się jego najbardziej zagorzali zwolennicy. W tłumie czuć i słychać było żal, a momentami niezrozumienie. Ale podnoszone regularnie okrzyki "Antoni! Antoni!" były raczej podziękowaniem, niż próbą wywalczenia powrotu smoleńskiego kapłana. Bo "Prezesowi trzeba ufać".
To był wieczór, który mógł pokazać Jarosławowi Kaczyńskiemu, że popełnił polityczny błąd odwołując Antoniego Macierewicza. A jeszcze większy, że zrobił to dzień przed miesięcznicą smoleńską. Jednak 10 stycznia przebiegł zaskakująco spokojnie. Kiedy Antoni Macierewicz wchodził do warszawskiej archikatedry rozległy się oklaski, ale podobne otrzymali też już podczas mszy witani przez prałata Bogdana Bartołda Jarosław Kaczyński czy Mateusz Morawiecki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W trakcie mszy nie rozmawiano, już po jej zakończeniu mężczyzna stojący obok mnie zagadnął, że znowu jest mało osób, tak jak przed protestami. Kobieta w jasnym płaszczu zaczęła tłumaczyć, że jest zimno, a poza tym godzina już późna i nie wszyscy mogą przyjechać. Chwilę wcześniej zagadnąłem ją o Antoniego Macierewicza. - Proszę pana, ja nie patrzyłam czy był czy nie, byłam na mszy. Jak ktoś chce się modlić, to nie patrzy na kto jest, a kogo nie ma - ucina.
Murem za Antonim?
Po wyjściu z kościoła rozlega się pierwsze "Antoni! Antoni". Stoję z tyłu, ale domyślam się, że to były szef MON właśnie wyszedł ze świątyni i zmierza razem z innymi oficjelami na czoło pochodu. W jego trakcie znowu mało okazji do porozmawiania, bo prowadzący zaczynają odmawiać różaniec. Nie zwracają na niego uwagi dwie starsze panie, które żywo rozprawiają o rekonstrukcji. Jedna przekonuje drugą, że zmiany są na lepsze i teraz to już na pewno "wygramy wybory".
Ale w tłumie dominują stałe tematy: narzekania na protestujących za metalową barykadą Obywateli RP, na Komorowskiego, Platformę, a także na... Andrzeja Dudę. - Ty, a w sumie to dlaczego ten krzyż nie wrócił przed Pałac jak Komorowski przegrał? - mówi do kolegi mężczyzna w średnim wieku, z dokładnie przystrzyżonym wąsem. - Przecież mógł go postawić gdzieś na terenie pałacu, harcerzyk jeden... - denerwuje się na prezydenta.
Murem za Prezesem
Dochodzimy do Pałacu Prezydenckiego, czas więc na przemówienie prezesa Kaczyńskiego. To od tego, co powie będzie zależało, czy tłum najbardziej zagorzałych zwolenników PiS zaakceptuje zmianę. Sam Macierewicz staje, może demonstracyjnie, w trzecim czy czwartym szeregu. Kaczyński dziękuje mu, co oczywiście oznacza kolejną falę okrzyków "Antoni! Antoni!". Nie nawiązuje wprost do rekonstrukcji, robi to pośrednio.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Ufajcie. Ufajcie, że idziemy drogą w tym samym kierunku, że ten kierunek nie ulegnie najmniejszej zmianie, że dojdziemy do celu - mówił prezes PiS ze swojego słynnego podwyższenia. - Że będziemy mieli nową, będziemy mieli prawdziwie niepodległą, prawdziwie godną, prawdziwie silną Polskę - przekonywał. Po tym rozległy się gromkie brawa i równie gromkie "Jarosław! Jarosław". Tłum kupiony. Zaufali. Jeszcze raz zaufali.