Powrót do szkół. Anna Zalewska: Nauczyciele powinni zostać zaszczepieni jak najszybciej
Powrót do szkół. - W całej Unii Europejskiej brakuje szczepionek. I to nie jest wina Polski. Dlatego nauczyciele nie są szczepieni w pierwszej kolejności. A powinni - powiedziała w rozmowie z Michałem Wróblewskim europoseł PiS, była minister edukacji narodowej Anna Zalewska.
Michał Wróblewski: Pani minister, uczniowie z klas 1-3 wracają 18 stycznia do szkół. Dobra decyzja?
Anna Zalewska: Tak. Wszystkie kraje, nie tylko w Unii Europejskiej, szukają swoich optymalnych rozwiązań. Mamy model szwedzki, gdzie nauka właściwie nie została przerwana; mamy model włoski, gdzie najmłodsze roczniki wróciły do szkół przy niezadowoleniu uczniów ze szkół średnich. W Belgii z kolei dzieci chodzą do szkół w maseczkach, nie zachowują dystansu, bo są małe klasy. My, w Polsce, przyjęliśmy - jak wszystko na to wskazuje - nasze, optymalne rozwiązanie. Z wszelkimi wytycznymi i zasadami rygoru sanitarnego.
Uczniowie odetchną z ulgą?
Przecież wielu z tych uczniów nie poznało nawet swoich koleżanek i kolegów! Dobrze, że dzieci wreszcie będą mogły spotkać się w szkole.
Ale nauczyciele wrócą do szkół niezaszczepieni. A, wedle sondażu United Surveys, aż 70 proc. Polaków uważa, że nauczyciele powinni znaleźć się w grupie "zero".
Dobrze, że u Polaków wybrzmiewa troska o nauczycieli. Nauczyciele powinni zostać zaszczepieni jak najszybciej. Przecież wszyscy sobie tego życzymy, to oczywiste. Chcielibyśmy, żeby nauczyciele byli w grupie najważniejszej. Musimy ratować edukację, zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży. Dlatego musimy otwierać szkoły. Ale warto zadać sobie pytanie, dlaczego nauczyciele nie mogą być dziś szczepieni. A odpowiedź jest prosta: bo w Polsce nie ma tylu szczepionek, nie ma ich w całej Unii Europejskiej.
Uczestniczyliśmy we wspólnym przetargu i zamówieniu na szczepionki w ramach UE. Musimy się dostosować do sytuacji. I to jest główny powód, dlaczego nauczyciele w Polsce nie są jeszcze zaszczepieni. Po prostu brakuje dziś szczepionek. Nie z naszej winy.
Zapisy na szczepienia dla nauczycieli w Polsce ruszą mniej więcej w połowie marca. To późno.
Oczywiście, powtarzam: chcielibyśmy, żeby nastąpiło to wcześniej. Niektóre kraje UE będą przedłużać ferie zimowe, żeby poczekać na dostępność szczepionki dla nauczycieli. Ale myślę, że pełnomocnik rządu ds. szczepień w Polsce, pan minister Michał Dworczyk, zachowuje tu należytą ostrożność, ponieważ widzi tę niekoniecznie zadowalającą dystrybucję szczepionek.
To znów: wina Unii?
Pytałam na komisji w ramach Parlamentu Europejskiego dyrektor zajmującą się szczepionkami, co my, jako Unia, możemy jeszcze zrobić, by dystrybucja szczepionek była efektywniejsza, lepsza. Żeby nie musieć zazdrościć Wielkiej Brytanii czy Izraelowi tempa szczepień. A dzisiaj jest tak, że Komisja Europejska pozwala na omijanie zasad wspólnego zamówienia szczepionek. Mowa tu oczywiście o Niemcach, którzy pozwolili sobie na takie właśnie działanie.
Optymistyczne jest to, że jest relatywnie duża dynamika podpisywania umów z kolejnymi firmami, które wypełniają wnioski, zgłaszają się do Europejskiej Agencji Leków (EMA), która dopuszcza szczepionki, więc mamy nadzieję, że na rynku szybko będą pojawiać się kolejne partie.
Czy Ministerstwo Edukacji i Nauki pod kierunkiem Przemysława Czarnka wszystkie decyzje, choćby dotyczące ferii dla uczniów, podejmowało słusznie?
Minister Czarnek nie wydaje decyzji samodzielnie. To są decyzje rządu, które zapadają w oparciu o badania, algorytmy, rady ekspertów pracujących dla rządowej administracji, przede wszystkim dla Ministerstwa Zdrowia. Nikt w ministerstwie edukacji nie chce prowadzić eksperymentów.
Czy nauczyciele - biorąc pod uwagę to, że uczniowie wracają do szkół w poniedziałek - nie są testowani zbyt późno?
Trzeba przetestować ok. 160 tys. nauczycieli oraz pracowników administracji. Ustalono na poziomie organizacyjnym wystarczający czas, by tego dokonać i zrobić to bezpiecznie.
Pamiętajmy, że nauczyciele to najbardziej odpowiedzialna grupa. Więc jeżeli wiem, że w przyszłym tygodniu rozpoczynam pracę z dziećmi, przechodzę test i jest on negatywny, to poddaję się szczególnemu reżimowi, robię wszystko, by bezwzględnie wyizolować się w życiu społecznym, by być gotowym do konstruowania słynnych "baniek" w szkołach. To jest także sygnał dla rodziców, że nauczycielom zależy na bezpieczeństwie nie tylko swoim, ale przede wszystkim dzieci, a więc i ich rodziców.
Przy całej zasadności otwarcia szkół dla najmłodszych: nie boi się pani, że doprowadzi to mimo wszystko do wzrostu zakażeń koronawirusem?
Panie redaktorze, cały świat się tego boi. Ale na ten moment wydaje się, że wszystkie zasady, które należałoby spełnić, aby najmłodsze dzieci mogły się uczyć stacjonarnie, zostały zrealizowane.
Dobrze pani ocenia Przemysława Czarnka jako szefa resortu edukacji?
O tym, kto zostaje ministrem, decyduje premier i cała Zjednoczona Prawica. Oczywiście, pan minister Czarnek ma trudne zadanie, działa w warunkach ekstremalnych, w czasie pandemii. Myślę, że na tym powinien się skoncentrować przede wszystkim - na bezpiecznym powrocie dzieci do szkół i bezpiecznym zorganizowaniu nauki. Pandemia będzie definiować skuteczność ministra Czarnka. Trzymam kciuki, żeby wyszedł z tego obronną ręką.
Rozmawiał Michał Wróblewski