ŚwiatAngela Merkel i Peer Steinbrueck walczą do końca o głosy wyborców

Angela Merkel i Peer Steinbrueck walczą do końca o głosy wyborców

Kanclerz Angela Merkel (CDU) i jej konkurent w walce o fotel kanclerza Niemiec Peer Steinbrueck z SPD zabiegali na wiecach kończących kampanię przed wyborami do Bundestagu o głosy niezdecydowanych wyborców. Sondaże wskazują na wyrównany pojedynek.

Angela Merkel i Peer Steinbrueck walczą do końca o głosy wyborców
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

- Zwracam się osobiście do obywateli Niemiec z prośbą, by dali mi w wyborach mocny mandat do rządzenia, tak abym mogła przez kolejne cztery lata służyć Niemcom - powiedziała Merkel przed południem w Berlinie. - Dajcie z siebie wszystko, walczcie do końca o każdy głos, o każdego wyborcę - zaapelowała do swoich zwolenników podczas wiecu w stolicy Niemiec.

Merkel potwierdziła, że jej rząd nie podniesie podatków, gdyż groziłoby to wzrostem bezrobocia i spowolnieniem wzrostu gospodarczego. - Nie pójdziemy tą drogą - zapewniła. Za swój największy sukces w dobiegającej końca kadencji uznała stworzenie wielu nowych miejsc pracy. W sierpniu bez pracy było w Niemczech 2,9 mln osób, stopa bezrobocia wyniosła 6,8 proc. W 2005 roku, gdy Merkel obejmowała stanowisko szefa rządu, stopa bezrobocia znajdowała się na rekordowo wysokim poziomie 11,7 proc.

Niemiecka kanclerz potwierdziła wolę obrony wspólnej waluty europejskiej. - Stabilizacja euro jest korzystne nie tylko dla Europy, odpowiada też podstawowym niemieckim interesom - powiedziała, dodając, że euro "zapewnia Niemcom dobrobyt i miejsca pracy". Zapewniła, że jej kraj będzie wspomagał partnerów z UE, którzy przeżywają kłopoty gospodarcze.

Merkel opowiedziała się ponownie za kontynuowaniem istniejącej od 2009 roku koalicji partii chadeckich CDU i CSU z liberalną FDP.

Kandydat SPD Peer Steinbrueck na wiecu we Frankfurcie nad Menem mówił m.in.: - Nie wierzcie sondażom. To wy i tylko wy decydujecie o tym, kto wygra wybory. Wszystko zależy od was.

Ostro skrytykował Merkel, zarzucając jej doprowadzenie do marazmu w kraju. - Merkel kręci się w kółko, zamiast jasno wskazać kierunek, w jakim kraj powinien podążać - powiedział socjaldemokrata. Wśród najważniejszych projektów, które w przypadku zwycięstwa wprowadzi w życie, wymienił płacę minimalną, podniesienie podatków dla najlepiej zarabiających, powstrzymanie wzrostu czynszów i walkę z unikaniem podatków.

Podobnie jak Merkel, także Steinbrueck zapewnił o swoim poparciu dla euro. Rezygnacja ze wspólnej waluty oznaczałaby podrożenie niemieckiego eksportu od 30 do 40 proc. i w konsekwencji załamanie wymiany handlowej. Jego zdaniem Niemcy powinny bardziej pomagać trapionym kryzysem krajom z południa Europy. Przypomniał, że po II wojnie światowej Niemcy otrzymały pomoc od krajów, które kilka lat wcześniej ucierpiały w wyniku niemieckiej okupacji.

Najnowsze sondaże potwierdzają, że koalicja rządowa CDU/CSU i FDP oraz partie opozycyjne SPD, Zieloni i Lewica (Die Linke) mają w niedzielnych wyborach do Bundestagu wyrównane szanse.

Jak podał w sobotę dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", powołując się na sondaż instytutu Allensbach, obie partie chadeckie (39,5 proc.) i FDP (5,5 proc.) mogą liczyć razem na 45 proc. głosów. Identycznym poparciem cieszą trzy partie opozycyjne - SPD (27 proc.), Zieloni (9 proc.) i Lewica (9 proc.).

Inny sondaż, przeprowadzony przez instytut Emnid na zlecenie "Bild am Sonntag", wskazał na przewagę CDU/CSU i FDP (45 proc.) nad opozycją (44 proc.) jednym punktem procentowym.

SPD i Zieloni wykluczają obecnie sojusz powyborczy z postkomunistami ze względu na ich postulaty likwidacji NATO i wycofania niemieckich żołnierzy z misji pokojowych. Zdaniem politologów takich sojusz będzie możliwy najwcześniej w 2017 roku.

Na finiszu kampanii wyborczej największe zainteresowanie budzą notowania eurokrytycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD)
. Według instytutu Allensbach AfD popiera 4,5 proc. wyborców, w ankiecie Emnid eurosceptycy otrzymali 4 proc. głosów, co oznacza, że nie przekroczyliby 5-procentowego progu wyborczego. W jednym z wcześniejszych sondaży Alternatywa dostała jednak 5 proc. głosów.

Wejście AfD do Bundestagu uniemożliwiłoby Merkel kontynuowanie koalicji z FDP. Przeciwnicy euro, domagający się likwidacji strefy euro i powrotu do walut narodowych, mogliby z trybuny parlamentarnej głosić poglądy, dla których dotychczas nie było miejsca w Bundestagu.

Jeżeli koalicja CDU/CSU-FDP nie dojdzie do skutku, za najbardziej prawdopodobne wyjście uważa się utworzenie wspólnego rządu partii chadeckich i SPD z Merkel na czele, tak jak w latach 2005-2009.

Wybory do Bundestagu odbędą się 22 września. Uprawnionych do głosowania jest 61,8 mln mieszkańców Niemiec. O co najmniej 598 mandatów w parlamencie ubiega się ponad 4,4 tys. kandydatów z 34 partii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)