Trwa ładowanie...
23-03-2006 06:05

Andrzej Lepper musi odejść

PiS od dawna chciał zaprosić do rządu Samoobronę, najpierw jednak musiał przekonać wyborców, że został do tego zmuszony postawą Platformy Obywatelskiej. Mimo, że Jarosław Kaczyński zaprzecza takiej wersji, najprawdopodobniej właśnie temu miał służyć pomysł samorozwiązania Sejmu i przeprowadzenia – już w maju – ponownych wyborów parlamentarnych.

Andrzej Lepper musi odejśćŹródło: PAP, fot: Stefan Kraszewski
d3xn6pi
d3xn6pi

Zdaniem naszych rozmówców z PiS, Jarosław Kaczyński wezwał Platformę Obywatelską do poparcia wcześniejszych wyborów, licząc na to, że ta odmówi. Odmowa była oczywista, bo PO nie zyskałaby nic na superprzyspieszonych wyborach.

Cel prawie został osiągnięty: PiS niemal otwarcie mówi o koalicji rządowej z partią Leppera i być może PSL, a Platformę obciążył moralną odpowiedzialnością za ewentualne powierzenie władzy państwowej partii ludzi z wyrokami za pospolite przestępstwa. Tę misterną konstrukcję psuje to, że na wcześniejsze wybory nie zgadza się nie tylko PO. Przeciwne temu pomysłowi są także Samoobrona, PSL i Liga Polskich Rodzin. Do wniosku PiS przychyla się jedynie SLD.

– Na razie nie myślimy o rządzie z Samoobroną i PSL, skupiamy się na przeforsowaniu wniosku o samorozwiązanie Sejmu. Ale mamy plan B na wypadek, gdyby ten wariant nie wypalił – mówi Przemysław Gosiewski, szef klubu parlamentarnego PiS. Gosiewski nie chce precyzować, na czym polega plan B, realnie jednak w grę wchodzą zaledwie dwie lub trzy możliwości. Pierwsza, najmniej prawdopodobna: utrzymanie rządu PiS wspieranego przez pakt stabilizacyjny, do którego miałoby dołączyć PSL. Druga: rząd PiS–Samoobrona–PSL (ewentualnie LPR, choć to mało prawdopodobne ze względu na coraz bardziej zażarte kłótnie między PiS a partią Giertycha). Trzecia: rząd PiS – Samoobrona z PSL jako cichym wspólnikiem (sojusz parlamentarny).

Każdy z tych wariantów oznacza, że będziemy świadkami powrotu do wielkiej polityki ludowców, słynących z małej lojalności wobec własnych koalicjantów. Czy rządy PiS z Samoobroną i PSL mają szansę się udać?

d3xn6pi

Podobieństwa, które dzielą

Co łączy PiS, PSL i Samoobronę? Przede wszystkim retoryka. PiS i Samoobronę zbliża krytyka poprzedniego, eseldowskiego rządu. Za to, że nie zrobił nic, by zmniejszyć ogromne bezrobocie, w niektórych województwach przekraczające 30 proc. To, że Samoobrona za ubiegłej kadencji Sejmu pozostawała w nieoficjalnej koalicji z SLD i głosowała za większością ustaw forsowanych przez postkomunistów, wzmacniających wysokie bezrobocie, a PSL oficjalnie współrządził z Millerem, nie przeszkadza liderom obu partii popierać głoszonego przez PiS pomysłu rozwoju przez zatrudnienie.

Waldemar Pawlak, prezes PSL, nie ma nic przeciwko Komisji Prawdy i Sprawiedliwości ani Urzędowi Antykorupcyjnemu. Lepper już zadeklarował, że chętnie poprze proponowane przez PiS zmiany w immunitecie parlamentarnym, tak by nie chronił on posłów, którzy popełnią przestępstwo w trakcie wykonywania mandatu. Dla Samoobrony większym zagrożeniem byłaby zmiana ordynacji wyborczej, uniemożliwiająca kandydowanie do Sejmu i Senatu osobom mającym na koncie prawomocne wyroki sądu za pospolite przestępstwa. O tym jednak PiS koncyliacyjnie milczy.

PSL i Samoobrona, tak jak PiS, chcą też powstrzymania liberalizacji kodeksu pracy, większych dotacji dla rolnictwa, utrzymania mocnej pozycji związków zawodowych, wyższych zasiłków socjalnych oraz doprowadzenia do zwolnienia emerytów i rencistów z podatku dochodowego. Łączy ich także krytyczna ocena przebiegu i wyników prywatyzacji polskiej gospodarki oraz krytyka Balcerowicza i liberałów. Lepper i Pawlak deklarują swoje poparcie dla lustracji majątkowej polityków zapowiadanej przez Jarosława Kaczyńskiego. Tyle teoria.

W praktyce, gdyby PiS dotrzymał słowa i przeprowadził lustrację majątkową osób publicznych, największe kłopoty mogliby mieć właśnie posłowie Samoobrony. Posłanka Renata Beger musiałaby wytłumaczyć, w jaki sposób w ciągu jednej kadencji Sejmu zarobiła ponad milion złotych, mając jednocześnie ponad 400 tys. zł długu. Beger, której majątek jest dziś wart 2 mln 745 tys. zł, w 2001 roku szacowała jego wartość na zaledwie nieco ponad milion złotych. I nie ona jedna w Samoobronie mogłaby mieć kłopoty z urzędem kontroli skarbowej.

d3xn6pi

Co więcej, rozpoczęta już właściwie kampania przed wyborami samorządowymi oznacza dla ewentualnych koalicjantów konieczność podkreślania różnic, a nie podobieństw programowych. Bratobójczą chłopską walkę mogłyby nam zafundować zwłaszcza Samoobrona i PSL. Już dziś przewodniczący Samoobrony mówi, że zamiast rządu z PSL, wolałby rząd z LPR. – Ludowcy już rządzili dwa czy trzy razy i nigdy się nie sprawdzili – tłumaczy Lepper. I dodaje, że zamiast premiera Marcinkiewicza, wolałby premiera Jarosława Kaczyńskiego.

Walki pod dywanem

Stanowcza postawa Leppera jest zapowiedzią, że przewodniczący Samoobrony tanio się nie sprzeda. Może przysporzyć kłopotów, np. gdy PiS spróbuje wprowadzić w życie swoje postulaty dotyczące lustracji i dekomunizacji. Lepperowi, który w ciągu ostatnich 16 lat ciężko pracował nad utrzymaniem w Polsce wpływów uwłaszczonej nomenklatury, na pewno nagle nie będzie po drodze z antykomunistyczną prawicą. Nie trzeba dodawać, że w szeregach Samoobrony aż się roi od byłych współpracowników peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Bez głosów Samoobrony postkomuniści nie zmieniliby ustawy o współdziałaniu ze służbami specjalnymi PRL, dzięki czemu ustawa lustracyjna straciła sens, a procesów uniknęli eseldowscy prominenci: Marek Wagner, Jerzy Jaskiernia i Józef Oleksy (ustawę w tym kształcie uchylił później Trybunał Konstytucyjny). W 2003 roku, kiedy Jarosław Kaczyński publicznie nazwał SLD "organizacją przestępczą", Samoobrona poparła wniosek Sojuszu o powołanie specjalnej komisji śledczej do zbadania afery FOZZ, sugerując,
że jej beneficjentami są politycy związani z Kaczyńskimi.

PSL z kolei z pewnością nie spodoba się pomysł PiS, by "poddać głębokiej analizie działalność agencji, innych podmiotów centralnych oraz fundacji pracujących dla rolnictwa kosztem budżetu państwa, celem uściślenia ich zakresu zadań, skuteczności funkcjonowania oraz obszaru dublowania ich zadań z Ministerstwem Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej". Dla tej partii możliwość obsadzania swoimi ludźmi stanowisk w agencjach rolniczych jest od lat główną metodą utrzymania wpływów i zdobywania głosów rolników w terenie.

d3xn6pi

Tradycyjnym żądaniem PSL w sytuacji, gdy partia ta wchodzi do koalicji rządowej, jest oddanie jej stanowiska ministra rolnictwa i licznych posad w agencjach i funduszach rolniczych. Tyle że tym razem musiałaby o nie ostro rywalizować z Samoobroną. Kto to zrobi

Łącznikiem między trzema partiami może się okazać Wojciech Mojzesowicz, który talentami dyplomatycznymi wykazał się już za rządów Millera. Wtedy głośno odżegnywał się od kontaktów z SLD, czasami konfliktował się z PSL, a równocześnie sympatyzował z Samoobroną i utrzymywał kontakty z Waldemarem Świrgoniem, właścicielem lokalnego koncernu prasowego związanego z PSL i sprzyjającego SLD oraz Samoobronie.

Mojzesowicz to były poseł PSL, który w 1997 roku, w czasie konfliktu między Romanem Jagielińskim a Waldemarem Pawlakiem o przywództwo i sposób kierowania PLS, zdecydowanie poparł dzisiejszego szefa Stronnictwa. W 2001 roku wystąpił ze Stronnictwa, by wystartować do Sejmu z pierwszego miejsca na kujawsko-pomorskiej liście Samoobrony. Zaraz po wyborach pokłócił się z Lepperem i założył własne koło parlamentarne Polski Blok Ludowy. W 2002 roku przygarnął go PiS, który liczył, że poseł przyciągnie doń elektorat ludowy. Dziś Mojzesowicz, poseł PiS i szef sejmowej komisji rolnictwa, może stać się pomostem między partią Jarosława Kaczyńskiego a PSL oraz między PSL a Samoobroną.

d3xn6pi

Wojna i pokój

Ludowcy z pewnością nie zapomnieli, że partia Kaczyńskiego nie zaprosiła ich do udziału w pakcie stabilizacyjnym i próbowała zabrać im elektorat, skutecznie wzmacniając u siebie frakcję chłopską. A niebezpieczeństwo jest wciąż bliskie, bo PiS nie dość, że obok standardowego programu wyborczego stworzył odrębny program dla rolnictwa (konkurencyjny dla programu PSL), to jeszcze ma pomysł na wyeliminowanie ludowców z samorządów.

Politycy PiS nie kryją, że chcieliby wprowadzić do ordynacji wyborczej poprawkę, zakazującą kandydowania po raz trzeci na stanowisko wójta i burmistrza.

Dla ludowców, których kandydaci w wyborach samorządowych od lat wypadają tak dobrze, że wielu z nich zajmuje stanowiska kilka razy z rzędu, nie jest to perspektywa obiecująca. Natomiast taki pomysł PiS z pewnością poprze Samoobrona, która sama ostrzy zęby na dobry wynik w jesiennych wyborach lokalnych.

d3xn6pi

I niewykluczone, że go uzyska, bo Andrzej Lepper z wprawą doświadczonego dyplomaty schlebia ostatnio gustom bardzo różnych wyborców. Na to, że Lepper przygotowuje się do roli męża stanu, wskazują jego wypowiedzi publiczne. Nazwał się socjalliberałem, co zapewnia mu popularność wśród wyborców socjalnych i wywołuje uśmiech pobłażania nawet wśród najbardziej wolnorynkowych ekonomistów. Postuluje sprawiedliwość społeczną, chwaląc jednocześnie podatek liniowy i zapowiadając wycieczkę do londyńskiego City, w celu... uspokojenia rynków finansowych wzburzonych atakami rządu na niezależność Narodowego Banku Polskiego.

PSL u wagi

Jednakże to PSL jako języczek u wagi może się doczekać od Jarosława Kaczyńskiego specjalnych względów. To partia, która w ciągu ostatnich miesięcy praktycznie nie istniała na politycznej scenie. Oznacza to, że ludowcy z pewnością będą próbowali wykorzystać udział w rządzie przede wszystkim do przypomnienia o sobie wyborcom, a dopiero potem kolejności do realizowania programu Prawa i Sprawiedliwości.

Wcześniej PSL dowiodło, że potrafi się targować o posady i pieniądze dla siebie. Współtworząc rząd Millera, drogo sprzedało swoje głosy poparcia w głosowaniu nad przyjęciem ustawy o korzystnej dla dużych partii metodzie przeliczania głosów w wyborach samorządowych. Ludowcy wyłamali się także z poparcia dla rządowego projektu zmian w Ustawie o radiofonii i telewizji (w obu tych głosowaniach SLD poparła także partia Leppera). Posuwali się nawet do szantażu: przed ważnym dla SLD głosowaniem nad słynnym projektem wprowadzenia winiet drogowych (podatku dla kierowców)
, autorstwa wicepremiera Marka Pola, ludowcy najpierw zapowiedzieli, że winiety poprą. Później zaczęli głośno wyrażać swoje wątpliwości, by wymusić na SLD odrzucenie prezydenckiego weta do ustawy o biopaliwach.

d3xn6pi

Dobry interes lub samobójstwo

Rządzenie wspólnie z Samoobroną i PSL byłoby dla PiS karkołomną wspinaczką górską, która w razie popełnienia najmniejszego błędu może się skończyć upadkiem w przepaść. Podobieństwa programowe tych partii nie dają gwarancji spokojnych, stabilnych rządów, przeciwnie – mogą stać się początkiem wewnątrzrządowej walki. PSL z Samoobroną będą musiały walczyć z PiS o zaznaczenie swojej odrębności, ze sobą – o miejsca w agencjach i funduszach rolniczych. Oprócz tego wszystkie trzy partie czeka kampania wyborcza przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Mimo to PiS musi spróbować – w sytuacji, kiedy ani Platforma Obywatelska, ani Samoobrona, ani PSL czy LPR nie poprą wniosku o szybkie samorozwiązanie Sejmu – po prostu nie ma innego wyjścia.

To gra, w której wydaje się, że nie ma wygranych: jeśli rząd PiS–Samoobrona–PSL się skompromituje, może to oznaczać porażkę PiS w najbliższych wyborach parlamentarnych. Jeśli będzie rządzić dobrze – też. Bo Andrzej Lepper na pewno nie omieszka przekuć takiego sukcesu na większą popularność Samoobrony, mówiąc: "Bez nas nie byłoby IV Rzeczypospolitej". Wygląda na to, że tak czy owak – Lepper musi nadejść.

Eliza Michalik

d3xn6pi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3xn6pi
Więcej tematów