Andrzej Duda po szczycie NATO: zawieszenie broni to za mało
- Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której Władimir Putin i Rosja wygrają tę wojnę. Ich zwycięstwo oznacza niebezpieczeństwo dla całego NATO - powiedział w Brukseli po nadzwyczajnym szczycie NATO Andrzej Duda. Prezydent mówił też o potencjalnym ataku na Polskę. - Jeżeli ktoś będzie chciał nas zaatakować, (...) my twardo staniemy do obrony swojej ojczyzny. Zapewniam, że jest ona wystarczająco rozległa, żebyśmy mieli gdzie pochować napastników - oświadczył.
24.03.2022 | aktual.: 24.03.2022 17:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W kwaterze głównej NATO w Brukseli odbyło się w czwartek nadzwyczajne spotkanie szefów państw i rządów Paktu Północnoatlantyckiego w związku inwazją Rosji na Ukrainę
- Rozmawialiśmy o tym, jakie kroki trzeba podjąć, żeby zapewnić bezpieczeństwo krajom członkowskim NATO, znajdującym się dziś w pobliżu granic Rosji. Najważniejszym tematem była też kwestia tego, jakie jeszcze środki Sojusz może przedsięwziąć, żeby przerwać rosyjską agresję na Ukrainę - oświadczył Andrzej Duda na konferencji prasowej po zakończeniu rozmów.
Prezydent podkreślił, że "cieszy się ogromnie" z powodu jedności, jaką zachowuje Sojusz w obecnej sytuacji. - Stanowisko jest jednoznaczne: musimy uczynić wszystko, posługując się bojowymi narzędziami, aby przerwać agresję Rosji, aby doprowadzić nie tylko do zawieszenia broni - to jest za mało. Powiem więcej, zawieszenie broni to jest może właśnie coś takiego, czego Rosja dziś bardzo potrzebuje, biorąc pod uwagę ogromne straty, jakie ponosi - stwierdził Duda.
- Jeżeli miałoby dojść do zawieszenia broni, to musi być ono połączone z wycofaniem sił rosyjskich z międzynarodowo uznanych terenów Ukrainy - przekazał prezydent.
Zobacz też: Wojsko amerykańskie na stałe w Polsce? "Drapieżna ekspansja Putina"
"Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której Putin wygra"
W czasie briefingu Andrzej Duda wyraźnie zaznaczył, że wszystkie państwa NATO jednoznacznie zadeklarowały konieczność dalszego wspierania Ukrainy. - Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której Władimir Putin i Rosja wygrają tę wojnę. Ich zwycięstwo oznacza niebezpieczeństwo dla wschodniej flanki Sojuszu, w efekcie dla całego NATO. Trzeba stosować twarde środki, które będą przywoływały Rosję do porządku - przekonywał Andrzej Duda.
- Nie było głosu sprzeciwu wobec zwiększenia obecności Sojuszu na wschodniej flance. Zaproponowałem wysuniętą obecność obronną z dodatkowymi siłami zbrojnymi i sprzętem, będzie się toczyć dyskusja na ten temat - dodał prezydent.
Jak wskazał, "świat musi stanąć na wysokości zadania". Powiedział też, że winni zbrodni wojennych, które dzieją się codziennie w Ukrainie, muszą odpowiedzieć przed odpowiednimi organami karnymi. - Dziś zasadniczym zadaniem jest to, aby przerwać mordowanie ludności cywilnej, bombardowanie osiedli mieszkalnych, aby odblokować ukraińskie miasta - tłumaczył Duda po rozmowach w Brukseli.
- Po raz kolejny usłyszeliśmy twardą, zdecydowaną deklarację prezydenta USA Joe Bidena, że nie ma takiej opcji, że jeśli którekolwiek państwo NATO zostałoby zaatakowane, to art. 5 nie będzie uruchomiony - poinformował prezydent.
Prezydent odniósł się także do propozycji przedstawionej w Kijowie przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego ws. wysłania do Ukrainy misji pokojowej NATO. - Dyskutujemy formułę wsparcia Ukrainy. Polska propozycja jest na stole, w najbliższym czasie będzie ją przedstawiał ambasador Polski przy NATO - odparł Andrzej Duda.
"Polska jest wystarczająco rozległa, żebyśmy mieli gdzie pochować napastników"
Podczas konferencji prasowej w Brukseli prezydenta zapytano też o "pogróżki ze strony Rosji wobec Polski". - Jest takie powiedzenie w Polsce: "nie strasz, nie strasz". My jesteśmy narodem, który chce żyć w pokoju. Jesteśmy narodem, który nikogo nie atakował, zwłaszcza na przestrzeni ostatniego stulecia. My zawsze chcieliśmy żyć w pokoju, jeżeli ktoś atakował, to my byliśmy atakowani - mówił Andrzej Duda.
Dodał, że Polska "nadal chce żyć w pokoju". - Wyrwaliśmy się zza żelaznej kurtyny, odzyskaliśmy pełną suwerenność, niepodległość, wolność gospodarczą, po to, żeby żyć w miarę wygodnie, żeby się rozwijać, bogacić, zwiedzać świat, i być obywatelami świata, i tak chcemy, żeby było dalej. To jest nasze dążenie - jako społeczeństwa i narodu. Jesteśmy nieagresywni i nikogo nie chcemy atakować - zadeklarował.
Prezydent podkreślił jednocześnie, że "musimy się przygotować do tego, gdyby ktoś nas zaatakował". - Jeżeli ktoś będzie chciał nas zaatakować, czy to od strony północnej, czy wschodniej, czy z jakiejkolwiek innej strony, musi liczyć się z tym, że my twardo staniemy do obrony swojej ojczyzny. Zapewniam, że jest ona wystarczająco rozległa, żebyśmy mieli gdzie napastników pochować - powiedział Duda.
Wojna w Ukrainie. USA nałożyły kolejne sankcje na Rosję
Stany Zjednoczone ogłosiły w czwartek nowe sankcje wobec Rosji. Dotkną one 48 rosyjskich firm zbrojeniowych, 328 deputowanych Dumy Państwowej oraz Germana Grefa, rosyjskiego oligarchę i szefa państwowego Sbierbanku, największego banku Federacji Rosyjskiej.
"Odcięcie 48 spółek od zachodnich środków technologicznych i finansowych będzie miało głębokie i długotrwałe skutki dla bazy wojskowo-przemysłowej i jej łańcucha dostaw" - przekazał w komunikacie amerykański resort finansów.
Władze USA wskazały, że członkowie rosyjskiej Dumy "poparli dążenia Kremla do naruszenia suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, m.in. poprzez traktaty uznające samozwańczą niepodległość kontrolowanych przez pełnomocników Rosji obszarów wschodniej Ukrainy, zwanych tzw. Doniecką Republiką Ludową (DNR) i Ługańską Republiką Ludową (LNR)".
- Stany Zjednoczone, wraz z naszymi partnerami i sojusznikami, uderzają w samo serce zdolności Rosji do finansowania i przeprowadzania działań wojennych i okrucieństw przeciwko Ukrainie - oświadczyła Janet Yellen, sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych.
Pakiet nowych sankcji wobec Rosji potwierdził już też prezydent Joe Biden. "Ogłaszam dodatkowe sankcje dla ponad 400 przedstawicieli rosyjskich elit, prawodawców i firm zbrojeniowych w odpowiedzi na wojnę wywołaną przez Putina w Ukrainie. Oni osobiście zyskują na polityce Kremla i powinni dzielić się tym bólem" - napisał na Twitterze.
Przeczytaj również: