"Początek większego kryzysu". Duda obrażony na Amerykanów?

Według źródeł WP Andrzej Duda jeszcze przed podpisaniem "lex Tusk" dostał jasne sygnały od administracji USA, że ustawa budzi w Waszyngtonie niepokój. Mimo to zdecydował się na ekspresowy podpis, wniosek do TK, a później projekt nowelizacji. W poniedziałek prezydent nie pojawił się na planowanym spotkaniu z amerykańskimi inwestorami.

Andrzej Duda obraził się na Amerykanów?
Andrzej Duda obraził się na Amerykanów?
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/JAKUB GAVLAK
Patryk Michalski

06.06.2023 | aktual.: 06.06.2023 19:35

Trzy niezależne od siebie źródła Wirtualnej Polski potwierdzają nam, że Pałac Prezydencki dostawał sygnały o poważnych obawach amerykańskiej administracji ws. ustawy do spraw zbadania rosyjskich wpływów. I to jeszcze zanim trafiła ona na biurko Andrzeja Dudy.

Ambasador USA Mark Brzeziński był w Pałacu Prezydenckim w piątek 26 maja. Okazją było spotkanie Andrzeja Dudy z amerykańskimi studentami, uczestnikami "stażu prezydenckiego". Wydarzenie odbywało się kilka godzin przed tym, jak Sejm skierował kontrowersyjną ustawę na biurko prezydenta, odrzucając senackie weto.

Wizyta Marka Brzezinskiego mogłaby być idealną okazją do tego, by ambasador bezpośredniego przekazał prezydentowi obawy ws. "lex Tusk". Ale Kancelaria Prezydenta stanowczo zaprzecza. "Nie było indywidualnego spotkania prezydenta i ambasadora. Myśli pan, że do przekazywania uwag dochodziło w obecności stażystów?" – pisze jeden z bliskich współpracowników prezydenta.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wymijająca odpowiedź ambasady USA

Ambasadę USA również zapytaliśmy, czy ambasador Brzeziński odbył spotkanie lub rozmowę telefoniczną z prezydentem tuż przed podpisaniem ustawy powołującej komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów. Zaznaczyliśmy, że według naszych źródeł, do takiej rozmowy doszło w piątek.

Poprosiliśmy również o wskazanie celu rozmowy. Odpowiedź jest ogólna i wymijająca.

"Ambasador często spotyka się z wysokimi urzędnikami państwowymi i zawsze z zadowoleniem przyjmuje możliwość spotkania z prezydentem Dudą. Szczególnie w przypadku spraw budzących wątpliwości wolimy omawiać sprawy na osobności, zanim skomentujemy je publicznie, jak to zrobiliśmy w tym przypadku" – przekazał rzecznik amerykańskiej ambasady Jonathan Cebra.

Jednoznaczne stanowisko Waszyngtonu

Nasze źródła utrzymują, że Waszyngton jeszcze przed podpisaniem ustawy, traktował ją jako potencjalne narzędzie do uderzania w opozycję w okresie przedwyborczym i wysyłał sygnały. Potwierdziło to później oficjalne stanowisko Departamentu Stanu, kiedy Andrzej Duda 29 maja ogłosił swoją decyzję.

"Podzielamy obawy wyrażone przez wielu obserwatorów, że ustawa o utworzeniu komisji do zbadania rosyjskich wpływów może zostać wykorzystana do zablokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu" – czytamy w oświadczeniu amerykańskiego ministerstwa spraw zagranicznych.

Mimo wyrażanych wcześniej wątpliwości, otoczenie Andrzeja Dudy było zdziwione tak ostrą odpowiedzią USA. Prezydent w wywiadzie dla Bloomberga z 31 maja wprost przyznał, że "nie rozumie reakcji sojuszników". Amerykańska administracja z kolei nie rozumiała pośpiechu prezydenta, który wzbudził w nich rozczarowanie. Tym razem dobrze odczytane w otoczeniu głowy państwa. Do tego stopnia, że już w piątek prezydent zdecydował się na przedstawienie nowelizacji, która – według niego - miałaby złagodzić wątpliwości prawne.

"Prezydent się obraził"

Andrzej Duda, mimo wolty, utrzymuje, że zdania w sprawie komisji nie zmienił i jest jej wielkim zwolennikiem. Powszechna krytyka głowy państwa, sprawia, że Pałac Prezydencki czuje się dotknięty. Wyrazem tego – według Bloomberga – jest to, że prezydent nie pojawił się na zaplanowanym wcześniej spotkaniu z amerykańskimi inwestorami.

Faktem jest, że amerykańscy inwestorzy byli przekonani, że Andrzej Duda się pojawi. Zaproszenie na spotkanie z głową państwa wciąż można znaleźć na stronie internetowej Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce. Nagłą zmianę zdania i oddelegowanie szefa gabinetu prezydenta Pawła Szrota, amerykańscy biznesmeni zinterpretowali jednoznacznie: prezydent Polski się obraził za "lex Tusk".

Oficjalnie - według Kancelarii Prezydenta – Andrzej Duda nie mógł uczestniczyć w planowanym spotkaniu ze względu na pilne konsultacje w sprawie szczytu bezpieczeństwa Bukaresztańskiej Dziewiątki. Prezydencki minister zapewnił inwestorów, że "stosunki polsko-amerykańskie osiągnęły bezprecedensową intensywność", ale dodał, że "potencjał ich pogłębienia pozostaje ogromny".

"Forma rozczarowania"

- Gdyby Kancelaria Prezydenta chciała, termin na pewno by się znalazł. Czytam to jako sygnał braku chęci do spotkania z amerykańskimi inwestorami. Myślę, że to forma rozczarowania postawą amerykańskiej administracji wobec "lex Tusk" – mówi w rozmowie z WP Ryszard Schnepf. Były ambasador Polski w USA nie ma wątpliwości, że takie sygnały świadczą o zgrzycie na linii Warszawa-Waszyngton.

- Wiem, że USA będą dokładnie przyglądały się dalszym działaniom, czy ta komisja będzie działała. Nowelizacja zaproponowana przez prezydenta na razie nic nie zmienia. Obawiam się, że to początek większego kryzysu, który na razie ma formę lekkiego ochłodzenia i wyczekiwania na kolejne kroki - dodaje.

Ambasador USA powtarza słowa o praworządności

Wysyłanie sygnałów o tym, jak ważne z punktu widzenia polsko-amerykańskich relacji jest przestrzeganie praworządności trwa. Amerykańska Izba Handlowa w Polsce w relacji z wydarzenia, na którym nie pojawił się prezydent, podkreśla, że ambasador USA chwalił Polskę za pomoc Ukrainie. "Wysiłek ten zasadniczo zmienił społeczne postrzeganie Polski" - podkreślono.

Jednocześnie czytamy, że Mark Brzeziński podkreślił również "znaczenie praworządności i otwartego dialogu, które zapewniają stabilność i poczucie bezpieczeństwa zagranicznym inwestorom aktywnym na polskim rynku biznesowym, umożliwiając im rozwój". Zrobił to również sam ambasador w swoim wpisie na Twitterze. W jego drugiej części, gdzie pisze o "niezłomnym przywiązaniu do zasad demokratycznych".

Ryszard Schnepf wyjaśnia, że w języku dyplomacji to bardzo jasny komunikat. - To subtelny sposób, by powiedzieć, że ten kwitnący biznes może nie być tak rozwojowy, jeżeli nie będzie przestrzegania praworządności. Choć nie ma tu wprost mowy, że chodzi o proces wyborczy i wyrażane obawy w związku z podpisaną ustawą, to jestem przekonany, że taki ma być tego wydźwięk – mówi dyplomata.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Andrzej DudaLex Tuskusa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (439)