Andrzej Chmielewski: Bratanki - sojusznicy Hitlera
Węgry w czasie II wojny światowej były jednym z państw satelickich współpracujących z hitlerowskimi Niemcami. Stało się to za rządów Miklósa Horthyego, byłego admirała austro-węgierskiej floty.
21.07.2017 | aktual.: 21.07.2017 13:30
Po przegranej w I wojnie światowej przez Węgry przelała się fala dyktatur "czerwonego" terroru, następnie "białego". Brutalna walka skrajnej lewicy i radykalnej prawicy doprowadziła do destabilizacji sytuacji społeczno-gospodarczej w kraju. Po upokarzającym traktacie w Trianon w 1920 r. zapanował chaos. Węgry straciły znaczne obszary terenów zamieszkałych przez Madziarów i utraciły dostęp do morza. Dla Węgrów był to szok, z którego nie otrzęśli się właściwie do dziś.
W latach 20. rządy przejęli konserwatyści premiera Istvána Bethelenego. Była to kolejna dyktatura, która jednak starała się temperować radykałów lewicy i prawicy. Zgromadzenie Narodowe 1 marca 1920 r. ogłosiło admirała Miklósa Horthyego regentem Królestwa Węgier. Nowy rząd uniemożliwił powrót na tron byłemu cesarzowi Austrii i królowi Węgier Karolowi I. W 1935 r., na fali rodzącego się w Europie faszyzmu, powstała partia strzałokrzyżowców pod wodzą majora Ferenca Szalasiego.
Kryzys gospodarczy i rewizjonistyczna propaganda spowodowały zbliżenie się Królestwa Węgier z III Rzeszą i przystąpienie w listopadzie 1940 r. do Paktu Trzech. Ta decyzja związana była także z tym, że Węgrom groził podobny los jak Polsce. Tylko w odróżnieniu od naszego kraju, Węgrzy nie mogli liczyć na żadną pomoc czy pakty. Dwa lata wcześniej kraj ten wziął udział, podobnie jak Polska, w rozbiorze Czechosłowacji i Siczy Karpackiej. Nie wszyscy Węgrzy akceptowali sojusz z Adolfem Hitlerem – premier Pál Teleki zastrzelił się, nie chcąc wyrazić zgody na atak na Jugosławię.
Od kryzysu do wojny
Pomimo podpisania wielu porozumień wywodzący się z obozu silnie prawicowego i konserwatywnego regent Horthy na pewnych płaszczyznach kwestionował politykę Hitlera. Po agresji Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 r., wojska węgierskie przystąpiły do inwazji dopiero sześć dni później. Rząd węgierski nie był zainteresowany wojną ze Związkiem Radzieckim, nie widząc w tym żadnych korzyści. W przeciwieństwie do Rumunów nie liczyli na zdobycze terytorialne. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, że do inwazji na ZSRR kraj ten przystąpił w wyniku zbiegu różnych okoliczności. Główną i bezpośrednią przyczyną były naciski Niemiec, a pretekstem omyłkowe zbombardowanie przez lotnictwo sowieckie miasta Koszyce.
Węgierski kontyngent na początku był niewielki – kilka słabych dywizji piechoty, górskich, kawalerii i brygada szybka, działających w ramach Grupy Karpackiej. Od 1942 r. nastąpił systematyczny wzrost jednostek węgierskiego wysyłanych na wschód. Liczbę żołnierzy węgierskich zaangażowanych w walkach na froncie wschodnim ocenia się na około 209 000 – 10 dywizji liniowych i 5 dywizji okupacyjnych. Dodatkowo na terenie samych Węgier, stacjonowało ponad 110 000 żołnierzy, przeważnie tworzących jednostki: rezerwowe, pomocnicze, wartownicze i forteczne. W sumie utworzono trzy armie. Do połowy 1942 r. 2 Armia, dowodzona przez gen. płk Gusztáva Jány, poniosła ogromne straty sięgające prawie 150 tys. żołnierzy zabitych i wziętych do niewoli. To spowodowało, że formacje węgierskie już do końca wojny nie odzyskały pełnej zdolności bojowej. W kraju pogłębił się podział między zwolennikami udziału Węgier w wojnie i ich przeciwnikami. W grudniu 1943 r. powołano także węgierską jednostkę Waffen-SS – 17 Pułk Kawalerii SS. Pierwszą formacją Waffen-SS, w której walczyli węgierscy ochotnicy była 22 Dywizji Kawalerii SS "Maria Teresa", która swój szlak bojowy zakończyła w oblężonym Budapeszcie. Sukcesywnie formacje SS były rozbudowywane.
SS-mani ze Świętoszowa
Jednym z największych zgrupowań wojsk węgierskich na zachód od Wisły były koszary w Świętoszowie, gdzie od listopada do grudnia 1944 r. rozlokowało się 22 000 Węgrów, należących głównie do 13 Dywizji Lekkiej. Z części zgrupowania zorganizowano dwie dywizje: 25 Dywizję Grenadierów Waffen-SS "Hunyadi", pod dowództwem Waffen-Brigadeführera der SS Josefa Grassy i 26 Dywizję Grenadierów Waffen-SS "Hungaria", dowodzoną przez Waffen-Oberführera der SS Zoltana Pisky. Wszystkie stanowiska w sztabach oprócz dowódczych były dublowane przez oficerów niemieckich. Obie dywizje tworzyły XVII Korpus Armijny Waffen-SS pod dowództwem generała pułkownika węgierskich wojsk królewskich, a zarazem SS-Obergruppenführera Ferenca Fékétehalmy-Czeydnera. Dywizje były rekrutowane z ochotników z innych formacji węgierskich i z poborowych bez przeszkolenia wojskowego, a na początku dla wcielonych ludzi brakowało umundurowania i uzbrojenia. Na mocy rozkazu do SS przydzielono 25 królewski batalion artylerii szturmowej i żołnierzy z węgierskiego lotnictwa, w tym pilotów, którzy mieli szkolić się do walki w okopach.
Dnia 4 stycznia 1945 r. 26 Dywizja Grenadierów SS "Hungaria", bez pełnego składu i słabo uzbrojona, udała się w kierunku frontu, zatrzymując się na poligonie pod Kaliszem, gdy inne pułki stacjonowały w okolicach Sieradza. Pomimo dozbrojenia dywizji, musieli oni część tego uzbrojenia i sprzętu przekazać jednostkom niemieckim. Po rozpoczęciu ofensywy zimowej Armii Radzieckiej 12 stycznia, honwedzi znaleźli się na głównym kierunku natarcia radzieckiego.
Odwrót z południowej Wielkopolski
Dnia 19 stycznia 1945 r. rozpoczął się odwrót dywizji w kierunku zachodnim. Złe warunki atmosferyczne i głęboki śnieg oraz brak łączności z niektórymi pułkami utrudniały marszrutę. Odwrót osłaniały jednostki w Złotowie i w Zduńskiej Woli, które po krótkich, ale gwałtownych walkach ruszyły za głównymi siłami dywizji. Kolejne ubezpieczenie pozostawiono na przedmieściach Sieradza. Na poligonie pod Kaliszem 26 Dywizja rozdzieliła się na dwie grupy. Jedna przebijała się przez Pleszew, Jarocin, Gostyń, Leszno na Głogów, a druga przez Ostrów Wielkopolski i Krotoszyn do Leszna, gdzie obie grupy połączyły się. Następnie dywizja przemieściła się w kierunku na Głogów i lewy brzeg Odry. Jedna kolumna najprawdopodobniej zabłądziła i 23 stycznia wpadła pod atak Rosjan w Śremie. W miejscowości tej znajduje się duża mogiła poległych Węgrów (przypuszczalnie około 100 osób).
Nie wszystkim oddziałom udało się sprawnie wycofać. W okolicach Jarocina 21 stycznia część jednostek sztabowych została zaatakowana przez radziecką kolumnę pancerną. Podczas walk zaginął dowódca dywizji Waffen-Oberführer Pisky. Węgrzy walczyli wspólnie z Estończykami i Kozakami w służbie niemieckiej. Po oderwaniu się od przeciwnika dowództwo nad pozostałościami dywizji objął SS-Oberführer Berthold Maack, dotychczasowy dowódca estońskiej 20 Dywizji Grenadierów SS. Resztki dywizji wycofywały się sukcesywnie daleko na zachód i 3 maja poddały się Amerykanom.
Wycofujących się Węgrów cały czas ścigały czołówki radzieckie. Obecnie podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych przez Stowarzyszenie POMOST w okolicach Jarocina natrafia na szczątki węgierskich ofiar tych walk. Na przykład w 2008 r. w miejscowości Łobez (gmina Jaraczewo) odkopano ciała 29 żołnierzy węgierskich i odnaleziono 3 nieśmiertelniki, na podstawie których można określić personalia poległych.
Walki na linii Bobru
Dywizja "Hunyadi" i część pułków "Hungarii" do 8 lutego, czyli do dnia likwidacji poligonu, stacjonowały w Świętoszowie. Z uwagi na niewystarczające uzbrojenie sformowano tylko pułk alarmowy Waffen-SS pod dowództwem Waffen-Standartenführera Beli Peinlicha. Jego zadaniem była obrona przedpola poligonu na linii rzeki Bóbr, do czasu wycofania się pozostałości obu dywizji. Wojska te były jednak niemal bezbronne, ponieważ wcześniej większość broni przekazano na uzbrojenie pułku osłony.
Pułk osłony wzmocniony estońskim batalionem alarmowym zajął pozycje wzdłuż rzeki Bóbr pomiędzy miejscowościami: Leszno Górne, Bukowina Bobrzańska, Pstrąże, Trzebień Mały i Trzebień. Drugą linią były pododdziały pozostawione w Świętoszowie oraz na zachodnim brzegu rzeki Kwisy. Do pierwszego kontaktu z wrogiem doszło 9 lutego na południu linii obrony w rejonie Trzebień Mały i Trzebień oraz linii kolejowej Legnica–Żagań – w tej okolicy przebiegała dogodna do natarcia pancernego autostrada. Przy pomocy przysłanych z koszar posiłków węgierskich z trzema armatami 75 mm, rosyjski atak udało się zatrzymać. Jednak dalsze ataki w innych miejscach i nocne walki spowodowały, że bataliony węgierskie i Estończycy wycofali się w kierunku Pstrąża, gdzie zagrożone zostały okrążeniem.
Osaczone oddziały poprosiły o pomoc sztab w Świętoszowie, który wysłał im na pomoc 10 lutego dwie kompanie Estończyków oraz dostarczył im broń i amunicję. Pomimo że Estończycy przebili się do Pstrąża radzieckie okrążenie zamknęło się ponownie. Pierścień okrążenia udało się rozerwać następnego dnia przy pomocy odsieczy węgierskiego batalionu alarmowego wspartego trzema transporterami opancerzonymi SdKfz.
W tym czasie południowa flanka wycofywała się w walce wzdłuż autostrady w kierunku koszar w Świętoszowie. Tam na krótko odtworzono obronę na linii rzeki Kwisy, oczekując na ustępujące przed Rosjanami kolejne własne jednostki.
Znad Kwisy do Amerykanów
W nocy z 14 na 15 lutego Węgrzy opuścili swoje pozycje i w marszu na zachód 17 lutego ponad 1 100 żołnierzy osłony (początkowo pułk liczył 2 600 ludzi) dołączyło do wycofującej się 25 Dywizji Waffen-SS. Dnia 2 maja, w okolicach Salzburga, resztki dywizji poddały się Amerykanom.
Dowództwo XVII Korpusu Armijnego z rąk Waffen-Oberguppenführera Ferenca Fékétehalmy-Czeydnera przejął 4 maja 1945 r. SS-Oberguppenführer i generał Waffen-SS Jenö Ruszkay, aby tego samego dnia poddać podległe sobie jednostki 3 Armii Amerykańskiej. Po wojnie Amerykanie obydwóch generałów i innych oficerów SS przekazali Węgrom, którzy Czeydnera wydali Jugosławii, gdzie został skazany jako zbrodniarz wojenny na karę śmierci. Ruszkay został skazany na karę śmierci przez sąd węgierski. Także w obronie Berlina uczestniczyła niewielka liczba węgierskich SS-manów.
W Twierdzy Poznań
Walki o Poznań trwały od 22 stycznia, kiedy pierwsze czołgi 1 Armii Pancernej Gwardii dowodzonej przez generała Michaiła Katukowa dotarły do wschodnich przedmieść miasta, do 23 lutego, do czasu kapitulacji Niemców. W ramach sił obrony niemieckiej zaangażowany był także batalion węgierskich podchorążych w liczbie około 450 ludzi. Walczył w północno-zachodniej części miasta w Forcie VIa na Winiarach. Wchodzili w skład sił broniących Pododcinka IV dowodzonego przez oficera Prassera. Podczas walk 28 stycznia, źle uzbrojeni i bez motywacji do walki, poddali się atakującym Rosjanom. Po odbiciu tego terenu przez kontratak w klasztorze przy ulicy Obornickiej, znaleziono ciała rozstrzelanych żołnierzy węgierskich. W latach 90. podczas prac ekshumacyjnych w pobliżu Fortu znaleziono szczątki około dwustu niemieckich i 40 węgierskich żołnierzy. Według świadków to tylko część zabitych na tym odcinku Węgrów, inni przeżyli radziecką niewolę. Znane są też przypadki ratowania żołnierzy węgierskich przez ludność polską lub pośredniczenia w przekazywaniu ich do radzieckiej niewoli.
Honwedzi na Ziemi Lubuskiej
Na terenie ówczesnej Polski na zapleczu niemieckich linii obronnych stacjonowały także inne zgrupowania węgierskie. Około tysiąca żołnierzy w koszarach w Sulechowie i Ciborzu oraz nieco mniejsze jednostki były rozlokowane w Międzyrzeczu i Gorzowie Wlkp., należące najprawdopodobniej do 8 Dywizji Uzupełnień. Pomimo faktu, że wojska madziarskie były zgrupowane w okolicach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, sił tych nie wykorzystano do obsadzenia tej linii obrony. Przyczyną tego było najprawdopodobniej niewystarczające uzbrojenie tych wojsk. Żołnierzy nie wykorzystano w walkach i wycofano za Odrę, lecz w kilku miejscach Węgrzy obsadzali stanowiska bojowe.
Kompanię Węgrów zmierzającą w stronę frontu widziano w Trzebiszewie (21 stycznia) i w Skwierzynie (30 stycznia). Pod koniec stycznia 1945 r. żołnierze węgierscy obsadzali pozycje pod Wawrowem koło Gorzowa, które samowolnie opuścili bez walki (30 stycznia).
Pewna liczba Węgrów znalazła się także w kolejnym mieście zamienionym w twierdzę – Kostrzynie nad Odrą. Kompania honwedów z 4 Węgierskiego Batalionu Piechoty, została wzięta do niewoli na terenie fabryki celulozy. Wszyscy pojmani zostali przez Rosjan zamordowani, następnie zwłoki ograbiono z butów.
Gorzki smak sojuszu
Rumunia, Bułgaria i Finlandia w 1944 r. z sojuszy z Hitlerem przeszły na stronę aliantów, natomiast Węgrzy za sprawą rządów strzałokrzyżowców, pozostali u boku Niemiec do gorzkiego końca. Kraj ten zapłacił wysoką cenę za ten sojusz. Wraz z pojawieniem się Armii Czerwonej i zakończeniem wojny, rozpoczęła się brutalna okupacja kraju. Masowe gwałty i zbrodnie na ludności cywilnej przetaczały się przez cały kraj, prześladowania nie ominęły także Madziarów zamieszkałych w sąsiednich krajach. Historycy oceniają, że 400 tysięcy Węgrów straciło życie, a około 200 tysięcy wywieziono do łagrów we wschodnich terenach Związku Radzieckiego. Do tego należy dodać odwetowe dziania Jugosławii w Wojwodinie.
Położenie pokonanych Węgrów można porównać tylko do przegranych Niemców, winowajców rozpętanej wojny. Po wojnie państwo węgierskie musiało powrócić do przedwojennych granic określonych w traktacie w Trianon i tak jak cała wschodnia Europa, kraj ten trafił na długie lata do strefy wpływu ZSRR.
Podczas wojny węgierska gospodarka straciła 70 proc. potencjału w stosunku do stanu sprzed konfliktu. Do tego doszły reparacje wojenne jakie musiał wypłacać ten kraj sąsiadom. Prawdziwy terror wprowadzili komuniści w walce o władzę i w rozliczaniach byłych kolaborantów, chociaż trudno nazwać wielu ludzi wcześniejszej władzy czy żołnierzy mianem kolaborantów. Najbardziej haniebną rolę odegrali faszyści strzałokrzyżowcy, o czym szczególnie świadczy ich udział w Holokauście.
Andrzej Chmielewski, II Światowa