Andrzej Aumiller: nie wiemy, kto mówi prawdę
Myślę, że nie ma chyba w Polsce kogoś odważnego, który mógłby po jednym oświadczeniu marszałka i po zeznaniach pani Jaruckiej powiedzieć kto mówi prawdę. Jest to bardzo skomplikowana sprawa i wymaga dogłębnego sprawdzenia i przejrzenia dowodów - powiedział Andrzej Aumiller, gość "Salonu Politycznego Trójki".
Jolanta Pieńkowska: - Panie przewodniczący kto pańskim zdaniem mówi prawdę w sprawie oświadczenia majątkowego Włodzimierza Cimoszewicza - jego asystentka, która twierdzi, że marszałek upoważnił ją do zmiany oświadczenia czy marszałek, który mówi , że cała sprawa to fałszerstwo i prowokacja.
Andrzej Aumiller: - Myślę, że nie ma chyba w Polsce kogoś odważnego, który mógłby dzisiaj po jednym oświadczeniu marszałka i po zeznaniach pani Jaruckiej powiedzieć kto mówi prawdę. Jest to bardzo skomplikowana sprawa i wymaga dogłębnego sprawdzenia i przejrzenia dowodów. To nie jest tak, że po jednym zeznaniu czy po jednym oświadczeniu, można sobie wyrobić zdanie na to kto mówi prawdę.
Jolanta Pieńkowska: - Ale wydaje mi się, że komisja śledcza już wydała wyrok. Mówi, że prawdę mówi Anna Jarucka.
Andrzej Aumiller: - Nie, takiej rzeczy komisja nie powiedziała. Ja wczoraj o tym mówiłem, mówił również poseł Wasserman, że zeznania pani Jaruckiej zdają się być prawdopodobne. To nie znaczy, że komisja je przyjęła bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Przede wszystkim nie była to rozmowa- jak sugerowała prasa - tylko była uchwałą. Została powołana na świadka, wręczono jej zawiadomienie o przesłuchaniu i złożyła przysięgę, pouczyłem ją o konsekwencjach za składanie fałszywych zeznań - to jest kara do 3 lat więzienia. I właśnie po tej przysiędze oświadczenie, które złożyła komisji w pewnym sensie się trochę rózni od tego co nam zeznawała. Ja zadałem jej parę pytań związanych z tym oświadczeniem, które wpłynęło do komisji. Chodziło o to czy były poprawiane dwa oświadczenia - dla ministerstwa i dla Sejmu. Trzeba jedna rzecz stwierdzić, że pan marszałek popełnił błąd. Po przesłuchaniu pana marszałka Stefaniuka wynika to, że jednak świadomie marszałek Cimoszewicz to wpisał. I należało się do tego przyznać, że te
akcje pominął.
Jolanta Pieńkowska: - A czy to nie jest za daleko idące działanie, że komisja kieruje zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez marszałka - przestępstwa składania fałszywych zeznań.
Andrzej Aumiller: - Wg ustawy artykułu 35 podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w oświadczeniu o stanie majatkowym powoduje odpowiedzialność na podstawie artykułu 233 kodeksu karnego. I takie powyższe oświadczenie poseł podpisuje, że składa świadomie, że jest odpowiedzialny z tego paragrafu za nienapisanie prawdy. Ale proszę zobaczyć jedną rzecz - że pismo przewodniczącego komisji etyki było z listopada 2004 roku. Stwarzało ono okazję do sprostowania oświadczenia w tym zakresie. No i pan marszałek mógł wtedy szybko skorygować tak jak inni posłowie - tak, akcje mam , miałem, sprzedałem. Potem odpowiedział na to pismo, ale nie chciałbym tego pisma cytować, bo wszyscy wiemy jaki jest pan marszałek Cimoszewicz...
Jolanta Pieńkowska: - I ton tego oświadczenia - daleko do czego przywykliśmy, nie odbiegł, ale panie przewodniczący - komisja wczoraj zobaczyła kopię dokumentu, którym dysponuje Anna Jarucka, a nie ma oryginału tego dokumentu. To pana nie dziwi?
Andrzej Aumiller: - Nie dziwi. I teraz proszę panią jeśli to upoważnienie zostawiła pani, która jej dawała to oświadczenie do poprawki to uważam, że może to oświadczenie było potraktowane jako pewien weksel, który zostanie zwrócony na okoliczność wydania tych dokumentów. Należałoby przesłuchać teraz tę panią, która wydawała te dokumenty, pan marszałek mówił o pieczątce, należałoby przesłuchać panią, która odbierała z tej pomocy społeczniej, tę osobę, której przekazała. To są rzeczy, którymi komisja nie powinna się już zajmować.
Jolanta Pieńkowska: - A kto powinien się zajmować?
Andrzej Aumiller: - No jak najbardziej powinna się tymi sprawami prokuratura zajmować. Komisja nie ma takich środków jakimi dysponuje prokuratura, żeby zbadać tę sprawę. I to musi być wyjaśnione przez prokuraturę. Bo jeśli - i to pan marszałek zapowiedział - złoży on doniesienie o tym, że pani Jarucka popełniła przestępstwo fałszując takie oświadczenie - prokuratura ma możliwości wyjaśnienia, są grafolodzy, jest specjalny sprzęt, który może zbadać czy ten podpis ksero jest z "faksymilki" czy ręcznie podpisany. To są rzeczy, które powinny być jak najszybciej wyjaśnione dla dobra całej sprawy.
Jolanta Pieńkowska: - A nie dziwi pana to, że asystentka - czyjakolwiek - robi z tego dokumentu kopię i zabiera ją do domu, a potem w chwili kiedy ten dokument rzeczywiście wydaje się potrzebny - wyciaga go jak królika z kapelusza?
Andrzej Aumiller: - Teraz jest pytanie dlaczego pan marszałek poprawionych sprawozdań o stanie majatkowym nie zabrał do siebie i schował w szufladzie tylko byłej asystentce kazał zabrac, zabezpieczyć. No właśnie - to wszystko wymaga pytań i odpowiedzi. Ona była asystentką od 2000 roku, czyli musiała być bardzo zaufaną osobą. Asystenci widzą bardzo różne rzeczy jakie dzieją się w biurach, pomagają, wypełniają za posła rózne dokumenty jeśli sobie z tym nie radzi. W przypadku Cimoszewicza to brak czasu na pewno. I pewne dokumenty kserują. Ja się też jej pytałem dlaczego to kserowała. Nawet miała schowana kopertę, w której jak twierdzi podłożono jej depesze poufne. I też tę kopertę schowała i mówiła oficerom ABW, żeby ją zbadano, sprawdzono kto tę kopertę mógł podłożyć, czy nie ma na niej jakichś śladów. Dalej - komisja musiałaby przesłuchać oficerów, którzy dokonywali przesłuchania...
Jolanta Pieńkowska: - Ale już wiemy, że komisja tego nie zrobi, że zajmie sie sprawa prokuratura.
Andrzej Aumiller: - Dlatego powiedziałem dlaczego powinny się tym zająć organy odpowiednie do tego czyli prokuratura.