"Amerykański 'pływak' w jeziorze to prowokacja"
Według rządzącej Birmą junty, przedostanie się Amerykanina do domu
przebywającej w areszcie domowym opozycjonistki Aung San Suu Kyi zaaranżowali przeciwnicy rządu. Opozycja miała chcieć w ten sposób postawić władze w trudnej sytuacji i pogorszyć jej relacje z Zachodem.
Birmańskie służby bezpieczeństwa zatrzymały Johna Yettawa, gdy na początku maja przedostał się do pilnie strzeżonego domu Suu Kyi. Amerykanin spędził w domu opozycjonistki prawdopodobnie dwa, trzy dni. Policja wyłowiła go z jeziora, nad którym znajduje się siedziba Suu Kyi, gdy mężczyzna wracał.
Następnie rząd oskarżył laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla o naruszenie warunków aresztu domowego, bo pozwoliła Amerykaninowi, by pozostał w jej domu bez zgody władz.
Grozi jej za to do pięciu lat więzienia. Jej proces rozpoczął się w poniedziałek.
Spisek opozycji czy pretekst dla junty?
W odpowiedzi na zagraniczną krytykę wywołaną procesem - birmański minister spraw zagranicznych U Nyan Win w rozmowie ze swoim japońskim odpowiednikiem oświadczył, że incydent w domu noblistki był sprowokowany przez wewnętrzne i zewnętrzne siły antyrządowe - podaje "New Light of Myanmar".
- Jest prawdopodobne, że incydent ten był zaplanowany, aby zwiększyć międzynarodową presję na Birmę przez wewnętrzne i zewnętrzne elementy antyrządowe, które nie zgadzają się na pozytywne zmiany w polityce tych krajów wobec Birmy - powiedział Nyan Win w czasie, gdy USA, Japonia i Unia Europejska, jak podkreśla agencja AP, rewidują swoją politykę wobec Birmy.
Junta jest oskarżana o wykorzystywanie incydentu z Yettawem jako pretekstu do przetrzymania Suu Kyi w areszcie w trakcie zaplanowanych na przyszły rok referendów. Ma to być kulminacja przygotowanego przez generałów planu zwanego "mapa do demokracji", którego krytycy uważają, że zmierza do przedłużenia władzy wojskowych.
Opozycjonistka trafiła do więzienia
Suu Kyi, którą po incydencie z Amerykaninem przeniesiono do okrytego złą sławą więzienia Insein, gdzie trzymani są więźniowie polityczni, miała być wypuszczona 27 maja po sześciu latach aresztu domowego. W areszcie domowym przebywała przez 13 z ostatnich 19 lat.
Noblistka jest sądzona wraz z dwiema kobietami, które z nią mieszkały i Amerykaninem, który przedostał się do jej domu.
Jej obrońcy twierdzą, że Suu Kyi kazała wyjść Amerykaninowi, który aby dostać się do jej domu przepłynął nocą jezioro. Pozwoliła mu jednak zostać przez dwa dni, kiedy powiedział jej, że jest zbyt zmęczony i chory, by wrócić od razu.