Ambasador Rosji nie przyszedł na wezwanie MSZ. "Demonstracja uzgodniona z centralą"

- Przy tego typu postawie władz rosyjskich, to w gruncie rzeczy naszą reakcją powinno być zażądanie odwołania ambasadora. Skoro ambasador nie ma ochoty przyjść, bojkotuje formalne wezwanie ministerstwa, no to po co on tam jest? - mówi w rozmowie z WP Jerzy Marek Nowakowski, komentując zachowanie ambasadora Rosji w Polsce.

Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew
Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapowiedziało, że będzie domagało się od Rosji wyjaśnień w związku z pojawieniem się nad Polską rosyjskiej rakiety. Na poniedziałek wezwano ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa.

- Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew nie przybył do siedziby MSZ, celem wyjaśnienia incydentu z rosyjskim pociskiem manewrującym, który 24 marca naruszył polską przestrzeń powietrzną - przekazał na konferencji prasowej rzecznik MSZ Paweł Wroński.

- Konwencja wiedeńska jasno precyzuje obowiązki ambasadora w kraju przyjmującym. Zastanawiamy się, czy ambasador wykonuje instrukcje MSZ w Moskwie i czy jest w stanie właściwie reprezentować w Warszawie interesy Federacji Rosyjskiej - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Nota dyplomatyczna polskiego MSZ z żądaniem wyjaśnienia sprawy naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej zostanie przekazana Ministerstwu Spraw Zagranicznych Rosji inną drogą - podkreślił.

"Takie zachowanie można zdefiniować jako nieprzyjazne"

Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii oraz prezes Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, mówi wprost, że "takie zachowanie można zdefiniować jako, mówiąc bardzo dyplomatycznym językiem, nieprzyjazne". - Tego się nie praktykuje - dodaje.

- Obowiązkiem przedstawiciela dyplomatycznego, kiedy jest wezwany, jest stawić się na to wezwanie. W zasadzie zawsze tak było, więc to, co zrobił Andriejew, to jest jakaś demonstracja. Ale myślę, że demonstracja uzgodniona z centralą - ocenia.

"Strona rosyjska ma ochotę ten spór właśnie zaostrzyć"

I podkreśla, że "być może jest to świadome granie Rosjan na obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych". W opinii Nowakowskiego może to pójść dalej. - Przy tego typu postawie władz rosyjskich, to w gruncie rzeczy naszą reakcją powinno być zażądanie odwołania ambasadora. Skoro ambasador nie ma ochoty przyjść, bojkotuje formalne wezwanie ministerstwa, no to po co on tam jest? - pyta rozmówca Wirtualnej Polski.

Nowakowski zaznacza, że ruch z naszej strony może spotkać się z ruchem Rosji w odpowiedzi. - Druga strona stosuje zasadę wzajemności w tym wypadku. Jest pytanie tak naprawdę polityczne, czy obie strony będą miały wolę, żeby złagodzić ten spór, czy wręcz przeciwnie - zaostrzać go. A mam wrażenie, że strona rosyjska ma ochotę ten spór właśnie zaostrzyć - dodaje.

Incydent z rosyjską rakietą

W niedzielę doszło do rosyjskiego ostrzału Ukrainy. Moskwa wycelowała pociski m.in. w infrastrukturę krytyczną na zachodzie kraju. Jedna z rakiet wleciała na chwilę w polską przestrzeń powietrzną. To trzeci taki incydent z udziałem rosyjskiego pocisku.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapowiedział, że niedzielny incydent będzie tematem narady w KPRM. - Będę rozmawiał także z sekretarzem generalnym Sojuszu Północnoatlantyckiego - podkreślił.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zobacz także