Ambasada USA wściekła na Orbana. W tle Władimir Putin

Ambasada Stanów Zjednoczonych na Węgrzech skrytykowała rząd Viktora Orbana za zwiększanie zależności energetycznej kraju od Rosji, publikując w mediach społecznościowych film z kadrami ze spotkania węgierskiego premiera z Władimirem Putinem.

Viktor Orban
Viktor Orban
Źródło zdjęć: © PAP | YOAN VALAT
Paulina Ciesielska

"Tylko jedno państwo w świecie zachodnim nie zmniejsza, a zwiększa swoją zależność od Moskwy" - pisze amerykańska ambasada. Chociaż nie wymieniła Węgier z nazwy, to jednak prezentowała swój tekst na tle zdjęć ze spotkania Orbana z Putinem, które miało miejsce w październiku w Pekinie.

Placówka podała przykłady Finlandii i Bułgarii, jako krajów, które dążą do uniezależnienia się od rosyjskiej energii. W swoim oświadczeniu stwierdziła: "Demokracje zachodnie nie chcą być zależne od Putina, agresora wojennego, który szantażuje je energią".

W filmie, który opublikowano, pokazano również ujęcia z rosyjskiej parady wojskowej oraz wręczenie wysokiego państwowego odznaczenia węgierskiemu ministrowi spraw zagranicznych, Peterowi Szijjarto.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ambasada USA na Węgrzech krytykuje rząd Orbana

Ambasada USA zauważyła, że Węgry są jedynym krajem Unii Europejskiej, który jest w 100 proc. zależny od Rosji pod względem paliwa jądrowego. Z drugiej strony, Stany Zjednoczone przyjmują przepisy mające na celu zakończenie importu rosyjskiego uranu. "Zależność Węgier od Putina jest wyborem, i to niebezpiecznym" - napisała amerykańska ambasada.

Węgry są w dużym stopniu uzależnione od rosyjskich surowców energetycznych. Każdego roku importują 4,5 mld metrów sześciennych gazu ziemnego na podstawie 15-letniego kontraktu z Gazpromem, który został podpisany we wrześniu 2021 roku. Ponadto, w ubiegłym roku przez rurociąg Przyjaźń sprowadziły 4,5 mln ton ropy. Rosyjski państwowy koncern Rosatom rozbudowuje jedyną węgierską elektrownię jądrową w Paksu, położoną w środkowej części kraju.

Kolejna krytyka ze strony Amerykanów

Nie jest to pierwszy raz, kiedy amerykańska ambasada w Budapeszcie wyraża swoje niezadowolenie i krytykuje politykę rządu Orbana - zauważają węgierskie media. Po wizycie premiera Węgier w Moskwie na początku lipca, w ramach samozwańczej "misji pokojowej", ambasador David Pressman ocenił, że inicjatywa Orbana przynosi "bardzo szkodzi Węgrom i ich relacji z sojusznikami".

Ambasador Pressman skrytykował również bliskie stosunki Budapesztu z Pekinem podczas majowej wizyty przywódcy Chin Xi Jinpinga w Budapeszcie. Wcześniej wielokrotnie zabierał głos, kiedy węgierski parlament zwlekał z zatwierdzeniem akcesji Finlandii i Szwecji do NATO.

Pressman, który jest homoseksualistą, aktywnie wspiera społeczność LGBTQ+ na Węgrzech, uczestnicząc m.in. w corocznej paradzie równości Budapest Pride.

Z kolei rząd Orbana broni konserwatywnej definicji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Według prawa uchwalonego w 2021 roku na Węgrzech zabrania się prezentowania "treści homoseksualnych" nieletnim w mediach. Są one również zakazane w szkolnych programach edukacyjnych.

Stosunki między Węgrami a Stanami Zjednoczonymi są napięte od początku prezydentury Joe Bidena. Orban i jego współpracownicy otwarcie popierają kandydata Partii Republikańskiej Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich w USA.

Czytaj także:

Źródło artykułu:PAP
węgryambasada usaviktor orban
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski