Alkohol, tłok i oszustwa pod Tatrami. Turyści przed sylwestrem zamieniają Zakopane w piekło

Jest 27 grudnia, pierwszy dzień po świętach. Poranny bus z Krakowa do Zakopanego pęka w szwach, nie wszyscy mają miejsca siedzące. Jeszcze nie zdążyliśmy wyjechać z dworca, a już słychać dźwięk otwieranych puszek. Po chwili bus wypełniony jest zapachem piwa i śpiewem z męskich podpitych gardeł. Sylwestra w Zakopanem czas zacząć.

Iwona Kołczańska

29.12.2017 | aktual.: 08.03.2019 14:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gwarancja śniegu, góralska gościnność i tradycyjna drewniana chata z kominkiem to idealna oprawa dla świąt Bożego Narodzenia i sylwestra. Nic dziwnego, że z roku na rok coraz więcej Polaków decyduje się spędzić ten wyjątkowy okres właśnie w górach. Bo przecież gdzie, jak nie u górala możemy liczyć na wspaniały klimat? Najpopularniejsze górskie miejscowości co roku są zatłoczne. A wśród turystycznych hitów na pierwszym miejscu od wielu lat znajduje się Zakopane. Jedni przybywają tu już na święta, inni zjeżdżają się dopiero na sylwestra.

Oszuści nie śpią

O nocleg w tym okresie trzeba zadbać z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Miejsca w pensjonatach czy kwaterach znikają jak świeże bułeczki już w okresie wakacyjnym. W grudniu dostępne są ostatnie miejsca, a chętnych mnóstwo.

Niestety to także żniwa dla oszustów. I choć często mówi się, że pod koniec roku w sieci pojawiają się fałszywe oferty wynajmu apartamentów w Zakopanem, to okazuje się, że sami turyści też często zachowują się skandalicznie. Zdarza się, że wykorzystują gościnność górali i uciekają bez płacenia. Pani Maria, góralka z Białki Tatrzańskiej, od kilkudziesięciu lat wynajmuje pokoje turystom. Zawsze ufała ludziom, nie brała pieniędzy z góry. Zwłaszcza od takich, którzy przyjeżdżają do niej od lat, a takich turystów ma większość. W tym roku jednak, jeden z wieloletnich bywalców długo migał się od płacenia. - Codziennie mówił, że "dziś pójdzie do bankomatu". Miał wyjechać w południe, ale okazało się, że spakował się o 6 rano i wyjechał, nie płacąc 600 zł za tygodniowy pobyt – opowiada pani Maria.

Takich historii jest więcej, ale nikt nie chce się chwalić tym, że został oszukany. - Ufam ludziom, ale chyba przestanę - mówi jeden z rozmówców, któremu też klient nie zapłacił.

Pod koniec grudnia najazd turystów jest tak duży, że w stolicy Tatr próżno szukać magicznej atmosfery. Duży problem stanowią za to przyziemne kwestie – alkohol, tłok, korki, awantury i oszustwa.

Obraz
© Iwona Kołczańska

– Niestety wraz z turystami w okresie świąteczno-noworocznym często pojawiają się różnorakie problemy, interwencje i zgłoszenia – mówi Krzysztof Waksmundzki, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji.

Mieszkańcy miasta przyznają, że problemy z turystami w tym czasie, to prawdziwa plaga. Sama przekonałam się o tym już w drodze do Zakopca.

Bez procentów się nie liczy

Lata 90. Nocny pociąg z Trójmiasta do Zakopanego. Wódka leje się na korytarzu, pan Marian rozdaje do niej ogórki ze słoika zabranego z domu. Znajdą się też marynowane grzybki. Co kto lubi. Podobnie jest w przedziałach. Ktoś częstuje współpasażerów nalewką własnego wyrobu, a po kilku godzinach 8 osób jest tak zintegrowanych, że na najbliższym postoju zrzuca się na kolejną butelkę. Wszyscy zapominają, że właściwie to chcieli się w drodze wyspać, bo po przyjeździe mieli iść nad Morskie Oko albo chociaż na Gubałówkę. Planów zazwyczaj nie zmieniają, ale za to realizują je na kacu. Dawno już nie jechałam nocnym pociągiem, ale wystarczyła 2-godzinna podróż z Krakowa do Zakopanego, żeby mieć pewność, że nic się nie zmieniło.

6-osobowa ekipa na oko 25-latków piwo otwiera jeszcze na parkingu. Alkohol się leje, a z każdą puszką robi się głośniej. O 6:30 mamy już dyskotekę. Klasyczny Seba puszcza z komórki świąteczne przeboje i śpiewa, próbując zachęcić innych podróżnych do przyłączenia się. Jego koledzy od czasu do czasu głośno bekają. Tymczasem za oknem jeszcze nawet nie świta. Mam szczęście, bo ostatecznie po godzinie cała szóstka ululana alkoholem i jazdą, chrapie na swoich miejscach. Ale nie zawsze kończy się to w ten sposób.

Obraz
© Iwona Kołczańska

- W okresie świąteczno-noworocznym dochodzi do wielu sytuacji nerwowych. Ludzie tracą cierpliwość, są kolejki, dochodzi do awantur. Przyjeżdżają tutaj na wypoczynek, często jest to połączone ze spożywaniem alkoholu, a nie wszyscy potrafią się po spożyciu alkoholu zachować – potwierdza Krzysztof Waksmundzki. – Nie ukrywam, że to przysparza dużo pracy policjantom. Muszą interweniować w sytuacji, gdy ktoś za dużo wypił i nerwy go poniosły. Zdarza się, że trzeba zastosować bardziej radykalne środki, w przypadku agresywnego czy wyjątkowo awanturniczego zachowania turystów – dodaje.

Przygotuj się na korki

W okresie świąteczno-noworocznym dużym problemem są też korki. Na Zakopiance tworzą się już przed świętami, dramatycznie jest zazwyczaj w drugi dzień świąt, gdy turyści wracają do domów. 26 grudnia utworzył się ponad 40 km korek przy wyjeździe ze stolicy Tatr. W najgorszym momencie kierowcy pokonywali 1 km przez 3 godziny. Na trasie w stronę Zakopanego sytuacja po świętach też jest średnia – tłumy zjeżdżają na sylwestra pod Tatry. W korkach turystom często puszczają nerwy. Dochodzi nawet do bójek. - Zgłoszenia w okresie świąteczno-noworocznym bardzo często dotyczą problemów komunikacyjnych. Turyści dzwonią, że są zakorkowane drogi albo, że ktoś łamie przepisy ruchu drogowego - mówi Waksmundzki.

Korki są nie tylko na zakopiance, ale też na terenie Zakopanego. Parkingi przy najpopualrniejszych szlakach są pełne, ludzie stają na poboczach.

Obraz
© Iwona Kołczańska

Tłumy, wszędzie tłumy

W samo południe na Krupówkach rzeka ludzi. Kolejka po placki ziemniaczane na wynos, kolejka po oscypki, kolejka do kasy po bilet na Gubałówkę. Ludzie się przepychają. – Nie ma żadnych wolnych stolików – odsyła mnie z kwitkiem kelnerka w kolejnej kawiarni. W Zakopanem trwa świąteczno-noworoczne szaleństwo.

Podobnie jest na szlakach. Spacerują tłumy, często niestety na kacu, co sprzyja sytuacjom konfliktowym. – Najpopularniejszy szlak to trasa nad Morskie Oko. Turyści najczęściej chcą wracać fasiągami. Jeżeli dziennie wchodzi kilka tysięcy ludzi, fiakrzy nie są w stanie wszystkich przewieźć. Jest ograniczona liczba miejsc – mówi Edward Wlazło, komendant Straży TPN

Obraz
© Iwona Kołczańska

Fajerwerki na Giewoncie

Problem z turystami zdarza się także w sylwestra na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Niestety mimo naszego apelu, aby uszanować swobodę dzikiej zwierzyny, zdarza się, że w sylwestra śmiałkowie wchodzą na Giewont czy Świnicę i tam odpalają fajerwerki. Osobom pod wpływem alkoholu włącza się ułańska fantazja. Robimy co możemy, ale niestety nie mamy na to wpływu, szczególnie, że turyści od 1 grudnia do marca nie mają już zakazu poruszania się po zmroku po terenie parku. Na szczęście są to pojedyncze przypadki – mówi Edward Wlazło z TPN.

Czarna, biała, z ekspresu, a może rozpuszczalna? Kod rabatowe i promocje znajdziesz na Coffeedesk.pl promocje.

Komentarze (25)