Alert RCB wysłany po wypadkach. Centrum tłumaczy
W poniedziałek południowa Polska zmagała się z silnymi wiatrami. Wichury zrywały drzewa. W regionie zginęło pięć osób. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało alert dopiero kilka godzin po pierwszym wypadku. Jak tłumaczy rzecznik RCB w rozmowie z Wirtualną Polską, ostrzeżenia rozsyła się na wniosek IMGW. Dodał, że zaplanowane jest spotkanie z instytutem, by ocenić dotychczasowe procedury.
Sprawdź prognozę dla swojego regionu na POGODA.WP.PL.
Poniedziałek był bardzo ciepły, jednak na południu Polski silnie wiało. Początkowo Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia. M.in. na Podhalu wiatr miał osiągnąć prędkość do 80 km/h.
Wichury w ciągu dnia przybrały jednak na sile i doszło do tragedii. W regionie, w trzech różnych wypadkach spowodowanych przez połamane przez wiatr konary, zginęło aż pięć osób. Pierwszy wypadek wydarzył się około godz. 11. Tymczasem mieszkańcy Podhala otrzymali SMS-em alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa dopiero po godz. 16.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tygrysy rzuciły się sobie do gardeł. Turysta pokazał nagranie z wycieczki
Szef wydziału polityki informacyjnej RCB Piotr Błaszczyk przekazał Wirtualnej Polsce, że biuro stosuje ustalone procedury.
- Jeżeli chodzimy o wysyłkę alertu wiatrowego, pogodowego, to bazujemy na procedurach, które mamy wypracowane z IMGW. Jeśli chodzi o wysyłkę alertu, to na pierwszy stopień ostrzeżenia nie wysyłamy alertu - mówi Błaszczyk.
W pierwszej połowie dnia w poniedziałek 1 kwietnia faktycznie obowiązywał pierwszy stopień ostrzeżenia przed wiatrem. IMGW podniosło ten poziom przed godz. 16. Wkrótce potem do mieszkańców m.in. Małopolski dotarł alert RCB.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Jeżeli prognozy lub odczyty wskazują na potrzebę wysłania ostrzeżenia, wówczas IMGW lub inna instytucja kieruje do RCB wniosek. Samą decyzję o wysyłce alertu podejmuje dyrektor RCB, ale bazując oczywiście na wniosku - mówi Błaszczyk.
IMGW: działamy zgodnie z instrukcjami, nie doniesieniami medialnymi
Rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że instytut "nie działa zgodnie z doniesieniami medialnymi, tylko instrukcjami".
- Nie jest wytyczną to, że straż pożarna interweniowała wiele razy lub doszło do wypadku. Jeżeli wiatr ma osiągnąć prędkość do 85 km/h, to wydajemy ostrzeżenia pierwszego stopnia, jeżeli powyżej - wydajemy alerty drugiego stopnia - mówi.
Wskazuje, że w poniedziałek porywy wiatru do godz. 15:30 na terenach nizinnych Podhala mieściły się w stopniu pierwszym. - Po godz. 15:30 był jednostkowy przypadek, gdy wiatr osiągnął prędkość 92 km/h. Synoptyk zgodnie z procedurami podjął decyzję o podniesieniu stopnia ostrzeżenia - mówi Walijewski.
Podkreśla, że IMGW regularnie wydaje ostrzeżenia, które można monitorować na stronach, mediach społecznościowych i w aplikacji instytutu. Zaznacza, że już pierwszy stopień alertu oznacza groźną sytuację.
- W przypadku wiatru prędkość powyżej 70 km/h może być niebezpieczna, bo już mogą być połamane gałęzie, gdy np. drzewo jest słabe, chore. Powyżej 80 km/h można zobaczyć sytuacje, gdy były wyrwane z korzeniami - mówi Walijewski.
- W procesie osłony meteorologicznej jest kilka etapów. Pierwszy to wydanie ostrzeżenia, by poinformować społeczeństwo, co robi IMGW. Ale drugi etap polega na tym, by społeczeństwo odebrało ostrzeżenie i się do niego zastosowało - podkreśla.
Walijewski dodaje, że na stronie IMGW można sprawdzić sobie prognozę zagrożeń meteorologicznych na cztery kolejne dni.
RCB i IMGW przejrzą procedury
RCB poinformowało, że ma dojść do spotkania z IMGW, by ocenić słuszność dotychczasowych procedur.
"Celem jest opracowanie rekomendacji, które jeszcze bardziej zwiększą ochronę obywateli przed skutkami niesprzyjających warunków pogodowych. Analiza i ewentualne rekomendacje będą miały na celu zwiększenie efektywności systemu ostrzegania" - napisano w komunikacie RCB.
Błaszczyk podkreślił, że w związku z poniedziałkową sytuacją w RCB nie jest planowane wyciąganie konsekwencji personalnych.
Czytaj więcej: