Aleksander Kwaśniewski: Marek Balicki to nie ostatni zawodnik w sztafecie
Nie wykształciliśmy kadry menedżerów, którzy zajmują się ochroną zdrowia i którzy znają środowisko, a osoba, która przychodzi z zewnątrz jest dość bezradna, gdy chodzi na przykład o dobranie sobie współpracowników. I stąd powrót Marka Balickiego, który środowisko świetnie zna, może się oprzeć, jak wierzę, na wielu ludziach rozsądnych, może również liczyć na dialog konstruktywny z opozycją i doprowadzić sprawę do końca - powiedział prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, gość radiowych "Sygnałów Dnia".
Sygnały Dnia:Słowo się rzekło, dzwonimy. Przy telefonie Prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dzień dobry, panie prezydencie, witamy w Sygnałach.
Aleksander Kwaśniewski:Witam pana, witam wszystkich państwa.
Sygnały Dnia:Panie prezydencie, czy dla pana to także było zaskoczenie nominacja Marka Balickiego na szefa resortu zdrowia?
Aleksander Kwaśniewski:Trochę mniejsze, dlatego że wiedziałem o tym, w przeddzień rozmawiałem o tym z panem premierem, który przedstawił mi sytuację. Zgodziłem się, że innego wyjścia nie ma i wierzę, że to rozwiązanie będzie skuteczne.
Sygnały Dnia:Ale politycy z Socjaldemokracji Polskiej, czyli partii, której członkiem jest Marek Balicki, byli zaskoczeni poza Markiem Borowskim. I tak nie bardzo teraz wiedzą, czy są w koalicji rządzącej, czy nie są.
Aleksander Kwaśniewski:Myślę, że w rządzie jest Marek Balicki, osoba ceniona, znająca się na problemach ochrony zdrowia. I wierzę, że to już jest ostatni zawodnik w tej trudnej, jak widać, sztafecie, która ma doprowadzić do przyjęcia ustawy o ochronie zdrowia i naprawienia sytuacji w służbie zdrowia. To jest ogromnie trudne zadanie i zmiany w Ministerstwie wyraźnie na to wskazują. Wierzę, że panu Markowi powiedzie się.
Sygnały Dnia:No właśnie, ma pan nadzieję i daje pan szansę.
Aleksander Kwaśniewski:Tak, tym bardziej że jedną z głównych przyczyn rezygnacji pana Czakańskiego było to, że jednak, okazuje się, obecnie w Polsce powierzenie tego stanowiska człowiekowi, który jest spoza środowiska, jest przedwczesne. To znaczy my nie wykształciliśmy kadry menedżerów, którzy zajmują się ochroną zdrowia i którzy znają środowisko, a osoba, która przychodzi z zewnątrz jest dość bezradna, gdy chodzi na przykład o dobranie sobie współpracowników. A minister zdrowia może nie być lekarzem, natomiast w gronie swoich współpracowników musi mieć ludzi, którzy w sprawach służby zdrowia, medycyny jednak są dobrze zorientowani. I stąd powrót Marka Balickiego, który środowisko świetnie zna, może się oprzeć, jak wierzę, na wielu ludziach rozsądnych, może również liczyć na dialog konstruktywny z opozycją i doprowadzić sprawę do końca.
A jeśli chodzi o Socjaldemokrację, cóż, myślę, że będą o tym rozmawiali, ale ja bym tę decyzję Socjaldemokracji, Marka Borowskiego traktował absolutnie (i to mówię bez żadnej dwuznaczności) w kategoriach odpowiedzialności za państwo. Czyli oceniam to pozytywnie.
Sygnały Dnia:Ciekawe w tym wszystkim jest tylko to, że Marek Balicki głosował przeciwko wotum zaufania dla rządu swojego obecnego szefa prof. Marka Belki.
Aleksander Kwaśniewski:Ale chyba tylko za pierwszym razem.
Sygnały Dnia:No, ale jednak, słowo się rzekło, a właściwie rękę się podniosło. A czy również informował pana premier Belka o zamiarze zmiany na stanowisku ministra finansów? Nawet jest podana data: 21 lipca.
Aleksander Kwaśniewski:Tak, i ta sprawa ma dłuższą historię, dlatego że jak pan wie, tu chodzi także o obsadę naszego, polskiego, nazwijmy to, stanowiska dyrektorskiego w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Poprzedni przedstawiciel pan Szczuka wrócił, został wiceministrem finansów ds. zagranicznych, no i okazało się, że też nie jest tu łatwo znaleźć kandydatów kompetentnych. Minister Raczko jest niewątpliwie kompetentny, zainteresowany i stąd ta decyzja. Tak że ona, jak mówię, ma dłuższą historię.
Sygnały Dnia:Ale czy przedstawicielem Polski musi być minister finansów? Nie ma nikogo innego kompetentnego?
Aleksander Kwaśniewski:Zapewne są, tylko problem też jest taki, że nie jest to znowu aż tak lukratywne stanowisko, które by pociągało na przykład ekonomistów, którzy dzisiaj są zatrudnieni w poszczególnych bankach, że nie jest to stanowisko, o które toczy się jakiś wielki bój, co mnie trochę może nawet i dziwi, ale tak jest.
Sygnały Dnia:Mirosław Gronicki ma być nowym szefem resortu finansów. Czy zna pan profesora Gronickiego? Środowiska bankowe wypowiadają się o nim dobrze lub bardzo dobrze, ale zarządzanie finansami państwa to nie to, co praca w banku jednak.
Aleksander Kwaśniewski:Ja tu opieram się na opinii premiera, który twierdzi, że jest to jeden z najwybitniejszych polskich ekonomistów–finansistów. A poza tym wydaje mi się, że akurat przy znajomości tematu przez premiera Belkę możemy być spokojni, że nikogo, kto sprawiałby mu kłopoty w Ministerstwie Finansów, by nie dobrał sobie, bo on to środowisko najlepiej zna. Myślę, że tutaj możemy mu zaufać, tym bardziej że opinie również rynku, opinie finansistów, bankowców na temat kandydata są, jak pan powiedział, dobre albo co najmniej dobre, albo nawet bardzo dobre.
Sygnały Dnia:Mirosław Gronicki powiedział, że jest zwolennikiem uzdrowienia finansów publicznych, ale (to dla Wyborczej) to niekoniecznie musi być plan Hausnera. Czy zatem jest jeszcze miejsce dla profesora Hausnera w rządzie Marka Belki?
Aleksander Kwaśniewski:W moim przekonaniu tak, ale nie chcę komentować wypowiedzi, które, ot, są tak rzucane, może czasami nawet w innym kontekście. Wiem, że prof. Hausner jest silnym punktem tej ekipy rządowej, wiem o tym i od premiera, i od wicepremiera, i od innych ministrów. Więc mam nadzieję, że ta zmiana tutaj niczego nie wywoła, bo to już naprawdę w moim przekonaniu limit wszystkich spraw kadrowych mamy już dawno wyczerpany, więc pora byłaby już zamknąć to i po prostu działać.
Sygnały Dnia:Panie prezydencie, jeszcze przebywa w naszym kraju prezydent Republiki Federalnej Niemiec Horst Köhler. Tradycji tym razem nie stało się zadość, nowo wybrany prezydent Niemiec nie pojechał z wizytą do Paryża, tylko do Warszawy. To ładny gest z jego strony. Natomiast jakby pan ocenił w tej chwili stan stosunków polsko-niemieckich?
Aleksander Kwaśniewski:Generalnie są dobre i myślę, że ostatnie lata to jest historia bardzo wielu osiągnięć i w polityce, i w dialogu politycznym, i w osiągnięciu celów, które sobie stawialiśmy, a przy których Niemcy nam pomogli, bo czy wejście do NATO, czy wejście do Unii Europejskiej wymagało wsparcia niemieckiego i ono było bardzo rzetelne, bardzo uczciwe. Mamy znaczący rozwój współpracy handlowej, mamy niemieckie inwestycje, mamy bardzo, że tak powiem, ożywioną współpracę przygraniczną, mamy również wiele inicjatyw z zakresu kultury, nauki, współpracy społecznej, regionalnej, młodzieżowej.
No i mamy trochę zadr, że tak powiem, które powodują, że te stosunki ciągle przez wielu są widziane jako niepełne czy związane z jakąś obawą. Mówię o propozycji stworzenie Centrum Wypędzenia w Berlinie przez panią Steinbach, mówię o Pruskiej Radzie Powiernictwa i roszczeniach majątkowych. Ale co jest ważne, że zarówno prezydent Köhler właśnie w czasie tej pierwszej, co jest bardzo znaczące, wizyty w Polsce, a także kanclerz Schroeder w różnych rozmowach zdecydowanie się od tych idei odcinają. I myślę, że możemy ufać, że zarówno socjaldemokraci, którzy rządzą, jak i chadecja, której reprezentantem jest prezydent, czyli dwie największe partie niemieckie, dominujące w życiu Niemiec od lat, one żadnej polityki, która byłaby nierozumna czy narażająca na szwank sprawy polsko-niemieckie nie będzie prowadzić. Takie deklaracje wczoraj usłyszeliśmy i to także jest ważny element tej wizyty.
Sygnały Dnia:Horst Köhler miał powiedzieć, że ani opozycja, ani rząd nie popierają roszczeń wobec Polski. Mamy w tej sprawie ponadpartyjne porozumienie, czyli to, o czym pan wspomniał, panie prezydencie. No ale z drugiej strony budżet państwa niemieckiego finansuje takie organizacje, jak Związek Wypędzonych. A więc?...
Aleksander Kwaśniewski:Wie pan, to już jest element polityki wewnątrzniemieckiej. Niewątpliwie Niemcy też mają swój problem z tymi ludźmi, którzy opuścili dawne terytoria Niemiec, którzy określają się jako wypędzeni, którzy niosą wielką traumę, co też możemy sobie wyobrazić, bo Polacy są wyjątkowo narodem doświadczonym, gdy chodzi o wypędzenia, o wędrówkę ludów, o poszukiwanie miejsca na Ziemi. Ale to nie zmienia faktu, że rozumiejąc sentymenty tych ludzi i uznając prawo do dyskusji na ten temat, bo nie powinno być żadnych tematów tabu w tych kwestiach sześćdziesiąt lat po zakończeniu wojny, no to jednak dla dobra przyszłości stosunków polsko-niemieckich trzeba jasno powiedzieć — istnieje status quo, granice są uznane, roszczeń być nie może, odpowiednie umowy międzynarodowe są wiążące w tej mierze i temat powinien być zamknięty, bo to jest potrzebne i Niemcom, i nam, i Europie w tej już nowej, jednoczącej się Europie dwudziestu pięciu, a za chwilę dwudziestu siedmiu, ośmiu czy więcej krajów.
Sygnały Dnia:Pan mówi, panie prezydencie, że roszczeń być nie może, ale te roszczenia są i one będą rozpatrywane przez sądy, kto wie, w Nowym Jorku i Strasburgu. I co wtedy?
Aleksander Kwaśniewski:Wie pan, ja myślę, że jeżeli będzie jasne stanowisko państw, to będzie to miało również znaczenie dla sądów, które sprawy rozpatrują. Proszę pamiętać, że sądy też będą dysponować dokumentami, aktami prawnymi i umowami międzynarodowymi, które są podpisane. A poza tym jeżeli nawet jeden czy drugi sąd tego rodzaju roszczenia by uznał, to nie oznacza, że muszą być one uznawane przez Polskę od razu i bezzwłocznie, jeżeli my mamy inne zdanie. Będziemy po prostu dalej dochodzić uznania faktu, że to, co stało się po drugiej wojnie światowej ma charakter nieodwracalny i nie podlega roszczeniom.
Przeczytaj całą rozmowę.