Alarmy bombowe w Mołdawii. Policja wszczęła śledztwo
Łącznie dziewięć alarmów bombowych wpłynęło w poniedziałek do służb w Kiszyniowie. Ładunki wybuchowe miały zostać podłożone w kluczowych miejscach, takich jak lotnisko czy siedziba Sądu Najwyższego Mołdawii. Policja wszczęła w tej sprawie śledztwo.
W sumie władze otrzymały rano dziewięć gróźb bombowych, które dotknęły międzynarodowe lotnisko w Kiszyniowie, siedzibę Sądu Najwyższego, cztery szpitale i trzy centra handlowe, poinformowała agencja AP.
We wszystkich przypadkach władze natychmiast uszczelniły i ewakuowały teren. Policja i eksperci od materiałów wybuchowych przeczesują obecnie poszczególne budynki.
Jak podaje mołdawska prasa, w ostatnich tygodniach znacznie wzrosła liczba gróźb bombowych w Kiszyniowie. Jak dotąd wszystkie okazały się fałszywe. Mołdawskie władze planują znacznie zaostrzyć kary za tego typu działania.
W samym tylko lipcu zgłoszono ponad 40 podobnych incydentów. Połowa ze zgłaszanych gróźb dotyczyła lotniska w Kiszyniowie, co poważnie zakłócało działanie portu. W związku z tym zaostrzono ochronę lotniska.
W Mołdawii niespokojnie
Premier Mołdawii, Natalia Gavrilița, powiedziała w wywiadzie dla Radia Mołdawia, że niektóre z gróźb zostały namierzone na adresy IP w Rosji i na Białorusi, ale mogły one zostać zmanipulowane. Dodała, że do tych krajów zostały skierowane prośby o przeprowadzenie śledztw w tych sprawach.
- Jest bardzo jasne, że te alerty mają na celu spowolnienie naszej czujności, zatrzymanie nas w pracy i przetestowanie naszej reakcji - dodała.
Od początku wybuchu wojny w Ukrainie w Mołdawii cały czas jest dość napięta sytuacja. Związane jest to ze wspieranym przez Rosję, separatystycznym regionem kraju - Naddniestrzem. W kwietniu doszło tam do serii eksplozji.
W Naddniestrzu stacjonuje ok. 1500 rosyjskich żołnierzy, co budziło obawy, że Mołdawia zostanie wciągnięta w wojnę w Ukrainie.
Zobacz też: Brytyjczycy szkolą ukraińskich żołnierzy. Tak wyglądają ćwiczenia