Akt oskarżenia dla kierowcy autobusu. Wjechał na czerwonym przed pendolino
Umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego i nieumyślne doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym - to zarzuty dla kierowcy autobusu za wrześniowy wypadek na przejeździe kolejowym w Nowym Dworze Mazowieckim. Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Jackowi Z. Grozi mu kara nawet pięciu lat więzienia.
Mężczyzna kierował autobusem pełnym ludzi, a mimo to zdecydował się na wjazd na przejazd kolejowy przy ulicy Mieszka I, kiedy zaczęło migać czerwone światło.
Autobus nie zdążył zjechać z przejazdu, bo opadły już szlabany. 48-letni kierowca nie wiedział, że są teraz konstruowane tak, że łatwo je wyłamać. Mężczyzna starał się zjechać z torowiska, a maszynistę nadjeżdżającego składu pendolino starał się zaalarmować machaniem i skakaniem. Z nagrań z kamer monitoringu widać, że pasażerowie sami zdecydowali się na wyjście z autobusu.
Nie wszystkim udało się uciec, zanim doszło do uderzenia rozpędzonego pociągu. Pendolino otarło się o autobus - oba pojazdy zostały uszkodzone. Nikomu nic się jednak nie stało.
Pracował tylko trzy tygodnie
Mimo to Prokuratura Rejonowa w Nowym Dworze Mazowieckim postawiła kierowcy zarzuty, a teraz do sądu w tym mieście trafił akt oskarżenia.
"Przestępstwo polegało na wjeździe autobusem, w którym znajdowało się 47 pasażerów, na przejazd kolejowy pomimo nadawanego sygnału świetlnego zabraniającego pojazdom wjazdu na przejazd i ostrzegającego o zbliżającym się pociągu, co doprowadziło do zderzenia z pociągiem pendolino relacji Gdynia Główna - Bielsko-Biała, w którym znajdowało się 196 pasażerów" - czytamy w komunikacie śledczych.
Podczas śledztwa Jacek Z. przyznał się do winy. Okazało się też, że jako kierowca pracował przed wypadkiem zaledwie trzy tygodnie.
Odebrano mu prawo jazdy, ale prokuratorzy nie zdecydowali się na jego tymczasowe aresztowanie, obejmując 48-latka tylko dozorem policyjnym.