Akcja w kopalni "Wujek": ratownicy znaleźli ciała górników
Ratownicy poszukujący dwóch górników zaginionych 18 kwietnia po wstrząsie w kopalni Wujek, w poniedziałek wieczorem znaleźli ich ciała - poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, Wojciech Jaros.
- Podchodząc od strony chodnika badawczego "5a" około godz. 20.20 ratownicy znaleźli ciała obu poszukiwanych - przekazał Jaros. - To smutna wiadomość, przekazujemy wyrazy współczucia rodzinom - dodał.
Jak podkreślił rzecznik KHW, oznacza to równocześnie "podsumowanie prawie dwóch miesięcy uporczywych starań ratowników, sztabu akcji, pracowników i kierownictwa kopalni Wujek; pokazanie po raz kolejny, że w podobnych tragicznych sytuacjach górnictwo robi wszystko, co możliwe, by dotrzeć do poszukiwanych".
Z informacji ze sztabu akcji wynika, że ciała znalezionych górników znaleziono w miejscu trudno dostępnym i nie ma pewności, kiedy uda się je stamtąd wydostać. Ratownicy przeciskają się przez zawalone, osypujące się wyrobisko przy temperaturze przekraczającej 30 stopni Celsjusza, wilgotności rzędu 70-80 proc. i ryzyku metanu.
Wcześniej w poniedziałek ratownicy znaleźli w pobliskim chodniku "5b" odwieszoną na ociosie (bocznej ścianie wyrobiska) drugą już kurtkę. Pierwszą, wraz z aparatem ucieczkowym jednego z poszukiwanych, znaleźli w sobotę - kiedy to udało im się dotrzeć do ściany wydobywczej, czyli wcześniej określonego rejonu poszukiwań.
Później ratownicy penetrowali m.in. odcinki chodnika badawczego "5b" i dowierzchni badawczej "1", docierając do zawalonych rejonów. Sprawdzali też chodnik podścianowy (badawczy "7") oraz połączenie przecinki łączącej chodniki "5b" i "5a".
Od soboty ratownicy penetrowali rejon wyrobiska ściany, zabudowując jednocześnie w chodniku "7", a następnie w ścianie, aż do chodnika "5b" doprowadzający powietrze tzw. lutniociąg - dla poprawienia warunków pracy. Temperatura, wilgotność, niska zawartość tlenu oraz metan nie pozwalały na pracę bez aparatów oddechowych.
W poniedziałek rano ratownicy sygnalizowali, że główne kierunki poszukiwań to chodnik badawczy "5b", chodnik "5a", a także łączące je przecinka i przełaz. Wieczorem sztab akcji przekazał, że następnie starannie przeszukiwane miały być chodnik badawczy "7" i przecinka "5" (w zakresie możliwym do spenetrowania), w tym ich połączenie.
Trwająca blisko dwa miesiące akcje była następstwem wstrząsu w tzw. ruchu Śląsk - części kopalni Wujek znajdującej się w Rudzie Śląskiej. Był on skutkiem odprężenia górotworu na głębokości ok. 1050 m. Z zagrożonego rejonu wycofano pracowników; dwóch górników przebywających w zagrożonym rejonie nie zgłosiło się.
Początkowo zmierzający po nich ratownicy przebijali się ręcznie przez rumowisko skalne i zniszczone części maszyn. Posuwali się bardzo wolno, zapadła więc decyzja o drążeniu kombajnem chodnikowym nowego chodnika ratowniczego w kierunku ściany wydobywczej "7", jak również o wykonaniu pionowego odwiertu z powierzchni, aby szybciej sprawdzić niedostępny rejon.
Odwiert był gotowy 5 maja, po 12 dniach prac. Drążony na granicy Katowic i Rudy Śląskiej otwór trafił w zaplanowane wcześniej miejsce ponad kilometr pod ziemią. Opuszczona kamera pokazała, że pod obudowami jest pusta przestrzeń, osuwisko, trochę zniszczeń, nie pokazała jednak ludzi. Przez odwiert opuszczono też sprzęt łącznościowy i płyny izotoniczne. Próby nawiązania komunikacji z górnikami nie przyniosły rezultatu.
Dodatkowo analizy powietrza pobieranego w obserwowanym poprzez odwiert rejonie wskazywały, że jego skład nie jest korzystny dla przebywania ludzi. Stwierdzono tam zmniejszoną zawartość tlenu oraz zwiększone, zmienne stężenie metanu, od początku pomiarów powyżej granicy wybuchowości.
W związku z brakiem jakiegokolwiek sygnału 13 maja ratownicy zakończyli prowadzenie nasłuchu i wycofali sprzęt z odwiertu na powierzchnię. Otwór został przejęty przez kopalnię. Cały czas kontynuowano drążenie kombajnem chodnika ratunkowego, który ostatecznie umożliwił dotarcie do częściowo drożnych wyrobisk w rejonie ściany wydobywczej.