Akcja nad Bałtykiem. Rosja: Poderwaliśmy myśliwce Su-37
Ministerstwo Obrony w Moskwie poinformowało, że Rosja wysłała myśliwce, aby przechwycić dwa amerykańskie bombowce. Samoloty miały zbliżyć się do rosyjskiej granicy nad Morzem Bałtyckim.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Moskwa podaje, że do północnej granicy Federacji Rosyjskiej zbliżyły się dwa amerykańskie bombowce strategiczne B-1B nad Bałtykiem. W przestrzeni powietrznej zarejestrowano także drona, który miał należeć do Stanów Zjednoczonych. Rosjanie twierdzą, że bezzałogową maszynę zauważono nad Morzem Czarnym. Zidentyfikowano ją jako drona Global Hawk - podaje Reuters, powołując się na informacje przekazane przez rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Rosja podaje, że w obu przypadkach - zarówno bombowców, jak i drona - myśliwce Su-37 zbliżyły się do amerykańskich maszyn. W rezultacie bombowce strategiczne B-1B i dron Global Hawk oddaliły się od granicy z Rosją.
Podobne zdarzenia były regularnie zgłaszane przez Rosję w ostatnich tygodniach. Na początku października doszło do incydentu nad Morzem Norweskim. Rosyjskie urządzenia do monitorowania przestrzeni powietrznej miały wykryć obiekt zbliżający się do granicy Federacji Rosyjskiej. Moskwa podjęła decyzję o poderwaniu myśliwców MiG-31 sił obrony przeciwlotniczej Floty Północnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tunele śmierci" w Strefie Gazy. Hamas pokazał podziemną kryjówkę
Po dotarciu nad Morze Norweskie załoga rosyjskiego myśliwca zdołała zidentyfikować obiekt powietrzny. Resort Obrony Rosji w wydanym komunikacie poinformował, że był to samolot patrolowy P-8A Poseidon, należący do Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.
Źródło: Reuters
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski