To pożar lokalny, ale nie udało się go ugasić poprzez usuwanie drewna i gaśnicami proszkowymi. Dlatego zdecydowano o budwie dwóch tam, które spełnią rolę szczelnego korka, odcinając dopływ powietrza do tego chodnika. Dogasanie ognia może potrwać nawet kilka tygodni, w tym czasie oczywiście nie będzie tam prowadzone wydobycie - powiedział główny inżynier przygotowania produkcji Jerzy Majer.
Dodał, że po zapaleniu się metanu jest bardzo prawdopodobne, że otwarty ogień zajmie łatwopalne materiały.
Budowa tam jest długotrwałym procesem i prawdopodobnie dopływ powietrza do chodnika uda się odciąć dopiero w poniedziałek. W akcji gaszenia i budowie tamy pracuje cały czas około 30 ratowników górniczych z kopalń "Anna", "Chwałowice", "Marcel" i "Rydułtowy". To maksymalna możliwa obsada.
W poniedziałek w kopalni "Rydułtowy" ma się odbyć posiedzenie specjalnej komisji, powołanej do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności zdarzenia przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. W wyniku zapalenia się metanu 10 górników zostało poważnie rannych. Prawdopodobną przyczyną wypływu gazu były dwa wstrząsy górotworu, które zarejestrowały w tym czasie kopalniane urządzenia. (mk)