Airbus A380 leciał z dziurą w kadłubie. Pasażerowie o niczym nie wiedzieli
Airbus A380 linii lotniczych Emirates leciał z Dubaju do Australii z dziurą w kadłubie. Choć samolot był w powietrzu przez ponad 13 godzin, pasażerowie nie zorientowali się, że maszyna ma poważną usterkę. Sprawę wyjaśniają eksperci.
O szczegółach lotu, który mógł zakończyć się tragicznie, poinformował portal Simple Flying. Do powstania dziury w kadłubie doszło prawdopodobnie chwilę po tym, jak maszyna wystartowała z lotniska w Dubaju.
- Około 30-45 min od startu usłyszeliśmy głośny huk. Powiedziałem żonie, że cokolwiek to będzie, na pewno zestresuje pilotów. Z całą pewnością nie brzmiało to jak normalne turbulencje. Reszta lotu przebiegła spokojnie, nie słyszałem żadnych niepokojących dźwięków - powiedział Chris, jeden z pasażerów obecnych na pokładzie w rozmowie z The Aviation Herald.
Lecieli z dziurą w kadłubie. "Byliśmy w szoku"
Mężczyzna dodał, że przed wylądowaniem załoga poinformowała pasażerów o problemach z podwoziem.
- Lądowanie było naprawdę gładkie. Potem przy wyłączonym silniku musieliśmy być holowani. Byliśmy w szoku, gdy zobaczyliśmy dużą dziurę w kadłubie - stwierdził Chris, cytowany przez Simple Flying.
Sprawę skomentowały już linie lotnicze Emirates. "W trakcie lotu EK430 z Dubaju do Brisbane nastąpiła usterka. Samolot wylądował bezpiecznie, a wszyscy pasażerowie zeszli na ląd zgodnie z planem. Maszyna pozostanie w tym mieście do czasu dokonania ekspertyzy i naprawy. Bezpieczeństwo naszych pasażerów i załogi zawsze było naszym priorytetem" - przekazał przewoźnik w oświadczeniu.
Źródło: Simple Flying
Przeczytaj również:
Zobacz też: 10 mln młodych Polaków do przeszkolenia? "Wojsko samo nas nie obroni"