Agent Tomek powraca. Uczył się piosenek, żeby zaimponować szefom
Tomasz Kaczmarek, były agent CBA znany w całej Polsce jako "agent Tomek" opowiedział przed kamerami o kulisach pracy w służbie. Kaczmarek oskarża swoich ówczesnych szefów o poważne nadużycia. Mówi też o pieniądzach i blichtrze jaki dawała mu tamta funkcja.
W sobotni wieczór telewizja TVN24 wyemitowała kolejny odcinek programu "Superwizjer", w którym głównym bohaterem został właśnie "agent Tomek". Tomasz Kaczmarek pojawiał się już wcześniej przed kamerami tej stacji. Wówczas opowiadał o willi jaką Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy mieli rzekomo nabyć w Kazimierzu Dolnym.
Agent Tomek. Powraca wątek domu Kwaśniewskich
Przypomnijmy. Sprawa willi Kwaśniewskich ciągnie się od 15 lat. Plotka mówiła, że była para prezydencka miała kupić dom "na słupa" po to, żeby nie musieć się tłumaczyć skąd wzięła pieniądze na tak dużą inwestycję. CBA było zainteresowane tym wątkiem od swojego powstania w 2006 roku. Środki przeznaczone na operację były wręcz niespotykane, jak na możliwości polskich służb.
Przeprowadzający całą akcję Kaczmarek dowodów na to, że dom należy do Kwaśniewskich, nie znalazł. Namówił za to CBA na zakup kontrolowany. Zysk z nieruchomości miał trafić do Kwaśniewskich, a oni sami – do aresztu. Tak się jednak nie stało. CBA kupiło nieruchomość wartą trzy miliony złotych i nie postawiło żadnego zarzutu w tej sprawie. Co więcej, zdaniem prokuratury szef CBA Mariusz Kamiński poświadczył nieprawdę we wnioskach z prośbą o podsłuchiwanie Jolanty Kwaśniewskiej.
Wątek tego zakupu wrócił w sobotniej rozmowie z agentem Tomkiem. Zdaniem Kaczmarska służba kazała mu wziąć na cel Beatę Sawicką, aby zbliżyć się do kręgu pomorskich polityków PO, a konkretnie burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego, który miał być w przyjacielskich relacjach z rodziną Kwaśniewskich, od kiedy ta przybywała na półwysep aby korzystać z położonego tam prezydenckiego ośrodka wypoczynkowego.
Agent Tomek: "Miałem na sobie ubrania warte 50 tysięcy złotych"
Zbliżenie się do tak wpływowych ludzi wymagało pewnych inwestycji. Tomasz Kaczmarek zapewnia, że CBA nie szczędziło pieniędzy na jego samochód, ubrania czy biżuterię. Wszystko miało być najwyższej jakości, a sam "agent" wspomina, że w tamtych czasach potrafił nosić ubrania warte, aż 50 tys. złotych.
Dla Mariusza Kamińskiego CBA było oczkiem w głowie, dlatego zbliżał się do swoich agentów, którym dogadzał, nie tylko oferując duże środki operacyjne. Obecny szef MSWiA wraz z posłem PiS Maciejem Wąsikiem mieli brać udział w suto zakrapianych imprezach, odbywających się w niejawnej siedzibie służby. Z kolei "Tomek", żeby zaimponować swoim mocodawcom, uczył się patriotycznych piosenek.
Ostentacyjne bogactwo miało uwiarygodnić agenta w oczach biznesmenów. W materiale pojawia się Bogusław Seredyński, prezes Wydawnictwa Naukowo-Technicznego. To bohater sprawy z 2009 roku. CBA chciało udowodnić, że Seredyński próbuje państwową spółkę niejawnie sprywatyzować. W tym celu podstawiło potencjalnego kupca, jakim był "agent Tomek".
Seredyński mówi, że agent próbował mu "wcisnąć" pieniądze siedmiokrotnie, a gdy to się nie udało, zostawił je w domu Seredyńskiego po imprezie. Już na etapie śledztwa Prokuratura Okręgowa w Warszawie oczyściła Seredyńskiego z wszelkich zarzutów. Przyznano mu zadośćuczynienie w wysokości 400 tys. złotych.
W materiale Tomasz Kaczmarek przeprasza Bogusława Seredyńskiego. Obiecuje także, że nie spocznie póki wierchuszka ówczesnego CBA nie skończy na ławie oskarżonych. Sam Kaczmarek utrzymuje, że ze względu na jego szczerość politycy PiS chcą go zniszczyć.
Chodzi o sprawę stowarzyszenia, jakie Tomasz Kaczmarek prowadzi wraz z żoną. Pomaga ono osobom chorym na Alzheimera. Prokuratura twierdzi, że to przykrywka, a były agent w rzeczywistości zajmuje się praniem brudnych pieniędzy. Przed kamerą Tomasz Kaczmarek wyznawał, że był szantażowany, a to, co go spotyka to kara za wylewność przed kamerami.
Wiosną Tomasz Kaczmarek trafił w związku z tą sprawą do aresztu. Został wypuszczony za poświadczeniem majątkowym.