Agencje: Obama "zmienił kurs", odwołując się do Kongresu ws. Syrii
Zaskoczenie decyzją prezydenta USA Baracka Obamy, by zwrócić się do Kongresu o autoryzację uderzenia militarnego na cele w Syrii dominuje w komentarzach światowych agencji. "Nagłą zmianą kursu" nazywa ten krok agencja AFP.
Agencje zauważają, że decyzja Obamy oznacza odsunięcie w czasie spodziewanego uderzenia USA na cele w Syrii.
AFP określa decyzję Obamy jako nieoczekiwaną, a nawet sensacyjną. Można ją odebrać jako chęć zyskania na czasie i pozyskania poparcia, zanim USA zaangażują się w konflikt. Obama jednak ryzykuje tym, że będzie odebrany jako niezdecydowany i wahający się w podejmowaniu kroków dotyczących konfliktów międzynarodowych - dodaje agencja. AFP uważa także, że wynik głosowania w Kongresie nie jest dla Obamy pewny.
- Obama zadziwił Waszyngton (...) wielu sądziło, że rakiety będą już powietrzu, tymczasem atak został odłożony o co najmniej 10 dni - zauważa komentator portalu BBC News.
Obama "znalazł się w potrzasku"
Dodaje on, że Kongres prawdopodobnie poprze Obamę - a przynajmniej prezydent USA tak sądzi, choć również i brytyjski premier David Cameron był pewien poparcia w Izbie Gmin dla swego wniosku o interwencję wojskową w Syrii. Izba jednak go odrzuciła. Upokorzenie, jakiego doznał Cameron w Izbie Gmin, miało wpływ na decyzję Obamy, by odwołać się do własnego parlamentu - ocenia komentator BBC.
Jego zdaniem, Obama, który został wybrany na prezydenta, "by zakończyć wojny Ameryki" teraz "znalazł się w potrzasku" z powodu "granic, które sam wytyczył". Obama oświadczył rok temu, że użycie lub rozmieszczenie broni chemicznej przez reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada byłby "przekroczeniem czerwonej linii".
Sygnał dla Iranu i Korei Płn.?
Inną ważną okolicznością przy podejmowaniu decyzji ws. Syrii może być "potrzeba wysłania sygnału Iranowi i Korei Północnej" - dodaje BBC.
Przypominając, że według sondaży 80 proc. Amerykanów jest zdania, iż wszelkie działania wojskowe powinny być poprzedzone głosowaniem w Kongresie, BBC zauważa: "Rozsądne jest zapewnienie sobie, że odpowiedzialność za niepopularne działanie dzieli się wraz z innymi politykami".
"Po dwóch latach ostrych słów i wojskowej wstrzemięźliwości (ws. Syrii), ostrożny prezydent, jak uważają niektórzy obecni i byli doradcy, nie ma innego wyboru, jak użyć siły wobec Asada po ataku chemicznym z 21 września pod Damaszkiem" - pisze agencja Reutera.
"Wojna domowa w Syrii, której Obama, jak się wydaje, był najbardziej zdecydowany uniknąć, stała się dla niego najtrudniejszym wyzwaniem w polityce zagranicznej" - podkreśla Reuters.