Agata Szczęśniak: "PiS i Kościół zdejmują z siebie odpowiedzialność za wydarzenia w Białymstoku" (Opinia)
Wydarzeniom w Białymstoku winne są małe zradykalizowane grupki — te grupki to siejący nienawiść politycy, biskupi i szeregowi księża, a także przywódcy narodowców. "Bardzo małe grupy, liczące dosłownie kilkaset osób potrafią zdezorganizować duże grupy społeczne” — komentował Marsz Równości prof. Jacek Zaleśny.
Prof. Zaleśny w Polskim Radiu 24 okrasił wypowiedź cytatem z Lenina "Zorganizowane mniejszości rządzą większościami”. To prawda, zorganizowana mniejszość rządząca oraz kościelna hierarchia zarządziła emocjami tłumu.
Cytowany przez prof. Zaleśnego Lenin miał pomóc wytłumaczyć opinii publicznej: rządzący nie mają nic wspólnego z tymi, którzy w Białymstoku bili, kopali i pluli. To dzisiejszy przekaz tych nielicznych polityków partii rządzącej, którzy zabierają w ogóle głos: w Białymstoku czynni byli bandyci. My za nich nie odpowiadamy.
To nieprawda. PiS i Kościół zdejmują z siebie odpowiedzialność za wydarzenia w Białymstoku.
To nie Jarosław Kaczyński rzucał kamieniami, pampersami z zawartością, jajkami, petardami i szklanymi butelkami. To nie Patryk Jaki krzyczał do dziewczyn z brokatem na policzkach: "k...y, do domu!” To nie biskup Frankowski celował kostką brukową w rodziny z dziećmi. To nie biskup Dec cytował nieznane wersety z Biblii: "won”, "wypie...lać”, "j...ć pedałów”.
Zobacz także: Donald Trump przyjdzie do Warszawy. Wicepremier zabiera głos ws. zaproszenia Putina
Ale wszyscy oni przez miesiące i lata dokładali swoje cegiełki do dzieła nienawiści. Do nich teraz należy odpowiedzialność za to, żeby po tej nienawiści posprzątać. Tymczasem milczy premier, milczy Beata Szydło, najgłośniej milczy Jarosław Kaczyński.
Białystok zaczął się kilka lat temu
Popularne stało się dziś powtarzanie, że kampanię nienawiści wobec osób LGBT+ zainicjował Jarosław Kaczyński w marcu 2019. To wtedy prezes PiS zrobił z dzieci broń, krzyczał do osób LGBT+: "Wara od naszych dzieci!” Słowa Kaczyńskiego były jak myśliwski "apel na łowy” — wezwanie do nagonki na osoby LGBT+. Jednak fala, na której popłynął Kaczyński - sygnalista nienawiści, unosiła się wcześniej.
W listopadzie 2018 prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że podpisałby ustawę, która "zakazywałaby propagandy homoseksualizmu i gender" w szkołach. Taka ustawa funkcjonuje w Rosji Putina. Gdy chodzi o gaz, Rosja jest wrogiem PiS, gdy chodzi o napęd ideologiczny — państwo Putina okazuje się inspiracją.
Patryk Jaki w 2014 roku mówił: "Stolica Polski nie jest gejowska i nigdy nie będzie. Dlatego ta tęcza płonęła wielokrotnie i będzie płonęła jeszcze kilka razy”. W 2018 został kandydatem PiS na prezydenta Warszawy i od swoich słów sprzed kilku lat się nie odciął.
PiS zakumplował się z organizacjami, które od lat "zakaz pedałowania” mają na sztandarach. 11 listopada rząd i prezydent z tymi ludźmi przeszli ulicami Warszawy w Marszu Niepodległości. Nic dziwnego, że dziś się od nich nie odcinają. Są im przecież winni wdzięczność za uratowanie narodowej imprezy stulecia.
Różańce jak łańcuchy
Polski Kościół katolicki od wielu miesięcy, głosząc miłość, praktykuje nienawiść. Biskup Dec ledwie tydzień temu grzmiał: "Dziś na Jasnej Górze mówimy 'nie' dla marszów równości”. To częstochowskie "nie” wybrzmiało w sobotę stukotem kostki brukowej i okrzykiem "wypie...lać”. Biskup Frankowski ostrzegał przed "potopem genderyzmu”. Polacy przed potopem bronili się klasztorną artylerią, a według sienkiewiczowskiej legendy — wysadzeniem "kolubryny”.
Nakarmieni narodową ideologią Kmicice z Białegostoku ochoczo odpowiedzieli na wezwania biskupów. Nic dziwnego, że kibole w Białymstoku trzymali w zaciśniętych pięściach różańce jak łańcuchy, którymi można uderzyć lub udusić. "Obok mnie modlący się wypatrują 'pedałów' (to słowo używane jest w tym gronie powszechnie, prawie jak neutralne określenie)” — pisze Anna Mierzyńska, analityczka związana z OKO.press i mieszkanka Białegostoku.
"Kobieta z trzy-, czteroletnim może dzieckiem, któremu układała obie maleńkie rączki w faki, mówiąc 'Ucz się!', po czym skandowała: 'Wy-pie....lać! Wy-pie....lać!'” — wspominał Jacek Dehnel w swojej poruszającej relacji. Polski Kościół jest dziś jak ta matka: uczy swoich wiernych składać ręce w pięści i faki.
Episkopat, choć potępił przemoc, nie zapomniał przypomnieć, że miłość kobiety do kobiety i mężczyzny do mężczyzny to grzech śmiertelny. W żaden sposób nie odniósł się do wystąpień członków Kościoła, do oświadczenia parafii Królowej Jadwigi, w którym księża podziękowali za sobotnią działalność swoich wiernych.
Białystok jak Czarny Protest?
Polskie społeczeństwo nie jest z kibolami ani z biskupami. To, co rozpętali w Białymstoku politycy pod rękę z hierarchami Kościoła, jest zupełnie sprzeczne z przekonaniami znacznej części Polek i Polaków. Około połowy badanych w sondażach opowiada się za związkami partnerskimi. To poparcie stopniowo rośnie. W sondażu IPSOS dla OKO.press w lutym 2019 roku po raz pierwszy akceptacja dla związków partnerskich przekroczyła 50 proc. — wyniosła 56 proc.
Jaka była odpowiedź radykalnych polityków? Postanowili zawrócić kijem Wisłę. Pójść wbrew większości społeczeństwa, które chce spokojnego życia w szczęśliwych rodzinach. I coraz częściej mówi: nie będziemy pytać, co to za rodzina. Jeśli moja córka, kocha inną kobietę i jest szczęśliwa, to w porządku.
Mniejszość, która używa przemocy, może być bardzo groźna dla reszty społeczeństwa. Nawet jeśli ta reszta chce kochać w spokoju.
Ale jest też możliwe inne zakończenie ponurej historii białostockiego marszu: wobec kibolskiej przemocy i kościelnej obojętności część społeczeństwa może zareagować solidarnością wobec osób LGBT+. Tak samo jak próby zaostrzenia prawa aborcyjnego i późniejsze strajki kobiet i czarne protesty doprowadziły do zliberalizowania poglądów w sprawach praw kobiet.
Agata Szczęśniak dla WP Opinie