Afgańskie narkotyki kością niezgody pomiędzy Rosją i NATO
Nawołując do walki z afgańskimi narkotykami, Rosja szuka pretekstu do zwiększenia wpływów i obecności wojskowej w Azji Środkowej, a może nawet do ingerencji w wewnętrzne sprawy Afganistanu. I już teraz jest gotowa przerzucić do Tadżykistanu trzy tysiące żołnierzy - pisze Jarosław Marczuk dla Wirtualnej Polski.
17.11.2012 | aktual.: 17.11.2012 13:47
Koniec 2010 r. , okolice miasta Dżalalabad. Widok amerykańskich wojsk we wschodnim Afganistanie nie zaskakuje. Co innego rosyjskich służb - nikt ich tutaj nie widział od końca lat 80. ubiegłego wieku i przegranej przez ZSRR wojny. Dzieje się rzecz niespotykana. Wspólnie - Amerykanie i Rosjanie - przeprowadzają nalot antynarkotykowy. Niszczą cztery laboratoria, w których produkowano heroinę. W sumie konfiskują około tony narkotyków o przybliżonej wartości 250 mln dolarów.
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj wpada w furię. Oskarża Moskwę o naruszenie suwerenności terytorialnej państwa, na którego czele stoi. Nikt z nim nie uzgodnił udziału Rosjan w polowaniu na producentów narkotyków. W przyszłości wszelkie formalności zostaną dopełnione i rosyjskie służby, już legalnie, będą wspólnie z NATO organizować wypady na afgańskich narkobaronów. Dla Rosji jednak taka współpraca to za mało.
Przemyt narkotyków z Afganistanu to jeden z drażliwszych tematów w relacjach pomiędzy Rosją i NATO. Według Federalnej Służby Kontroli Narkotyków (FSKN) rocznie 30-40 tys. Rosjan umiera z powodu przedawkowania narkotyków, kolejne 70 tys. pada ofiarą chorób związanych z ich zażywaniem. Szacuje się, że w państwie rosyjskimi 90 proc. zażywanych substancji narkotycznych to afgańska heroina. Część rosyjskich elit winą obarcza za tę sytuację NATO. Nie bez powodu.
Narkotykowe eldorado
Produkcja opium w Afganistanie od obalenia władzy talibów znacząco wzrosła. W 2001 r. wynosiła około 185 ton rocznie, w rekordowym 2007 r. było to już ponad osiem tys. ton. W zeszłym roku, głównie z powodu zarazy, która dotkliwie nawiedziła w 2010 r. afgańskie pola makowe, wytworzono o około jednej czwartej mniej tego narkotyku. Obecnie ocenia się, że blisko 90 proc. światowej produkcji opium pochodzi z Afganistanu. Rosjanie pragną ograniczyć skalę tego zjawiska i twierdzą, iż wiedzą jak to zrobić.
W związku z tym Rosja stworzyła i przedstawiała na arenie międzynarodowej plan o nazwie "Tęcza-2". Co się w nim zawiera? Po pierwsze postulat uznania przez Radę Bezpieczeństwa ONZ problemu produkcji i handlu afgańskimi narkotykami za zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa i pokoju. Rosjanie chcieliby również, żeby międzynarodowe wysiłki w Afganistanie skupiły się na odbudowie gospodarki tego kraju poprzez stworzenie przynajmniej dwóch milionów nowych miejsc pracy i rozwój infrastruktury energetycznej.
Kolejne propozycje dotyczą wpisania do mandatu ISAF obowiązku niszczenia pól makowych, w tym także przy pomocy środków chemicznych, ścigania oraz obłożenia sankcjami właścicieli ziemskich zezwalających na produkcję opium na swoich majątkach, a także zwiększenia międzynarodowej współpracy wywiadowczej i wysiłków w zakresie wyszkolenia afgańskiej policji antynarkotykowej. Część z zaproponowanych przez Rosjan postulatów jest nie do przyjęcia dla USA, a także dla innych państw NATO zaangażowanych w operację w Afganistanie. Istnieje obawa, że uznanie afgańskich narkotyków za zagrożenie dla bezpieczeństwa światowego stworzy przyczynek do hipotetycznej rosyjskiej ingerencji w sprawy wewnętrzne Afganistanu. Także zaostrzenie walki z osobami uprawiającym mak (to często zwyczajni chłopi) prawdopodobnie doprowadziłoby do pogłębienia się i tak już szalejącego bezrobocia w kraju, zwiększenie poparcia dla talibów oraz jeszcze większego podkopania autorytetu afgańskich władz centralnych. Zważywszy na zbliżające się rychłe
wycofanie wojsk NATO z Afganistanu w 2014 r., taka sytuacja poważnie zachwiałaby stabilnością tego kraju. Trzeba również przyznać, że Rosja w temacie afgańskich narkotyków nie mówi wszystkiego.
Błędy własne
Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (ang. skrót UNODC) szacuje, że przez Azję Centralną, a głównie Tadżykistan, przepływa 25 proc. wszystkich narkotyków produkowanych w Afganistanie (dane z 2010 r.). Skala przemytu jest zatem mniejsza niż przez Iran (35 proc.) i Pakistan (40 proc.).
Inną sprawą jest to, ile z tych narkotyków dociera do miejsca przeznaczenia. Dzięki wszechobecnej korupcji w państwach Azji Centralnej, zwłaszcza Tadżykistanie i Kirgizji, do Rosji trafia, aż 85-90 proc. przemytu. Jest to jawna kompromitacja służb antynarkotykowych działających w regionie, w tym rosyjskich.
Rosyjskiej krytyce polityki antynarkotykowej NATO w Afganistanie przyświeca również chęć forsowania własnych celów politycznych i ekonomicznych. Jednym z nich jest skłonienie Sojuszu do nawiązania formalnych, równorzędnych stosunków z Organizacją Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (w jej skład wchodzi m.in. Tadżykistan i Kirgizja), której liderem jest Rosja. Takie posunięcie oznaczałoby uznanie Azji Centralnej jako wyłącznej strefy wpływów Moskwy.
Do ich umocnienia miałoby też posłużyć zwiększenie rosyjskiej obecności wojskowej w regionie. Za pretekst do realizacji tego celu mogłaby posłużyć koncepcja utworzenia tzw. pasów bezpieczeństwa antynarkotykowego wokół Afganistanu (częściowo finansowanych ze środków międzynarodowych). Pierwszy miałby się znajdować na pograniczu afgańsko-tadżyckim, drugi rosyjsko-kazachstańskim. Realizacja tego projektu mogłaby się wiązać z możliwością ewentualnego przerzucenia nawet trzech tys. żołnierzy rosyjskich do Tadżykistanu (rosyjscy pogranicznicy do 2005 r. stacjonowali na granicy afgańsko-tadżyckiej).
Problem napływu afgańskich narkotyków do Rosji jest realny. NATO ponosi za niego część odpowiedzialności, jednak strona rosyjska nie pozostaje tutaj bez winy. Instrumentalizacja zjawiska, a także tolerowanie szeroko zakrojonej korupcji wśród własnych i sojuszniczych służb odpowiedzialnych za zwalczanie przemytu narkotyków zasadniczo przekreślają szanse na jego ograniczenie.
Oficjalnie jednak rosyjscy politycy niechętnie przyjmują te argumenty. Wiktor Iwanow, szef FSKN i jeden z głównych krytyków natowskiej polityki antynarkotykowej w Afganistanie powiedział na konferencji w Moskwie w zeszłym miesiącu, że wycofanie się NATO z Afganistanu zmniejszy liczbę narkotyków przemycanych do Rosji. Wkrótce przekonamy się, czy miał rację.
Jarosław Marczuk dla Wirtualnej Polski
Lead pochodzi od redakcji.