"Afera zegarkowa" w MON. Jest akt oskarżenia
Prokuratura Okręgowa w Warszawie chce, by byłe urzędniczki MON Agnieszka G. oraz Jolanta L., pracujące w resorcie za czasów Mariusza Błaszczaka, odpowiedziały za przekroczenie uprawnień w związku z kupnem przez jedną z nich zegarka z publicznych pieniędzy - dowiedział się dziennikarz RMF FM.
Jak podaje RMF FM, według prokuratury dyrektor Agnieszka L., która pracowała w Ministerstwie Obrony Narodowej w czasach, gdy kierował nim Mariusz Błaszczak, otrzymała z resortu luksusowy zegarek wart ponad 5 tysięcy złotych. Został on zakupiony pod pozorem promocyjnego prezentu dla członków wizytującej MON delegacji z Korei Południowej.
Obie dyrektorki - Agnieszka G. oraz Jolanta L. - nie przyznały się do zarzutów. Grozi im 10 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z Lewicy wystartuje kobieta? "Amerykanie mogli, to my też możemy"
"Taki sobie wybrałam"
Sprawę wszczęto na podstawie materiałów Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
W kwietniu wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk pokazał maila od byłej szefowej Centrum Operacyjnego MON Agnieszki G. do dyrektor generalnej resortu z 8 listopada z zeszłego roku. "Taki sobie wybrałam" - napisała, zamieszczając link do sklepu internetowego. Chodziło o zegarek marki marki Longines La Grande Classique warty 6 tys. zł.
- Po przegranych wyborach minister Błaszczak rozdysponował 6 mln zł na nagrody dla swoich współpracowników. Jednak wśród osób, które życzyło sobie nagród, znalazły się również takie, które nie były już pracownikami MON i siłą rzeczy nie mogły dostać takiej nagrody. Wtedy pojawił się pomysł stworzenia pewnego procederu zakupu drogich przedmiotów i przekazania ich tym osobom - mówił wówczas Tomczyk.
"Wyjaśnić do cna"
Do incydentu miało dojść w listopadzie 2023 roku, gdy ministrem obrony narodowej był Mariusz Błaszczak. Polityk PiS został o to zapytany pod koniec kwietnia podczas konferencji prasowej.
- Zakładam, że zarówno pan jak i pana stacja w to nie uwierzy, ale ja nie nadzorowałem tej komórki, która zajmowała się gadżetami, upominkami. W życiu publicznym kieruję się zasadą uczciwości, zasadą służby - przekonywał Błaszczak odpowiadając na reportera TVN24.
- Tę sprawę trzeba wyjaśnić do cna. Wymiar sprawiedliwości, mam nadzieję, będzie wyjaśniał tę sprawę. Nie chcę ferować wyroków - dodał. Stwierdził, że jak wykryte zostaną nieprawidłowości, to należy wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych.
Źródło: RMF FM/WP