PolitykaAfera z "donosami na posłankę". Szef podlaskiej policji chce bronić swojego dobrego imienia przed sądem

Afera z "donosami na posłankę". Szef podlaskiej policji chce bronić swojego dobrego imienia przed sądem

- To ja jestem ofiarą - podkreśla Daniel Kołnierowicz. Szef podlaskiej policji na antenie radia zaproponował, by zorganizować "konkurs na anonim" o posłance Bożenie Kamińskiej, do której zgłaszają się funkcjonariusze i alarmują o patologiach w policji.

Afera z "donosami na posłankę". Szef podlaskiej policji chce bronić swojego dobrego imienia przed sądem
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Marcin Onufryjuk
Anna Kozińska

Daniel Kołnierowicz został ukarany naganą za to, że na antenie radia mówił o "konkursie na anonim" o Bożenie Kamińskiej. W ten sposób zareagował na sprawę donosów na patologie w policji, które funkcjonariusze wysyłają do posłanki Platformy Obywatelskiej. Sprawa ma ciąg dalszy.

Kołnierowicz został ukarany naganą, sprawa została też zgłoszona do prokuratury. Choć ta odmówiła wszczęcia śledztwa, posłanka PO złożyła zażalenie. Sprawa jest w toku. Kamińska skierowała też wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w 10 komendach policji w Podlaskiem.

Okazuje się, że szef podlaskiej policji nie patrzy na to wszystko bezczynnie. Postanowił bronić swojego dobrego imienia przed sądem.

"Jestem ofiarą, nie agresorem"

- Gdyby moje słowa wypowiedziane w Radiu 5 brzmiały w sposób szyderczy, zbyt luźny, to zgodziłbym się z zarzutami kierowanymi pod moim adresem. Z mojej strony co najwyżej mogła być lekka złośliwość, może ta wypowiedź zabrzmiała zbyt sarkastycznie. Może powinienem użyć innych słów, a nie takiego porównania. Jednak absolutnie to nie było nawoływanie do pisania anonimów na panią poseł. Takie twierdzenie to absurd - podkreślił Kołnierowicz.

I dodał, że "jedyne co zrobiła pani poseł po otrzymaniu tych anonimów, to bach do mediów, nie zastanawiając się, czy treści tych anonimów są prawdziwe". - Zaczął się w związku z tym ogromny hejt skierowany pod moim adresem, a nawet mojej żony, która też pracuje w policji, a pracuje w niej od ponad 20 lat, od czasów, kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Nie mogłem nie zareagować. Stąd wniosek do sądu. Miałem i mam prawo do obrony. To ja jestem tu ofiarą, nie agresorem - zaznaczył.

Jeśli nagana przestanie obowiązywać zanim sąd zajmie się sprawą, Kołnierowicz wycofa sprawę z sądu.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (244)