PolitykaAfera wokół Adama Andruszkiewicza. Jest przełom

Afera wokół Adama Andruszkiewicza. Jest przełom

Wraca sprawa fałszowania podpisów poparcia dla Ruchu Narodowego w wyborach samorządowych w 2014 roku. Prokuratura w Lublinie pobrała od wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza próbki pisma do badań porównawczych.

Afera wokół Adama Andruszkiewicza. Jest przełom
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Marcin Onufryjuk
Natalia Durman

01.11.2019 | aktual.: 01.11.2019 14:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O pobraniu próbek poinformowała tvn24.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Jak dodała, wiceminister nie został przesłuchany w charakterze świadka.

Kępka potwierdziła, że biegły zakwalifikował grupę 501 osób, których autentyczność podpisów kwestionuje i porównuje je z pismem "osób trzecich". Wcześniej o sprawie informowało RMF FM.

Przypomnijmy, o śledztwie w sprawie fałszowana podpisów pod poparciem kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej przed wyborami samorządowymi w 2014 roku zrobiło się głośno kilka miesięcy temu przez reportaż "Superwizjera" TVN24. Prezesem tej organizacji był wówczas właśnie Andruszkiewicz.

Jednym z głównych dowodów w sprawie były wielokrotne zeznania i wyjaśnienia Pawła P., byłego członka Młodzieży Wszechpolskiej. Biegły grafolog w swoich opiniach ustalił, że na różnych listach wyborczych w podpisach poparcia przewijają się te same charaktery pisma należące do tych samych osób, co zdaniem śledczych potwierdzało zeznania i wyjaśnienia Pawła P.

W wydanym oświadczeniu wiceminister nazywał materiał TVN "oszczerczym". "Nigdy nie fałszowałem ani nie kazałem fałszować podpisów, a rzekome oskarżenie mnie jest nieprawdziwe" - zapewniał. Dwa tygodnie później pozwał stację. Domagał się przeprosin i usunięcia reportażu z mediów.

Prokuratura Krajowa stwierdziła, że śledztwo ws. fałszowania podpisów miało być prowadzone "nieudolnie, opieszale, bez koncepcji oraz z oczywistym naruszeniem zasad koncentracji materiału dowodowego i ekonomiki procesowej".

Jednym z zarzutów PK wobec prowadzących śledztwo było właśnie to, że nie zlecili oni grafologowi porównania próbek pisma posła Andruszkiewicza, którymi dysponuje prokuratura, ze sfałszowanymi podpisami na listach wyborczych.

Komentarze (359)