Trwa ładowanie...

Afera wokół Adama Andruszkiewicza. Jest przełom

Wraca sprawa fałszowania podpisów poparcia dla Ruchu Narodowego w wyborach samorządowych w 2014 roku. Prokuratura w Lublinie pobrała od wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza próbki pisma do badań porównawczych.

Afera wokół Adama Andruszkiewicza. Jest przełomŹródło: Agencja Gazeta, fot: Marcin Onufryjuk
dzdmv80
dzdmv80

O pobraniu próbek poinformowała tvn24.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. Jak dodała, wiceminister nie został przesłuchany w charakterze świadka.

Kępka potwierdziła, że biegły zakwalifikował grupę 501 osób, których autentyczność podpisów kwestionuje i porównuje je z pismem "osób trzecich". Wcześniej o sprawie informowało RMF FM.

Zobacz: Burmistrz dzielnicy Włochy zatrzymany przez CBA. Stanowcza deklaracja Borysa Budki

Przypomnijmy, o śledztwie w sprawie fałszowana podpisów pod poparciem kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej przed wyborami samorządowymi w 2014 roku zrobiło się głośno kilka miesięcy temu przez reportaż "Superwizjera" TVN24. Prezesem tej organizacji był wówczas właśnie Andruszkiewicz.

dzdmv80

Jednym z głównych dowodów w sprawie były wielokrotne zeznania i wyjaśnienia Pawła P., byłego członka Młodzieży Wszechpolskiej. Biegły grafolog w swoich opiniach ustalił, że na różnych listach wyborczych w podpisach poparcia przewijają się te same charaktery pisma należące do tych samych osób, co zdaniem śledczych potwierdzało zeznania i wyjaśnienia Pawła P.

W wydanym oświadczeniu wiceminister nazywał materiał TVN "oszczerczym". "Nigdy nie fałszowałem ani nie kazałem fałszować podpisów, a rzekome oskarżenie mnie jest nieprawdziwe" - zapewniał. Dwa tygodnie później pozwał stację. Domagał się przeprosin i usunięcia reportażu z mediów.

Prokuratura Krajowa stwierdziła, że śledztwo ws. fałszowania podpisów miało być prowadzone "nieudolnie, opieszale, bez koncepcji oraz z oczywistym naruszeniem zasad koncentracji materiału dowodowego i ekonomiki procesowej".

dzdmv80

Jednym z zarzutów PK wobec prowadzących śledztwo było właśnie to, że nie zlecili oni grafologowi porównania próbek pisma posła Andruszkiewicza, którymi dysponuje prokuratura, ze sfałszowanymi podpisami na listach wyborczych.

dzdmv80
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dzdmv80
Więcej tematów