Afera w przedszkolu. Dziecko miało podsłuch

Rodzice jednego z dzieci uczęszczających do przedszkola w Bydgoszczy zamontowali maluchowi podsłuch. Wszystko dlatego, by nagrać nauczycielkę. Sprawą zajmuje się policja i kuratorium.

Afera w przedszkolu
Afera w przedszkolu
Źródło zdjęć: © Pixabay
Adam Zygiel

Rodzice chłopca chodzącego do niepublicznego przedszkola "Bajka" nabrali podejrzeń, że jedna z nauczyciele krzyczy na dzieci. W spodniach 3-latka zamontowali rejestrator dźwięku.

Zdobyte w ten sposób nagranie trwa cztery godziny. Przez kilka minut słychać, jak nauczycielka krzyczy "cicho bądź", "uspokój się" lub "nie idź tam".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Może trochę zbyt stanowcze jak do trzylatków. A może to nagranie jest przekłamane trochę, sama nie wiem. To dla mnie, a właściwie dla nas wszystkich tutaj, bardzo stresująca sytuacja - mówi "Gazecie Wyborczej" dyrektorka przedszkola Stefania Wasilewska.

Sprawa trafiła na policję

Nagranie trafiło na policję. Dyrektorka ma żal do rodziców, że w ogóle nie poinformowali jej o sprawie, tylko od razu poszli na komisariat. - Jeśli mieli jakieś uwagi, podejrzenia, a w tym wypadku nawet jakieś dowody, mogli najpierw przyjść z tym do mnie, zamiast zgłaszać to na policję - powiedziała.

Nagrana nauczycielka została upomniana. Aktualnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Dyrektorka tłumaczy, że kobieta ma problemy rodzinne, co mogło być powodem jej zachowania.

Część rodziców jest oburzona zachowaniem nauczycielki i popiera wykorzystanie podsłuchu. Inni z kolei twierdzą, że można było całą sprawę rozwiązać bez wzywania policji. O przyszłości podsłuchiwanej pedagog ma zdecydować głosowanie rodziców.

Oprócz policji, sprawą zajmuje się kuratorium oświaty. W "Bajce" pojawił się wizytator z regionalnego ośrodka.

Czytaj więcej:

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (480)