Afera w przedszkolu. Dziecko miało podsłuch
Rodzice jednego z dzieci uczęszczających do przedszkola w Bydgoszczy zamontowali maluchowi podsłuch. Wszystko dlatego, by nagrać nauczycielkę. Sprawą zajmuje się policja i kuratorium.
Rodzice chłopca chodzącego do niepublicznego przedszkola "Bajka" nabrali podejrzeń, że jedna z nauczyciele krzyczy na dzieci. W spodniach 3-latka zamontowali rejestrator dźwięku.
Zdobyte w ten sposób nagranie trwa cztery godziny. Przez kilka minut słychać, jak nauczycielka krzyczy "cicho bądź", "uspokój się" lub "nie idź tam".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Może trochę zbyt stanowcze jak do trzylatków. A może to nagranie jest przekłamane trochę, sama nie wiem. To dla mnie, a właściwie dla nas wszystkich tutaj, bardzo stresująca sytuacja - mówi "Gazecie Wyborczej" dyrektorka przedszkola Stefania Wasilewska.
Sprawa trafiła na policję
Nagranie trafiło na policję. Dyrektorka ma żal do rodziców, że w ogóle nie poinformowali jej o sprawie, tylko od razu poszli na komisariat. - Jeśli mieli jakieś uwagi, podejrzenia, a w tym wypadku nawet jakieś dowody, mogli najpierw przyjść z tym do mnie, zamiast zgłaszać to na policję - powiedziała.
Nagrana nauczycielka została upomniana. Aktualnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Dyrektorka tłumaczy, że kobieta ma problemy rodzinne, co mogło być powodem jej zachowania.
Część rodziców jest oburzona zachowaniem nauczycielki i popiera wykorzystanie podsłuchu. Inni z kolei twierdzą, że można było całą sprawę rozwiązać bez wzywania policji. O przyszłości podsłuchiwanej pedagog ma zdecydować głosowanie rodziców.
Oprócz policji, sprawą zajmuje się kuratorium oświaty. W "Bajce" pojawił się wizytator z regionalnego ośrodka.
Czytaj więcej:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"