Afera w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dokumenty Łukasza Piebiaka i Jakuba Iwańca już w sądach
W sądach rejonowych w Warszawie są już dokumenty, które pozwolą byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszowi Piebiakowi na orzekanie. Podobnie jest z Jakubem Iwańcem, współpracownikiem wiceszefa resortu.
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, który podał się do dymisji po wybuchu "afery hejterskiej", zgodnie z prawem już może ponownie pojawić się na sali sądowej i orzekać.
Szefostwo sądu uporczywie ignoruje jednak pytanie o to, czy były wiceminister ma już wyznaczone rozprawy - podaje RMF FM. Piebiak może założyć togę od razu, bo do Ministerstwa Sprawiedliwości był delegowany tylko na okres pełnienia funkcji wiceszefa resortu.
W przypadku sędziego Jakuba Iwańca, którego także obciąża hejterka internetowa Emilia, obowiązuje okres trzech miesięcy tzw. uprzedzenia. Sędzia był bowiem delegowany do MS na czas nieokreślony.
Ani Piebiak, ani Iwaniec nie wystąpili o urlop - informuje stacja.
"Nie ma miejsca na sali sądowej"
Tymczasem przeciwko powrotowi byłego wiceministra do orzekania sprzeciwia się prof. Andrzej Rzepliński, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Na sali sądowej nie ma miejsce dla człowieka, który sam się zaangażował w akcję hejterską - uważa.
- Jest prawnikiem i może zarabiać na wiele sposobów. Nie wyobrażam sobie, aby Łukasz Piebiak dalej był sędzią. Nie ma takiej moralnej zdolności - stwierdził prof. Andrzej Rzepliński.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl