Afera w Kudowie-Zdroju. Katecheta kazał Mikołajowi zerwać serduszko WOŚP
Kudowa-Zdrój żyje od kilku dni sprawą nastoletniego Mikołaja. Chłopiec jako wolontariusz WOŚP zebrał pokaźną kwotę i z dumą przyszedł na lekcję religii z serduszkiem orkiestry. Prowadzący zajęcia kazał mu usunąć z bluzy symbol WOŚP.
Afera z serduszkiem WOŚP wybuchła po tym, jak incydent na Facebooku opisał ojciec Mikołaja. Hubert Sudoł z trudem panując nad emocjami opisał zachowanie katechety. "Ten oto nauczyciel nakazał mojemu synowi zdjąć z bluzy symbol WOŚP, bo jak to określił Owsiak to złodziej i On się z tym nie zgadza, więc Mikołaj ma to zrobić" - czytamy we wpisie.
Chłopiec nie posłuchał polecenia katechety, a ten miał mu powtórzyć, że "Owsiak jest złodziejem, a datki trzeba wpłacać na Caritas". "Zadaję sobie pytanie czy symbol WOŚP jest prawnie zakazany, czy jest czymś gorszącym, więc jakim prawem do cholery ten gość mający uczyć miłosierdzia sieje taką nienawiść" - napisał Sudoł.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Afera w Kudowie. Katecheta kazał Mikołajowi zerwać serduszko WOŚP
Wpis wywołał istne trzęsienie ziemi. Pan Hubert w rozmowie z Wirtualną Polską nie ukrywa, że jest przytłoczony liczbą reakcji i sygnałów, które do niego docierają. - Przepraszam, że tak późno oddzwaniam, bałem się dotykać telefonu - mówi. Wpis ma kilkanaście tysięcy interakcji na Facebooku.
Zobacz też: Finał WOŚP 2020. Prof. Tomasz Grodzki: WOŚP zasługuje na Nagrodę Nobla
- Myślałem, że sprawa zostanie w naszym lokalnym gronie. Katecheta, który tak potraktował mojego syna jest znany z podobnych zachowań, ale nikt z tym nic nie robi - tłumaczy pan Hubert. Jak mówi, dostał setki głosów wsparcia dla siebie i syna, w tym od nauczycieli z Kudowy. - Nikt jednak nie chce przyznać pod nazwiskiem, że z panem K. jest problem - narzeka.
Afera w Kudowie. Katecheta kazał Mikołajowi zerwać serduszko WOŚP
Pan Hubert przekonuje, że to nie pierwszy incydent jego syna z katechetą. Rok wcześniej chłopiec został wypisany z lekcji religii, bo katecheta miał go wyzywać i poniżać. - Sprawa została zgłoszona wychowawcy, a dyrektor szkoły stwierdził, że on nie ma wpływu na pana K., bo jego pracodawcą jest proboszcz - opowiada Sudoł.
Wkrótce jego syn Mikołaj musiał "przeprosić się" z katechetą. Chłopiec służy do mszy i jest lektorem w parafii proboszcza, pod którego formalnie podlega pan K. - Powiedział proboszczowi, że syn nie chodzi na religię, a ten postawił mu ultimatum - albo wraca na religię, albo przestanie być ministrantem - relacjonuje ojciec Mikołaja. Jak przekonuje, Mikołajowi mocno zależało na byciu ministrantem, więc wrócił na katechezę.
"(...) jestem dumny z Syna, aczkolwiek wiem, że to skończy się represjami ze strony tego Pana w stosunku do mojego syna, na co z pewnością nie pozwolę" - napisał pan Hubert we wspomnianym wpisie. Zdradza, że w najbliższych dniach ma spotkać się zarówno z proboszczem, jak i z dyrektorem szkoły, który prosił o usunięcie wpisu. - Do momentu spotkania na pewno tego nie zrobię - podkreśla.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl