Afera mailowa. Premier i Marszałek Sejmu chcieli pomóc firmie odzieżowej?

Maile pochodzą z końcówki marca 2020 roku. W wiadomości z 27 marca, premier Mateusz Morawiecki miał opisać szefowi swojej kancelarii rozmowę z Marszałek Sejmu Elżbietą Witek. Miał przekazać Michałowi Dworczykowi namiary na firmę, która chciała być bezpośrednim dostawcą maseczek.

- Rozmawiałem dzisiaj z panią Marszałek Witek i mówiła mi o takiej jednostkowej sytuacji, że ktoś bierze marżę za pośrednictwo na biednych polskich szwaczkach. Pewnie takich sytuacji jest wiele, ale akurat tutaj szczególnie zależy mi żebyście szybko zadziałali, ale jak zadziałacie i to się uda że np. Agencja Rozwoju Przemysłu lub ktoś inny zamówi bezpośrednio u tej pani Modesty jakieś tam - te maseczki to żebym ja o tym wiedział! Dziewczyny proszę dopilnować - (pisownia oryginalna) - miał pisać premier.

Dalej podane zostały dane kontaktowe "bezpośrednio do właścicielki firmy, która chce być bezpośrednim dostawcą maseczek". Pada też prośba o pomoc tej firmie, która była jedynie podwykonawcą i nie mogła z tego utrzymać pracowników.

Zobacz także: Wrzawa po słowach Kaczyńskiego. Wiceminister tłumaczy

Dane na właścicielkę firmy były w treści wiadomości, którą premier miał otrzymać na WhatsAppie od Elżbiety Witek. Michał Dworczyk miał przekazać maila Mateuszowi Bergerowi z Agencji Rozwoju Przemysłu z dopiskiem: "Chyba trzeba się tym zająć".

W kwietniu 2020 roku zainaugurowano projekt Polskie Szwalnie, w którym maseczki miały być produkowane na skalę masową. Prezydent Andrzej Duda zainaugurował tę akcję ok. 3 tygodnie po wspomnianej wyżej wymianie korespondencji. Trwała wtedy prezydencka kampania wyborcza. Wśród siedmiu dużych producentów z branży odzieżowej, którzy brali udział w akcji, była również firma Modesta.

W lipcu Onet opisał, że w ramach akcji Polskie Szwalnie uszyto 178 mln maseczek, jednak spora ich część nie nadawała się do użytku. Niektóre z firm partycypujących w projekcie miało długi zamiast zysków. Z budżetu państwa wydano na to 258 mln zł.

Już od pół roku ujawniane są wiadomości, które mają pochodzić ze skrzynki mailowej szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Choć sam minister oraz otoczenie premiera unikają komentowania maili, to coraz częściej politycy opcji rządzącej potwierdzają prawdziwość maili, których byli adresatami lub nadawcami. W minioną sobotę potwierdził je wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.