Afera mailowa. Morawiecki ogłosił "red alert"? Chodziło o Ziobrę
Do sieci wypłynęły kolejne domniemane maile premiera. Mateusz Morawiecki miał w nich ogłosić "red alert", który był spowodowany nowymi powyborczymi żądaniami ze strony Zbigniewa Ziobry. Szef rządu miał się domagać od swoich współpracowników pilnego opracowania rozwiązań, które zaspokoją ambicje lidera Solidarnej Polski, ale nie dadzą przy tym jednocześnie zbyt dużych wpływów dla jego ugrupowania.
10.09.2021 19:19
Korespondencja ma pochodzić z 30 października 2019 r., czyli okresu bezpośrednio po wygranych przez Zjednoczoną Prawicę wyborach parlamentarnych, w których zadziwiająco dużą liczbę mandatów z list PiS zdobyli ówcześni koalicjanci - Solidarna Polska i Porozumienie. Dwie wspomniane partie dzięki temu bardzo urosły w siłę, ponieważ - jak ówcześnie sądzono - bez blisko 40 ich posłów niemożliwe byłoby osiągnięcie większości w Sejmie.
Z rozpoczęciem przez Zjednoczoną Prawicę drugiej kadencji u sterów władzy wiązała się więc rekonstrukcja rządu, w ramach której obaj koalicjanci - co zrozumiałe - postanowili zwiększyć swoje wpływy.
Afera mailowa. Morawiecki i "red alert"
Z domniemanych maili Mateusza Morawieckiego wynika, że premier liczył się z umocnieniem pozycji negocjacyjnej Zbigniewa Ziobry, ale chciał zaspokoić jego ambicje, dając mu możliwie jak najmniej warte gałęzie państwowej administracji.
Szef rządu o godz. 10.35 miał w związku z tym wysłać maila m.in. do Michała Dworczyka, Mariusza Chłopika i Piotra Müllera, który zatytułowany był "Red alert". Rozpoczynał się on formułą "STRICTLY NDPD - SECRET NATO COSMIC", co wskazuje na jego ścisłą poufność.
"Słuchajcie, próbuję 'coś' wyrzeźbić dla koalicjanta - tak aby nie było to ani MC (Ministerstwo Cyfryzacji - przyp. red.) ani MSiT (Ministerstwo Sportu i Turystyki - przyp. red.). Poniżej pewne opcje. Do pilnego przepracowania i przemyśleń. A złoszczę (zwłaszcza - przyp. red.) opcja nr cztery i pięć - czasu jest bardzo mało (!!)" - miał napisać premier.
Zobacz także: Afera mailowa. Nie będzie dymisji Dworczyka? Były szef CBA krytycznie o decyzji premiera
Rozmowy na szczycie z ministrem w tle
Jak czytamy, szef rządu miał następnie zastrzec, że o godz. 12.30 ma się odbyć w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej spotkanie ze Zbigniewem Ziobrą, dlatego jego rozmówcy dostali około dwie godziny na przedstawienie swoich pomysłów wyjścia z sytuacji kryzysowej.
"Proszę o PILNE dopracowanie tego tutaj jak najszybciej. A w szczególności stworzenie z obecnego »Wosia« takiej jednostki - aby wyglądała na (prawie) ministerstwo" - miał napisać premier. Odniósł się w ten sposób do Michała Wosia, bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry, który od kilku miesięcy - po wyborze Beaty Kempy do Europarlamentu - był wówczas ministrem bez teki, zajmującym się kwestiami pomocy humanitarnej.
Rozważane scenariusze
Dla Solidarnej Polski - jak czytamy - miały zostać przedstawione cztery opcje - powołanie Ministerstwa Inwestycji, podział Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, podział Ministerstwa Środowiska lub utworzenie nowego resortu na bazie pomocy humanitarnej.
Według zamieszczonej w sieci korespondencji, premier domagał się od swoich rozmówców przedstawienia konkretów, czym nowy podmiot miałby się zajmować. "INNE - UWAGA!!! Tu was zwłaszcza proszę o super pilną kreatywność aby to miało »ręce i nogi« a także pewną gravitas (powagę - przyp. red) aby »tamci« nie mogli tego od razu odrzucić jako meaningless (bez znaczenia - przyp. red.)" - miał napisać Mateusz Morawiecki.
"W nocy przyśniła mi się jeszcze jedna opcja - drugi sekretarz stanu w KPRM (??) - co myślicie?" - miał dodać szef rządu.
Pomysł Dworczyka
Na domniemaną wiadomości premiera miał odpowiedzieć Michał Dworczyk.
"Moim zdaniem najbezpieczniejszy i najbardziej sensowny jest wariant: Woś ministrem konstytucyjnym w KPRM. Tworzymy dla niego cały pion - trzy poważne departamenty w KPRM. Jeden już jest - Pomocy Humanitarnej, pozostałe departamenty przenosimy z MSZ. Dep. Współpracy Rozwojowej - ma tam blisko 100 mln zł do podziału (duża część na organizacje pozarządowe, które realizują projekty poza Polską - trudny kawałek chleba) oraz Dep. Promocji PL za granicą (taka mała fikcja). Tyle w trzy minuty" - czytamy.
Potwierdzenie w rzeczywistości
Oficjalny skład nowego rządu Mateusz Morawiecki przedstawił 8 listopada 2019 r. Znalazł się w nim Michał Woś. Potwierdza to więc jeden ze scenariuszy przedstawionych w domniemanych mailach. Polityk Solidarnej Polski objął wtedy Ministerstwo Środowiska, a dokładniej jego część zajmującą się zasobami naturalnymi, lasami i parkami narodowymi.
Resort istniał do kolejnej rekonstrukcji w 2020 r., w ramach której koalicjanci oddali po jednym ministerstwie. Michał Woś stracił wtedy swoją posadę i ponownie został wiceministrem w resorcie sprawiedliwości kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę.
Afera mailowa. Tło sprawy
Od 4 czerwca na kanale "Poufna rozmowa" pojawiają się maile, zdjęcia i dokumenty pochodzące prawdopodobnie z prywatnej skrzynki ministra Michała Dworczyka, który stał się ofiarą ataku phishingowego.
Wiadomości, które rzekomo pochodzą z jego maila, poruszają tematy dotyczące m.in. działań polskiej armii czy strategii walki z pandemią. W udostępnionych konwersacjach dyskusje toczą między sobą członkowie rządu, na czele z Mateuszem Morawieckim, urzędnicy, ale także doradcy premiera.
Jak ustalił reporter WP Patryk Michalski, Mateusz Morawiecki używał prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych od czasu wejścia do rządu Prawa i Sprawiedliwości. Była to podstawowa forma komunikacji między nim a ministrami, wiceministrami, parlamentarzystami czy przedstawicielami państwowych spółek.
Po wybuchu afery mailowej marszałek Sejmu zwołała tajne posiedzenie izby, na którym politycy PiS tłumaczyli się z wycieków wiadomości.
Oficjalne oświadczenie przedstawił w tej sprawie 18 czerwca Jarosław Kaczyński. Prezes PiS podkreślił w nim, że "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego", a "analiza pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że został on przeprowadzony z terytorium Federacji Rosyjskiej".
Oświadczenie WP
Komentując sprawę ataku na skrzynkę Michała Dworczyka, szef rządu Mateusz Morawiecki stwierdził, że doszło do przejęcia "szeregu" skrzynek pocztowych na WP. Odpowiedź Wirtualnej Polski na słowa premiera publikujemy poniżej:
"Bardzo mocno i dobitnie chcemy podkreślić, że systemy pocztowe WP są całkowicie bezpieczne, a informacje czy insynuacje, jakoby miało dojść do włamania na konta WP, są całkowicie nieprawdziwe.
Wejście na konto ministra Michała Dworczyka i co za tym idzie uzyskanie dostępu do jego maili nastąpiło na skutek podania poprawnego loginu i hasła. Naszym zdaniem przestępcy albo wyłudzili hasło od żony ministra, albo używała ona takiego samego hasła u innych usługodawców i tam był wyciek. Przed jednym i drugim można się w prosty sposób zabezpieczyć poprzez uwierzytelnianie dwuskładnikowe albo dbać o higienę własnego hasła.
Premier Mateusz Morawiecki mówił o potrzebie uwierzytelniania dwuskładnikowego. Chcemy jasno i wyraźnie zaznaczyć, że taki system uwierzytelnienia funkcjonuje w poczcie WP od dawna. Przykro nam to stwierdzić, ale minister Michał Dworczyk w momencie tego zdarzenia nie korzystał z takiego systemu".